Zakorkowana droga do zdrowia

Bez żadnych kolejek i wychodzenia z domu. Nie ruszając się z fotela da się nawet zdobyć receptę na leki. Wystarczy wypełnić formularz z pytaniami jak podczas tradycyjnej wizyty u lekarza.

Można się dziwić chorym, którzy ufają, że internetowa ankieta wystarczy do postawienia właściwej diagnozy. Łatwo jednak zrozumieć dlaczego zniecierpliwieni polscy pacjenci w ogóle szukają tego rodzaju alternatyw. I coraz chętniej sięgają także po prywatne ubezpieczenia zdrowotne.

Kiedy osiem lat temu NFZ publikował sprawozdanie ze swojej działalności, gorącą dyskusję ekspertów wywołały m.in. długie kolejki w okulistyce i ortopedii. Dziś chorzy oczekujący na wszczepienie protezy stawu kolanowego czy biodrowego, oferowane wówczas, półtoraroczne terminy przyjęliby z pocałowaniem ręki. Zamiast tego, w szpitalu w Suchej Beskidzkiej dowiadują się, że zostali zapisani na 2037 rok, a w Krakowskim Centrum Rehabilitacji i Ortopedii na 2022.

Jeśli w rzeczywistości trafiają pod nóż chirurga szybciej, zawdzięczają to własnemu sprytowi lub zaradności pacjentów ze wcześniejszych miejsc w kolejce. Chorzy, których na to stać, po pomoc zgłaszają się do prywatnych klinik. Biedniejsi, jeżeli pozwala im zdrowie, podróżują po województwie, szukając mniej oblężonych placówek.

Najnowszy raport NIK pokazuje, że większość szpitali z łatwością mogłaby operować więcej. Środki wydawane na zdrowie Polaków znacząco wzrosną jednak dopiero za kilka lat. Szybciej rządzący obiecują wprowadzenie kompleksowej i koordynowanej opieki. Dla chorych to światełko w tunelu. Wielu z nich dziś nie ma bowiem nawet kto podpowiedzieć, że kilka czy kilkanaście kilometrów dalej na pomoc nie trzeba czekać aż siedem tysięcy dni.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Długie kolejki po zdrowie. 7539 dni do terminu operacji