Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zaklęty ligowy krąg

Redakcja
Waldemar Klisiak (w białej koszulce) starał się być liderem Unii Oświęcim i polskiej reprezentacji FOT. JERZY ZABORSKI
Waldemar Klisiak (w białej koszulce) starał się być liderem Unii Oświęcim i polskiej reprezentacji FOT. JERZY ZABORSKI
Za dwa dni rozpoczynają się zimowe igrzyska w Soczi. Po raz szósty z rzędu na olimpiadzie zabraknie polskich hokeistów. Ostatni ich występ w Albertville, 22 lata temu, pamięta Waldemar Klisiak, ikona oświęcimskiej Unii, obecnie trener pierwszoligowego Naprzodu Janów.

Waldemar Klisiak (w białej koszulce) starał się być liderem Unii Oświęcim i polskiej reprezentacji FOT. JERZY ZABORSKI

HOKEJ. Zdaniem Waldemara Klisiaka, naszej kadry jeszcze długo nie będzie na igrzyskach

- Kibice chyba zdążyli się przyzwyczaić do tego, że Polaków nie ma na igrzyskach olimpijskich - rozpoczyna oświęcimianin. - Powiem więcej, nie będzie nas także za cztery lata. Nie ma na to najmniejszych szans.

Na czym były kapitan Unii opiera swoją czarną wizję? - Zacznijmy od tego, że potencjał naszej kadry od lat jest niezmienny. Brakuje w niej indywidualności. Jedyną jest Leszek Laszkiewicz, ale to zdecydowanie za mało - uważa Klisiak. - Co gorsze, nie ma perspektyw na poprawę, bo nie mamy młodzieży. Władze hokejowej centrali muszą szybko opracować nie tylko program szkolenia, ale przede wszystkim przyciągnięcia młodzieży do hokeja. Kiedyś w grupach naborowych było po kilkudziesięciu chłopców. Obecnie jest po kilkunastu. Trudno zatem mówić o selekcji. Może właśnie pieniądze z krajowej centrali powinny wspomóc szkolenie młodzieży, zakup sprzętu, żeby rodzice ponosili mniejsze obciążenia finansowe. Nasze społeczeństwo nie jest przecież za bogate.

Słowa byłego hokeisty popiera w Oświęcimiu wielu kibiców. Z takiego rozwiązania byłby większy pożytek niż z pompowania pieniędzy w rosyjskich trenerów kadry, bo - przy aktualnym stanie posiadania - niczego i tak nie zwojują.

Klisiak wspomina 2005 rok, kiedy Polacy, pod wodzą Białorusina Andrieja Sidorenki (był wtedy także trenerem Unii), mając kadrę marzeń, z Mariuszem Czerkawskim i Krzysztofem Oliwą, nie przebili się do igrzysk w Turynie, (2006 r.). Władze PZHL, zmieniając regulamin rozgrywek, skróciły nawet wówczas fazę zasadniczą o jedną rundę, by wydłużyć przygotowania dla reprezentacji. Nic to nie dało. - Sam też w tym turnieju uczestniczyłem. Toczyliśmy równe boje z Łotwą i Białorusią, naszpikowanymi zawodnikami z NHL, ale o jedną bramkę zawsze byliśmy gorsi - wspomina Klisiak.

Motorem dla reprezentacji powinna być silna ekstraklasa. Czy taką mamy? - Nasza liga to zaklęty krąg - uważa Klisiak. - Każda drużyna może mieć ośmiu obcokrajowców, czyli połowę zespołu. To oni wychodzą na przewagi, osłabienia, walczą w kluczowych dla meczu momentach, a nasi zawodnicy w tym czasie najczęściej podpierają bandy. Nie walczą pod presją wyniku, więc jak potem mają to robić w reprezentacji? Do tego nadmiar obcokrajowców blokuje naszym zawodnikom miejsce. Przecież chłopcy z kadry do lat 20, którzy walczyli na zapleczu światowej elity, już powinni bić się o miejsce w składach czołowych klubów. Przypuszczam, że wielu z nich szybko skończy przygodę z hokejem.

Jerzy Zaborski

jzaborski@dziennik.krakow.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski