Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zakopane. Kłopoty szpitala: kara, nagroda, a teraz śledztwo

Bartosz Dybała
Bartosz Dybała
Iwona Krzywda
Iwona Krzywda
Śledczy sprawdzają, czy dyrektor powiatowego szpitala w Zakopanem dopuściła się nieprawidłowości, które kosztowały 1,1 mln zł. Taką karę placówka zapłaciła po kontroli NFZ w 2017 r. Tymczasem Rada Społeczna Szpitala za ten sam rok przyznała Reginie Tokarz prawie 53 tys. zł nagrody.

FLESZ - Zmiany w płatnościach, co piąta transakcja będzie wymagać użycia PIN-u

- Dyrektor Regina Tokarz i wicedyrektor Małgorzata Czaplińska świetnie radzą sobie z zarządzaniem szpitalem. Nie ma długów, jest świetnie wyposażony - mówi Jerzy Zacharko, wicestarosta tatrzański, który stoi na czele Rady Społecznej Szpitala.

To właśnie ta rada w ub. roku przyznała Tokarz nagrodę ok. 53 tys. zł za pracę w 2017 r. Zatwierdził ją zarząd powiatu tatrzańskiego, organ założycielski placówki. Jerzy Zacharko uzasadnia premię tym m.in., że „kondycja finansowa szpitala była bardzo dobra”.

- W 2017 roku w szpitalu oddano do użytku nowy oddział paliatywny i oddział rehabilitacji kardiologicznej - dodaje.

Nagrodę przyznano za ten sam rok, w którym Narodowy Fundusz Zdrowia ukarał szpital karą 1,1 mln zł. A to nie koniec. Okazuje się, że Prokuratura Okręgowa w Nowym Sączu prowadzi śledztwo w sprawie oszustwa, jakiego przedstawiciele szpitala mieli dopuścić się wobec NFZ.

Dwa wątki w śledztwie

Zawiadomienie złożył do prokuratury przedstawiciel izby lekarskiej. Chodzi o okres od stycznia 2016 do grudnia 2017 r. Śledczy sprawdzają, czy szefostwo zakopiańskiego szpitala wprowadziło NFZ w błąd co do zakresu pomocy oferowanej pacjentom. Pojawia się też wątek niedopełnienia obowiązków przez dyrektora. Regina Tokarz miała zaniechać działań organizacyjnych - wymaganych zgodnie z umowami z NFZ na przyjmowanie pacjentów. Ich brak skutkował wspomnianą wcześniej karą ponad 1,1 mln zł, co śledczy traktują jako „szkodę majątkową w wielkich rozmiarach w mieniu szpitala”.

Kontrola przeprowadzona w październiku i listopadzie 2017 roku (obejmująca okres od stycznia 2016) wykazała szereg nieprawidłowości, m.in. w zakresie nocnej i świątecznej opieki zdrowotnej oraz organizacji pracy na ostrym dyżurze, oddziałach chirurgii ogólnej, ortopedii i neonatologii. NFZ ustalił m.in., że w placówce dochodziło do sytuacji, że jeden lekarz pełnił łączony dyżur na oddziale neonatologicznym i pediatrycznym, stwierdzono też braki w obsadach lekarskich i pielęgniarskich wymaganych umowami na innych oddziałach.

Śledztwo ma ustalić, czy było to efektem niedopełnienia obowiązków przez dyrektor Tokarz. Wszczęto je w lutym, a ostatnio przedłużono do 4 listopada. Trwają przesłuchania pracowników szpitala. Z dotychczasowych ustaleń wynika, że obsada kadrowa lekarzy i pielęgniarek na szpitalnych oddziałach nie spełniała wymagań NFZ.

Druga kara na szpital

Ponad 1,1 mln kara, którą wzięli pod lupę śledczy, to niejedyna sankcja, jaką małopolski NFZ nałożył na szpital. Przedstawiciele funduszu po raz kolejny pojawili się w placówce na początku tego roku. Ustalili m.in., że w niektórych dniach na szpitalnym oddziale ratunkowym brakowało lekarzy, a kierujący SOR-em medyk „jednocześnie” przyjmował chorych w szpitalu oraz wyjeżdżał karetką do potrzebujących pacjentów. Za uchybienia zażądali od placówki zapłaty blisko 700 tys. zł.

Dyrektor Tokarz nie zgadza się z wynikami obydwu kontroli NFZ.

- Po pierwszej odwołaliśmy się, ale wyniki zostały podtrzymane. Zapłaciliśmy karę i jednocześnie złożyliśmy pozew cywilny w sprawie jej wysokości. Czekamy na rozstrzygnięcie - mówi dyrektorka, dodając, że szpital odwołał się też od nałożonej drugiej kary i czeka na rozstrzygnięcie.

- Nie zdarzało się, żeby lekarza brakowało w karetce, bo akurat pracował na innym oddziale - zastrzega szefowa szpitala.

W Zakopanem nie urodzisz

Na nasze szczegółowe pytania, dotyczące białego personelu, zakopiański szpital nie odpowiedział. To, że placówka boryka się z lukami kadrowymi, nie jest tajemnicą. Nieobsadzone pozostaje m.in. stanowisko ordynatora ostrego dyżuru. To braki kadrowe najprawdopodobniej zmuszą też dyrekcję do zawieszenia działalności porodówki.

Jeden z byłych pracowników szpitala zauważa, że problemy z lekarzami utrzymują się już od pewnego czasu - m.in. na ostrym dyżurze i w karetce.

- Trudno było ułożyć grafik z lekarzami, którzy mieli odpowiednią specjalizację, by pracować w zespole wyjazdowym. Sam nieraz brałem po kilka dyżurów naraz, żeby zapewnić obstawę medyczną - opowiada. I dodaje, że brakuje także pielęgniarek.

Z nieoficjalnych informacji wynika, że dyrekcja szpitala ostatnio podwyższyła stawki dla lekarzy za dyżury w karetkach i na SOR. A luki próbują łatać osobiście nawet wicedyrektor szpitala Małgorzata Czaplińska czy Anna Orzechowska, ordynatorka oddziału kardiologicznego. Sytuacja na ostrym dyżurze ma się poprawić od października. Pracę rozpocznie wtedy nowa ordynator tego oddziału, która przyjedzie do Zakopanego z Nysy.

Władze powiatu dodają, że dobrze oceniają pracę Reginy Tokarz w szpitalu. Bo przez lata swojej pracy w lecznicy pod Giewontem nie tylko wyciągnęła szpital z zapaści finansowej, spłaciła długi szpitala, a na dodatek zaczęła zarabiać i inwestować. Zarządza ona szpitalem pod Giewontem od 2003 roku. Gdy obejmowała stanowisko, szpitalowi groziła likwidacja i miał 23 mln długu.

Komentarz - Jolanta Budzowska, radca prawny, reprezentująca pacjentów w sprawach błędów medycznych:

"Pacjent nie powinien być ofiarą złej organizacji szpitala. Wszystko jedno, co jest przyczyną nienależytej obsady SOR czy nadmiernego obciążenia pracą personelu pielęgniarskiego. Za organizację szpitala odpowiada dyrekcja.

Nie da się jednak ukryć, że błędy organizacyjne mogą rykoszetem uderzyć w pacjenta. Gdy pacjent w stanie zagrożenia życia nie otrzyma natychmiastowej pomocy na SOR, to może umrzeć. Szpital odpowie zapewne wówczas za błąd medyczny i będzie musiał wypłacić rodzinie odszkodowanie, ale pacjentowi to życia nie zwróci.

Podobnie braki kadrowe przekładają się na to, że zabiegi wykonywane są w niepełnym składzie zespołu operacyjnego. Wówczas łatwiej o błąd lekarski czy pomyłkę pielęgniarki instrumentariuszki. Prowadziłam proces przeciwko Szpitalowi w Zakopanem, gdzie po operacji żylaków pozostawiono pacjentce w ranie gazik. Znieczulał sam lekarz operator, a przy zabiegu pomagała mu jedynie pielęgniarka tzw. „brudna”. Po operacji lekarz i pielęgniarka przeliczyli ilość użytego materiału, ich zdaniem wszystko się zgadzało.

Jak się jednak okazało, w pośpiechu pomylili się. Na całą operację i dezynfekcję sali było tylko 20 min, bo czekali następni pacjenci. U pacjentki doszło do powikłań: pozostawienia ciała obcego w ranie i zakażenia. Sąd zasądził na jej rzecz 25 tys. zł. zadośćuczynienia, bo na szczęście uniknęła poważnych szkód na zdrowiu.

Jak widać, finalnie pacjent ma szanse na odszkodowanie od szpitala za błędy organizacyjne. Ale przecież nie na wygraniu odszkodowania za błąd medyczny zależy pacjentowi w pierwszej kolejności. Pacjenci woleliby być leczeni zgodnie z aktualną wiedzą medyczną".

WSPÓŁPRACA: ŁB

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Zakopane. Kłopoty szpitala: kara, nagroda, a teraz śledztwo - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski