Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zakopane. Pobicie dziennikarki Tygodnika Podhalańskiego na spotkaniu parafialnym

Tomasz Mateusiak
Tomasz Mateusiak
Kościół na Harendzie
Kościół na Harendzie wikipedia
Zakopiańska prokuratura prowadzi śledztwo ws. pobicia Jolanty Flach - dziennikarki Tygodnika Podhalańskiego. Do zdarzenia miało dojść tydzień temu podczas zebrania mieszkańców dzielnicy Zakopanego - Harendy.

Spotkanie, w którym uczestniczyło kilkaset osób dotyczyło reakcji wiernych na odwołanie miejscowego proboszcza. Flach chciała tę sprawę opisać. Nagle obecnym na sali przestało się jednak podobać, że dyskusji przysłuchuje się dziennikarka.

- Wówczas napadło na mnie kilkadziesiąt osób - mówi poszkodowana. - Szarpali mnie po ciele i włosach. Zabrali dyktafon, notatki i dwa telefony komórkowe. Wyprowadzili z sali.

Dziennikarka Tygodnika Podhalańskiego na miejsce wezwała policję. Ta jednak - według jej relacji - miała zbagatelizować sprawę. Kobieta nie odpuściła jednak i dwa dni później dokonała obdukcji lekarskiej w zakopiańskim szpitalu. Lekarz stwierdził liczne siniaki i obdrapania na jej ciele.

- Rolą dziennikarza jest relacjonowała wydarzenia i ja wykonywałam tylko swoją pracę - mówi Flach. - To co mnie spotkało jest dla mnie niepojęte tym bardziej, że na spotkanie zostałam zaproszona przez samych mieszkańców. Mam nadzieję, że prokuratura ustali sprawców, którzy mnie szarpali. Całą sprawę opisałam a tekst na ten temat ukaże się w jutrzejszym (z czwartku 28 czerwca) wydaniu Tygodnika Podhalańskiego.

We środę (27 czerwca) wieczorem całą sprawę w specjalnym oświadczeniu opublikowanym na stronie internetowej komendy skomentowała zakopiańska policja. Oświadczenie publikujemy poniżej:


20 czerwca 2018 r. około godziny 20.00 do zakopiańskich policjantów wpłynęło zgłoszenie od właściciela jednego z lokali gastronomicznych, według którego nieznana kobieta nagrywa przebieg spotkania parafialnego, wbrew woli jego uczestników.
Na miejscu policjanci zetknęli się z dwiema wersjami zdarzeń do jakich miało dojść przed ich przybyciem.
Uczestnicy spotkania oświadczyli, że jest to zamknięte spotkanie wyłącznie dla parafian. Na drzwiach wejściowych do lokalu znajdowała się kartka informująca, że lokal jest nieczynny. W momencie kiedy dostrzegli, że nieznana osoba, nie będąca parafianką uczestniczy w spotkaniu i nagrywa jego przebieg, jedna z osób tam przebywających podeszła do niej i poprosiła o opuszczenie lokalu. Na tym tle miało dojść najpierw do utarczek słownych, następnie do przepychanki, podczas której kobieta uderzyła jedną z osób, które chciały aby opuściła lokal. Miało to być spowodowane podejrzeniem, że ta osoba zabrała należący do niej dyktafon.
Inna wersja wydarzeń została przedstawiona przez panią redaktor. Powiedziała policjantom, że jest przedstawicielką lokalnej prasy i przyszła na spotkanie zaproszona przez jednego z uczestników, w celu przygotowania materiału prasowego. Zaprzeczyła jakoby miała kogokolwiek uderzyć. Sama zaś miała być szarpana a uczestnicy spotkania usiłowali ją wynieść z lokalu. Z uwagi na ilość osób znajdujących się w lokalu nie była w stanie wskazać kto konkretnie miał naruszać jej nietykalność cielesną. Dodała, że podczas zdarzenia został jej skradziony dyktafon i dwa telefony. Pani redaktor oświadczyła, że nie potrzebuje pomocy medycznej, nie posiadała widocznych obrażeń ciała.
Policjanci wysłuchali relacji obydwu stron. Uczynili to wysłuchując każdą ze stron incydentu z osobna, zapewniając maksymalny komfort wypowiedzi. W karczmie nie ma monitoringu by zweryfikować przebieg zajścia. Po uspokojeniu sytuacji, telefony zostały odnalezione (jeden znajdował się w torebce pani redaktor, a drugi pod serwetkami przy stoliku gdzie siedziała). Dyktafon nie został odnaleziony.
Zaprzeczamy jakoby policjanci mieli przeszukiwać torebkę dziennikarki. Poprosili jedynie o przejrzenie jej zawartości przez samą zainteresowaną, co też dobrowolnie uczyniła. Strony incydentu zostały poinformowane o przysługujących im prawach m.in. w zakresie naruszenia nietykalności cielesnej. Podczas interwencji sytuacja na miejscu uległa uspokojeniu, większość uczestników zebrania opuściła to miejsce. W ocenie policjantów w czasie interwencji nie groziło już pani redaktor żadne niebezpieczeństwo, nie było konieczności przewożenia jej radiowozem.
Funkcjonariusze na miejscu udokumentowali zdarzenie w notatnikach służbowych, następnie sporządzili notatkę urzędową. Należy podkreślić, że zapis w notatniku służbowym, czy też notatka urzędowa - w przeciwieństwie do protokołu przesłuchania- nie jest dokumentem podpisywanym przez uczestników zdarzenia. Stąd zarzuty w stosunku do policjantów w tym zakresie są całkowicie bezpodstawne. Interwencja została przeprowadzona zgodnie z obowiązującymi przepisami , jak również sporządzono odpowiednią dokumentację.
Wszystkie materiały w tej sprawie poddawane są szczegółowej analizie pod kątem prawno- karnym. Na jej podstawie zostanie podjęta decyzja co do dalszego toku postępowania.
Przedmiotowa interwencja wiązała się z ogromnymi emocjami po stronie jej uczestników. Jak w każdym takim przypadku, uczestnicy zdarzenia skierowali część z tych emocji na funkcjonariuszy. Rozumiejąc złość i rozżalenie związane z przebiegiem zdarzenia, za niesprawiedliwe uważamy przypisywanie interweniującym policjantom złej woli.


Komenda Powiatowa Policji w Zakopanem

ZOBACZ KONIECZNIE:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Zakopane. Pobicie dziennikarki Tygodnika Podhalańskiego na spotkaniu parafialnym - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski