Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zamach na polski styropian?

Redakcja
(INF. WŁ.) Co najmniej pięć firm chemicznych z Korei Południowej wysyła do Polski produkty po cenach niższych od kosztów wytworzenia. Nieuczciwa konkurencja (dumping) może szybko doprowadzić do upadku polskie zakłady tej branży, masowych zwolnień i bezrobocia - tak wynika z poufnego raportu, który kilka dni temu trafił na biurko ministra gospodarki, Janusza Steinhoffa. Minister otrzymał do rozpatrzenia wniosek o wszczęcie postępowania antydumpingowego przeciwko producentom z Korei.

Koreańczycy oskarżani o dumping

Wniosek złożyła Firma Chemiczna "Dwory" SA (dawne Zakłady Chemiczne "Oświęcim"). Jej sztandarowym (po kauczuku) produktem jest polistyren do spieniania (owipian), z którego wytwarza się popularny styropian. Do niedawna produkcja owipianu była dla "Dworów" najbardziej rentowna; dzięki niej "Dwory" mogły inwestować w rozwój i w miarę bezboleśnie uzdrawiać mniej rentowne wydziały, a co za tym idzie - ograniczyć zakres zwolnień pracowników. Wszystko zmieniło się po ostrym wejściu do Polski Koreańczyków, którzy zaczęli sprzedawać swój surowiec (odpowiednik oświęcimskiego owipianu) po szokująco niskich cenach. W dodatku ceny te były na przestrzeni ostatniego roku stale obniżane. "Obecne ceny oferowane na rynku za produkt koreański są minimum 10 proc. niższe od technicznego kosztu wytworzenia polistyrenu do spieniania i nie pokrywają nawet kosztów zakupu surowców do jego produkcji" - czytamy w raporcie dla ministra gospodarki.
Polski rynek styropianu stał się w ostatnich latach bardzo atrakcyjny: rośnie o 50 proc. szybciej niż dochód narodowy. Powodem jest m.in. boom w branżach, które używają styropianu do pakowania towarów oraz ożywienie w budownictwie stosującym styropian na wielką skalę. "Dwory" są jedynym w Polsce producentem wspomnianego surowca. W ostatnich latach sprzedawały na krajowym rynku od 30 do blisko 40 tys. ton. Równocześnie poważnie rósł import: z 17 tys. ton w 1995 do 61 tys. ton w roku ubiegłym. Aby nie tracić udziałów w rynku, "Dwory" zainwestowały wiele milionów dolarów w rozwój i unowocześnienie linii do produkcji owipianu, podnosząc w połowie ub. roku zdolności produkcyjne w tym zakresie z 35 do 55 tys. ton rocznie (w tym roku zwiększą o kolejne 10 tys.). Jednak produkcja, która miała przynieść firmie ogromne zyski, stała się nagle mało opłacalna, a nawet - nierentowna. Powód: lawinowo spadające ceny - w wyniku koreańskiej ekspansji.
Jeszcze w 1995 r. Koreańczycy wwieźli do Polski zaledwie 10 ton polistyrenu spienialnego. Dwa lata później było to już 9,5 tys. ton, a w ub. roku (tylko do końca listopada) - prawie 21,5 tys. ton. Autorzy raportu dla Ministerstwa Gospodarki zwracają uwagę, że "żaden z zagranicznych producentów nie stosował przy wchodzeniu na rynek i zdobywaniu w nim udziałów nieuczciwej konkurencji". Dopiero "wejście firm koreańskich, stosujących za jedyne narzędzie w pozyskiwaniu klienta niskie ceny i sprzedaż produktu poniżej kosztu jego wytworzenia" doprowadziło na rynku do kompletnego zamieszania.
W pesymistycznych założeniach "Dwory" przyjęły, że ceny polistyrenu spienialnego będą się w roku bieżącym kształtować na poziomie 3,10 zł za kg, tymczasem ceny produktu koreańskiego (po zapłaceniu cła) wynoszą dziś ok. 2,40 zł. Specjaliści zwracają uwagę, że wartość surowców do jego wytworzenia jest o kilkadziesiąt groszy wyższa...
W raporcie przedstawiono czytelne porównanie cen stosowanych przez europejskich producentów polistyrenu spienialnego na polskim rynku: w ostatnich latach wahały się one w granicach od 3,10 do 3,54 zł za kg (do tego dochodziło cło - w przypadku UE - minimalne: 1,8 proc. oraz podatek graniczny). W przypadku produktu koreańskiego deklarowana w dokumentach przywozowych (SAD) średnia cena za kilogram wynosiła w pierwszym kwartale ub. roku 1,88 zł, a w drugim - już tylko 1,13 zł (w tym samym czasie cena surowca europejskiego wynosiła 3,48 zł).
Jeszcze ciekawsze jest porównanie cen polistyrenu spienialnego na rynku koreańskim w tym samym okresie. Według firmy BASF (która produkuje polistyren w Korei), w pierwszych trzech kwartałach ub. roku za kilogram płacono tam przeciętnie równowartość 2,79 zł, a II kwartale - nawet 3 zł. Jakim cudem - doliczając koszty transportu (0,35 zł za kg) i 9-procentowe cło plus podatek graniczny - Koreańczycy mogą sprzedawać z zyskiem na polskim rynku ten sam polistyren za 2 zł z hakiem? - pytają krajowi analitycy z branży chemicznej.
- Chodzi im najpewniej o podbicie polskiego rynku za wszelką cenę - komentuje prezes "Dworów", Zdzisław Ingielewicz. - Dla konsumentów przejściowo niższe ceny mogą się wydawać bardzo atrakcyjne. Ale trzeba myśleć w perspektywie kilku lat. Czy te ceny, poniżej kosztów, utrzymają się, kiedy już Koreańczycy wykończą konkurencję, w tym - polskich producentów? Nie wspominam o kosztach społecznych takiej sytuacji.
Krajowi specjaliści zwracają uwagę, że po wybuchu kryzysu w Azji światowe rynki zalane zostały bardzo tanimi produktami z Korei. Zareagowali na to nawet Amerykanie, których rynek uchodzi za jeden z najliberalniejszych na świecie. Na początku roku Departament Handlu USA nałożył cła antydumpingowe na koreańskie kauczuki: 13,91 proc. na wyroby Kumho (pod tą nazwą sprzedawany jest w Polsce koreański polistyren) i aż 188,88 proc. na produkt Hyundaia.

\\\*

Polscy producenci od kilku lat skarżą się na nieuczciwą konkurencję ze Wschodu. W ostatnim czasie największy polski producent zapalniczek (których sprzedaje się w Polsce 100 mln rocznie) złożył do Ministerstwa Gospodarki skargę na import z Chin. Twierdzi, że widział faktury, z których wynika, że sprowadzane zapalniczki mają wartość... 0,1 grosza. Związkowcy i dyrektorzy z zakładów przemysłu lekkiego mówią o majtkach i halkach z Turcji w cenie nie przekraczającej... czterech centów (średnia z deklaracji celnych), o kurtkach z Tajlandii za 80 centów, o koszulach za 24 centy. O tureckich pantoflach za 8 centów (średnia z 77 tysięcy par) i butach wyjściowych z Chin za pół dolara... W celu ochrony krajowego przemysłu tekstylnego i walki z zaniżaniem deklarowanych na granicy wartości sprowadzanych towarów, Główny Urząd Celny rozesłał w marcu do podległych placówek "wykaz orientacyjnych wartości" tekstyliów. Określono w nim w złotówkach orientacyjne ceny poszczególnych wyrobów: od majtek po sukienki. Tym razem protestują importerzy: ich zdaniem, "orientacyjne ceny", od których trzeba zapłacić cło, zostały mocno zawyżone.
ZBIGNIEW BARTUŚ

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kto musi dopłacić do podatków?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski