Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zakopane. Chińszczyzna na Krupówkach nie odpuszcza. Dawniej tego w ogóle nie było

red.
Po lewej stronie stragany na Krupówkach przy Hotel „Gaździe”. Zdjęcie pochodzi z początku lat 90. Po prawej stronie to samo miejsce obecnie. Różnicę w asortymencie na straganach widać gołym okiem
Po lewej stronie stragany na Krupówkach przy Hotel „Gaździe”. Zdjęcie pochodzi z początku lat 90. Po prawej stronie to samo miejsce obecnie. Różnicę w asortymencie na straganach widać gołym okiem Władysław Bachleda, Maria Bafia
Na straganach na Krupówkach sprzedawana jest chińska tandeta. To fakt nie do podważenia i nic nowego. Jednak miało się to zmienić. Kilka lat temu w mieście pod Giewontem hucznie wprowadzono przepisy tzw. parku kulturowego, który miał przywrócić ład i porządek na deptaku oraz położyć kres handlu artykułami z Azji. Niestety, zmian nie widać.

Na zdjęciach sprzed trzech dekad stoiska na deptaku pod Tatrami były pełne wełnianych swetrów, dzierganych skarpet czy robionych ręcznie ciupag. Pamiątkowym hitem wówczas był barometr z góralem czy drewniane, ręcznie rzeźbione szkatułki. Gdzieniegdzie zaczynały się pojawiać czapeczki z daszkiem. Były jednak w zdecydowanej mniejszości. Dziś próżno szukać takich rarytasów przy głównej ulicy w Zakopanem. Aby kupić prawdziwą pamiątkę z Podhala, trzeba się nieźle nagimnastykować.

- Kilkanaście lat temu w regionie pracowała cała rzesza świetnych rzemieślników, którzy tworzyli dla Zakopiańskich Zakładów Wzorcowych. To była Spółdzielnia Pracy Rękodzieła Ludowego i Artystycznego. Tam powstawało naprawdę dobre rękodzieło. Niestety, chińszczyzna wyparła wszystko. W tej chwili znalezienie pamiątki, która została wyprodukowana przez miejscowych twórców, to duży problem - ubolewa Agata Wojtowicz, prezes Tatrzańskiej Agencji Gospodarczej. – Jest wiele małych miejscowości na świecie, które słyną z tego, że wytwarzane są tam często drobne pamiątki wykonywane przez miejscowych rzemieślników. Takie rzeczy są chętnie kupowane przez turystów. Niestety, to co mamy teraz w Zakopanem można nabyć w każdym innym miejscu, nie tylko w Polsce - kwituje.

Za upadek rękodzieła na Podhalu na rzecz masowej produkcji, pośrednio Agata Wojtowicz wini brak wsparcia dla twórców i rzemieślników w czasie transformacji po upadku PRL. To właśnie wtedy na rynek zaczęły docierać bardzo tanie produkty z dalekiego Wschodu. - Rzemiosło nie było w stanie konkurować cenowo z tanią chińszczyzną. Nie było popytu na ręcznie robione ciupagi, które były trzykrotnie droższe od tych chińskich. Gwoździem do trumny dla twórców był upadek spółdzielni Cepelia, wtedy nikt ich już nie wspierał - uważa Wojtowicz.

Koniec z tandetą miał przynieść Park Kulturowy na Krupówkach. Był to – oprócz ogarnięcia chaosu reklamowego – najważniejszy argument nowego prawa. Kiedy uchwała wchodziła w życie 1 lipca 2016 roku, miejscy włodarze ogłosili to jako wielki sukces. Miał być to początek końca bylejakości i badziewia na Krupówkach. Pojawił się m.in. zapis, który mówi: „Dopuszcza się prowadzenie działalności usługowej lub handlowej (…), której przedmiotem jest wyrób lub usługa utożsamiana z historią, tradycją i kulturą regionu (...)”.

Regionalista, architekt i muzyk góralski Krzysztof Trebunia-Tutka uważa, że to co jest na straganach to wynik popytu. Według jego oceny, konsumenci chcą kupować tanie i byle jakie rzeczy przez brak edukacji artystycznej. Handlowcy odpowiadają na zapotrzebowanie ludzi o niższych gustach. Ubolewa on nad tym, że kultura i tradycja Podhala zostały skomercjalizowana i sprowadzona do najbardziej prostej rozrywki - pseudo-góralskiego disco-polo.

- Teraz na straganach są np. pluszowe Myszki Miki w góralskiej spódnicy. I według sprzedawców jest to produkt regionalny - wyjaśnia sposób obchodzenia przez przedsiębiorców zapisów w uchwale Marta Gratkowska z Urzędu Miasta Zakopane.

Miejscy urzędnicy rozkładają ręce i twierdzą, że są bezradni. Mówią, że do walki z badziewiem na Krupówkach jest ich za mało. Do tego, żeby wyegzekwować zapisy uchwały, urzędnicy musieliby wszczynać postępowanie sądowe, by to sąd orzekł, że taka przykładowa Myszka Miki w spódnicy góralskiej nie jest jednak tradycyjnym produktem spod Tatr. Do tej pory żaden z handlujący nieregionalnymi produktami nie stanął przed sądem. Urzędnicy twierdzą, że nie mają możliwości, by zweryfikować, gdzie został wyprodukowany towar, którym obwieszone są stragany na Krupówkach. Dlatego teraz produktem regionalnym są m.in. baloniki z helem, chińskie okulary, kolorowe warkoczyki, szaliki, czapeczki, czy pluszowe maskotki dostępne na każdym odpuście.

W tym chińskim chaosie są instytucje w Zakopanem, które próbują promować dobre produkty. To m.in. Muzeum Tatrzańskie, które ma w swojej ofercie tanie pamiątki, nietandetne i wykonane w Polsce. Podobnym trendem podąża Tatrzański Park Narodowy, który stawia na souveniry z materiałów ekologicznych, to m.in. kolczyki z drewna, drewniane zabawki. Także w Centrum Informacji Turystycznej przy dworcu również znajdziemy pamiątki nawiązująca do regionu i tradycji góralskiej. Tyle, że te wszystkie instytucje i ich oferta nie mogą się przebić i są zasypywana przez masowe wyroby chińskie prosto z Krupówek…

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Zakopane. Chińszczyzna na Krupówkach nie odpuszcza. Dawniej tego w ogóle nie było - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski