W Zagórzu przed domem adwokata wybuchła bomba
Około godz. 5.30 mężczyzna wyszedł z domu i przed bramą wjazdową na posesję zauważył plastikowe wiadro. Prawdopodobnie chciał je przesunąć, bo za moment jego najbliżsi mieli wyjeżdżać samochodem. Kiedy dotknął wiadra, nastąpiła eksplozja. - Obudził mnie potężny huk. Popatrzyłam przez okno. Na tym panu paliło się już ubranie - _mówi kobieta mieszkająca po drugiej stronie ulicy. Mężczyzna w ciężkim stanie został przewieziony do szpitala. Na miejsce eksplozji przyjechali policjanci z grupy operacyjno-śledczej.
Zagórz to spokojne, niespełna 5-tysięczne, miasteczko. - Wybuch? U nas, to niemożliwe - dziwi się starszy mężczyzna, czekający na autobus na rogatkach miejscowości. - Chyba ma pan złe informacje. To jakaś pomyłka - nie mógł uwierzyć inny mieszkaniec napotkany w centrum miasteczka.
Wreszcie na ul. Leśnej kobieta krzątająca się przy domu wskazuje kierunek. - Musi pan jechać do Wielopola. Słyszałam rano, mówili w sklepie, że jakiś wybuch, podobno ktoś nawet ranny - mówi, ale szczegółów nie zna. A czy to dom adwokata? - Tego to ja nie wiem - ucina.
Wielopole to jedno z jedenastu osiedli. Po obu stronach drogi, biegnącej malowniczą doliną, domy jednorodzinne, stare i nowe, z różnych epok. Przy ul. Stefana Batorego policja wyłączyła z ruchu jeden pas. Dom mecenasa, przed którym doszło do eksplozji, stoi przy samej drodze. Przed budynkiem pracują policjanci. Centymetr po centymetrze przeszukują teren, odgrodzony biało-niebieską taśmą z napisem "policja". Zbierają do pojemników i słoików odłamki plastikowego wiadra i inne dowody rzeczowe. Fotografują, opisują.
Kilkoro sąsiadów adwokata przygląda się w milczeniu. - Takie sceny to oglądaliśmy na filmach albo w wiadomościach z Warszawy czy gdzieś ze świata. A teraz już u nas - kręci z niedowierzaniem głową jeden z nich.
Większość sąsiadów twierdzi, że nic widziała i nie słyszała. Nie wszyscy tak wcześnie wstają. O adwokacie i jego rodzinie mówią w samych superlatywach. - Porządni, spokojni, kulturalni ludzie. To się w głowie nie mieści - dodają.
- Jestem tutaj 18 miesięcy i podobnego przypadku jeszcze nie mieliśmy - podkreśla młodszy inspektor Krzysztof Guzik, komendant powiatowy policji w Sanoku. Nie przypomina sobie podobnego zdarzenia w wieloletniej pracy także Wiesław Klaczak, szef Prokuratury Rejonowej w Sanoku. - _To jest symptom nowej ery w przestępczości, która właśnie pojawiła się w Bieszczadach.
Nie wiadomo kto i dlaczego podłożył bombę ani jaki to był ładunek. - Doszło do detonacji ładunku wybuchowego na wjeździe do posesji adwokata. Ekipa specjalistów z różnych dziedzin bada wszystko. Jesteśmy w trakcie prowadzenia czynności. Więcej ze względów na dobro śledztwa nie chcę mówić - mówi_Wiesław Klaczak. Czy był to zamach na adwokata? - Nie mogę wykluczyć - odpowiada prokurator.
- To sytuacja wyjątkowa i nie chciałbym na tym etapie cokolwiek mówić w tej sprawie. Nie mam żadnych podejrzeń - powiedział Ryszard R., czekający na wieści ze szpitala o stanie zdrowia ojca. Jest adwokatem od 10 lat i nie przypomina sobie spraw, które mogłyby sprowokować kogoś do przygotowania zamachu.
- Przypuszczenia są, ale nie mówimy o tym. To są tylko przypuszczenia nasze. My mówimy tylko o faktach - _podkreśla Krzysztof Guzik, komendant powiatowy policji w Sanoku.
BOGDAN HUĆKO
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?