Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zakochany w winylu

Redakcja
Przeplataniec hip-hopu, hardkoru i breakdance'a Fot. z archiwum Przeplacha
Przeplataniec hip-hopu, hardkoru i breakdance'a Fot. z archiwum Przeplacha
Lato to najlepszy czas na taneczne imprezy. Do udziału w klubowych sesjach zaprasza DJ Przeplach, znany także z breakdance'owych ewolucji.

Przeplataniec hip-hopu, hardkoru i breakdance'a Fot. z archiwum Przeplacha

Czwartek, 2 lipca, godz. 21, Ministerstwo

Jesteś jednym z najbardziej rozpoznawalnych krakowskich didżejów...
- Czy ja wiem? Owszem, czasem zdarza się, że ktoś podchodzi i mówi: "Fajne jest to, co robisz". To rzeczywiście miłe. Cóż, dużo jeżdżę po Polsce, przygotowuję muzykę do breakdance`owych zawodów. Ich uczestnicy lubią, gdy gram, bo wiedzą, że zawsze staram się wymyślić coś ciekawego. Nie tylko w muzyce, ale także w tańcu.
Pochodzisz z Nowej Huty. Tam wszystko się zaczęło?
- Tak. Najpierw było graffiti. Pewnego razu wpadł nam w ręce film "Beat Street", który pokazywał wszystkie elementy hip-hopowej subkultury: rap, turntablism, breakdance i graffiti. Była w nim scena pojedynku dwóch nowojorskich ekip b-boyów. Kiedy to obejrzałem - doznałem olśnienia. Ponieważ nikt wtedy jeszcze nie kumał w Krakowie, jak się tańczy breaka, byłem zdany na własną inwencję.
Domyślam się, że początki nie były łatwe...
- Najpierw próbowaliśmy w domach. Zwijały się dywany, spadały wazony i telewizory. Tańczyliśmy, gdzie się tylko dało. Pewnego razu poznaliśmy b-boya z Gdyni, gdzie break stał już na niezłym poziomie. Dostaliśmy od niego kasety z muzyką do tańca i materiały z pokazami na wideo. Zaczęliśmy występować w klubach, na turniejach, podczas koncertów hip-hopowych. Nazywaliśmy się wtedy Flexion Moves.
Dzisiaj jesteś jednak członkiem innej ekipy - Stylowej Spółki Społem.
- To jedna z najstarszych załóg b-boy`owych w Polsce. Kiedy jeden z jej twórców - Decó - przeniósł się do Krakowa, zaprosił mnie do składu. Dzięki tej współpracy wyczyściłem złe taneczne nawyki. Dziś, mając już spore doświadczenie, przekazujemy swą wiedzę innym - Decó uczy breaka w Nowohuckim Centrum Kultury, a ja do niedawna prowadziłem zajęcia U Siemachy.
Stylowa Spółka Społem to nie tylko tancerze, ale też ceniony skład hip-hopowy.
- Oczywiście. Mamy już na koncie debiutancką płytę, którą wydał Asfalt. Koncentrujemy się na rapie ze starej szkoły - dlatego album nosił tytuł "Powrót do przeszłości". Teraz pracujemy nad nowym materiałem. Album powinien się ukazać po wakacjach.
Kiedy zainteresowałeś się didżejowaniem?
- Najpierw było malowanie graffiti, potem tańczenie breaka i wreszcie turntablism. Wszystko w kręgu tej samej ekipy z Nowej Huty. Kiedy tańczyliśmy, odpowiadałem za muzykę podczas zawodów i pokazów. W naturalny sposób zainteresowałem się więc wykorzystaniem gramofonu i miksera jako instrumentów. Ponieważ na początku nie miałem zbyt wiele kasy, kupiłem stary adapter i głośniki Unitry, a mikser zmajstrowałem sam - ze wzmacniacza i wieży. Kiedy kumpel pożyczył mi winylowy singiel De La Soul, zakochałem się w brzmieniu czarnej płyty, w jej wyglądzie, a nawet... zapachu!
Od trzech lat jesteś rezydentem w krakowskim klubie "Ministerstwo". Jaką muzykę serwujesz podczas swoich czwartkowych sesji, odbywających się pod hasłem "Przeplataniec"?
- Od jakiegoś czasu koncentruję się na funku. To najlepsza muzyka do tańca. Jej królem jest oczywiście James Brown. Puszczam jego utwory nie tylko w klubie, ale też na warsztatach dla dzieciaków czy podczas zawodów. Jeśli sięgam po hip-hop, to tylko po starą szkołę - z przełomu lat 80. i 90., nie przepadam za nowymi produkcjami. Przez pierwsze dwie godziny grania obserwuję tańczących. Gdy widzę, że towarzystwo jest otwarte na eksperymenty - serwuję nawet coś rockowego: Helmet czy Rage Against The Machine. Czasem bywa ostro!
Nie dziwi mnie to - jesteś przecież członkiem hardkorowej grupy Wu-Hae.
- To było tak: zobaczyłem ich na kilku koncertach, zauważyłem, że łączą rap z hardkorem. Kiedy spotkałem się z Guzikiem, liderem formacji, zaproponowałem mu współpracę. Przyjęli mnie z otwartymi ramionami. Granie z żywym bandem to świetna opcja.
Pracujesz nad jakimiś solowymi projektami?
- Przygotowuję obecnie dwa miks-tape`y. Pierwszy, "Slow Flow", zawiera głównie instrumentalne partie z hip-hopowych numerów, na których się wychowałem lub które wpłynęły na mnie w istotny sposób. Jest to raczej spokojny miks. Drugi będzie bardziej dynamiczny - sto procent czystego funku, tylko do tańca, głównie b-boy`ingu. Będzie je można kupić w krakowskim skateshopie Kokoszop, w sklepie muzycznym "Rezerwat |Vinyli", no i oczywiście podczas moich imprez.
ROZMAWIAŁ PAWEŁ GZYL

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski