Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zakopane ma deptak widmo

Tomasz Mateusiak
Na zdjęciu widać doskonale, że deptak na estakadzie świeci pustkami, podczas gdy pod nim - na drodze prowadzącej pod Gubałówkę - spacerują setki turystów.
Na zdjęciu widać doskonale, że deptak na estakadzie świeci pustkami, podczas gdy pod nim - na drodze prowadzącej pod Gubałówkę - spacerują setki turystów. Fot. tomasz mateusiak
Zakopane. Otwarty 2 lata temu, kosztem 18 milionów złotych, deptak na estakadzie świeci pustkami. Choć znajduje się zaledwie 150 metrów od Krupówek, nikt z turystów tego miejsca nie odwiedza. A może należy przywrócić tu ruch samochodowy?

Mijają dwa lata, od kiedy w Zakopanem otwarto po remoncie estakadę pod Gubałówką. W trakcie prac, kosztem ponad 18 mln publicznych złotych, ówcześni samorządowcy zamienili jedną z biegnących tędy dróg dla samochodów w spacerowy deptak. Ten zapowiadany był jako ogromna atrakcja dla turystów. Dziś wiemy, że deptak to niewypał. Nawet w szczycie sezonu świeci pustkami.

Czy to oznacza, że publiczną kasę wyrzucono w błoto?

Estakada świeci pustkami

Choć mamy dopiero początek sezonu letniego, śmiało można już powiedzieć, że do Zakopanego przyjechały tłumy turystów. Krupówki, plac pod Gubałówką, deptak na szczycie tej góry czy rejon Wielkiej Krokwi - w każdym z tych miejsc około południa przechadzały się setki osób. W tym samym czasie niemal w samym centrum Zakopanego było też jednak miejsce, które śmiało można nazwać bezludnym pustkowiem.

Odwiedziliśmy z aparatem jedną nitkę estakady pod Gubałówką zmienioną w deptak. Przez pół godziny przeszła nim jedna osoba!

- I tak tu jest zawsze - mówi Marek Kęska, kierowca z Zakopanego. - Jeżdżę tędy często i nigdy nie widzę, by ktoś spacerował, a o jakichkolwiek tłumach nie ma mowy. Zakopiańczycy tędy nie chodzą, bo ten tzw. spacerniak można bez trudu obejść. Turyści z kolei o deptaku nie wiedzą, a nawet gdyby, to i tak nie mieliby tu co robić. Estakadę reklamowano jako punkt widokowy, a przez drzewa nic z niej nie widać - dodaje.

Jak mówią kolejni spotkani przez nas górale, przekształcenie jezdni dla samochodów w spacerniak było błędem i bezsensownym zmarnowaniem pieniędzy.

Potrzebne schody?

Z tym zarzutem nie zgadza się Andrzej Gąsienica-Makowski, do 2014 roku starosta tatrzański, a dziś radny powiatowy. To on podjął decyzję o budowie deptaka w tym miejscu. - Zrobiłem to, bo wierzę, że ludzie chcą spacerować w kierunku Polany Szymoszkowej - mówi Gąsienica-Makowski. - Trzeba tylko dobudować schody, którymi mogliby wejść na estakadę z deptaka wiodącego pod Gubałówkę. Już miałem takie schody budować, ale przestałem być starostą. Teraz piłeczka jest po stronie moich następców.

Zacharko chce jezdni

- Żadnych schodów nie będziemy budować - stanowczo zapewnia Jerzy Zacharko, wicestarosta tatrzański. - Kosztowałyby nawet 200 tys. zł, a i tak wątpię, by po wydaniu takiej kwoty ktoś chodził po tym deptaku. To miejsce się na coś takiego nie nadaje, bo jest nieatrakcyjne. To był głupi pomysł, by coś takiego tam tworzyć.

Dodaje, że na estakadzie zawsze były dwie jezdnie po dwa pasy w każdą stronę i dziś trzeba zrobić wszystko, by do tego stanu obecny deptak przywrócić. - To będzie kosztować, ale znajdziemy na to pieniądze. Bo lepiej, by jeździły tu auta, niż straszył deptak widmo - zapewnia Zacharko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski