Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zagrali w filmie o Wikarym Świata. Tak powstawał fabularyzowany dokument o ks. Karolu Wojtyle [ZDJĘCIA]

Barbara Rotter-Stankiewicz
Tak osiem lat temu powstawał film o ks. Karolu Wojtyle – wikarym z Niegowici, w którym grali i statystowali mieszkańcy gminy Gdów
Tak osiem lat temu powstawał film o ks. Karolu Wojtyle – wikarym z Niegowici, w którym grali i statystowali mieszkańcy gminy Gdów zdjęcia: Barbara Rotter-Stankiewicz
W lipcu 1948 ks. Karol Wojtyła rozpoczął swą kapłańską drogę w Niegowici. Dokładnie 65 lat później nakręcono film o Wikarym Świata, w który zaangażowanych było wielu mieszkańców okolicy. Mija osiem lat od powstania fabularyzowanego dokumentu.

FLESZ - Zbliża się lipcowa fala upałów

od 16 lat

- To była dla mnie przygoda – mówi Bernadetta Stalmach-Król, w filmie „Ks. Karol Wojtyła – wikary z Niegowici” grająca gosposię, której kury-uciekinierki łapał na stacji w Kłaju przyszły święty.

Ta scena sprawiła chyba najwięcej kłopotów, bo kury... uciekły naprawdę i pochowały się pod stojącymi na bocznicy wagonami.

- Do dziś brzmi mi w uszach dramatyczny okrzyk reżysera: Karol, łap je! Łap je! I w stronę kamerzystów: kręćcie szybko, kręćcie! Zanosiło się na to, że dubla nie będzie ze względu na brak głównych bohaterek, ale udało się je w końcu przywołać do porządku. Inna rzecz, że po powrocie do domu wszystkie ze stresu straciły pióra… - wspomina filmowa gospodyni.

- Bardzo chciałam pracę filmowców zobaczyć od drugiej strony. Przekonałam się, że aktorstwo to naprawdę ciężki kawałek chleba, ale przy produkcji mogłabym pracować… - deklaruje pani Bernatka.

- Film jest dla mnie bezcenną pamiątką głównie ze względu na to, że mam zarejestrowane wnętrze swojego rodzinnego domu, jego odtworzony obraz sprzed 80 lat. Zmieniać nie trzeba było wiele, żeby cofnąć się w czasie, ale pewne – z punktu widzenia filmowców – „kosmetyczne” zmiany, przerażały moją mamę, która wciąż mieszka w starym domu. Chałupy już nie będzie, a na filmie pozostanie… - opowiada.

Tam właśnie, w Zręczycach, kręcono scenę kolędy ks. Karola. Był środek lipca, a stroje musiały być jak w środku grudnia. Ksiądz wchodził przy akompaniamencie dzwoneczków chyba kilkanaście razy, bo stale coś było nie tak. W nagraniu sceny uczestniczyła m.in. Katarzyna Hoduń, jej rodzice - Maria i Kazimierz, syn Patryk.

- To było fajne przeżycie, nikt z nas nie żałował, że dał się namówić do udziału. Nawet powtarzanie scen nikogo nie znudziło. Gdyby trafiła się taka możliwość, zagralibyśmy w filmie znowu, pod warunkiem, że nie trzeba by zbyt dużo mówić – zastrzega Katarzyna Hoduń.

W filmie grali i statystowali mieszkańcy m.in. Zręczyc, Liplasu, Niegowici. Marszowic, Kłaja. Narratorką była Eleonora Mardosz, dobrze pamiętająca ks. Karola. Aktorów szukano wśród krewnych i znajomych.

Bratanek p. Bernadety, Adaś, w roku 2013 miał 5 lat. Jedyne, co zapamiętał z pobytu filmowców w domu babci, to hasło: Akcja Cięcie!!! Nieco starszemu Piotrkowi najbardziej utkwiło w pamięci to, że charakteryzatorki potraktowały jego czuprynę żelem, którego nie mógł potem zmyć.

Młodego ks. Karola zagrał również amator - Karol Dudek. Było mu jednak łatwo wejść w rolę, bo przez wiele lat był ministrantem ks. Malińskiego. Wszystkie kościelne „procedury” miał więc opanowane perfekcyjnie, a ks. Mieczysław, przyjaciel papieża, na pewno przybliżył mu postać młodego wikarego. Gdy ekipa przychodziła na obiad do „Szałasu” nad Rabą w Gdowie, wiele osób myślało, że pan Karol (dziś doktor nauk chemicznych) jest prawdziwym księdzem.

Reżyserem, autorem scenariusza i producentem filmu jest ks. Jarosław Cielecki – wówczas kapłan diecezji rożnawskiej na Słowacji, a od ponad roku duchowny Katolickiego Kościoła Narodowego w Polsce, proboszcz parafii pw. Matki Bożej Wniebowziętej i św. Charbela, kustosz pustelni świętego z Libanu i budowanego sanktuarium maryjnego we Florencji koło Iłży. Świątyni patronuje też św. Jan Paweł II, szczególnie bliski ks. Jarosławowi, pochodzącemu z parafii Niegowić i przez wiele lat pracującemu w Watykanie.

Podstawą scenariusza była jego książeczka pt. „Wikary z Niegowici” wydana w 1996 roku i zaakceptowana osobiście przez Ojca św. Do jej treści dołączono kilka szczegółów i anegdot, ale zasadniczo film jest fabularyzowanym dokumentem.

Dla mnie praca przy nim też była przygodą – kilkanaście lipcowych dni spędziłam towarzysząc ekipie filmowej i pomagając, w czym się dało. „Wygładzałam” scenariusz, załatwiałam zgody na kręcenie scen, robiłam zdjęcia, statystowałam, a gdy zauważyłam np., że ks. Karol pisze na maszynie z tworzywa sztucznego, przywiozłam z domu odpowiednią wiekiem „Ericę” mojego ojca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski