Zamachy w Paryżu to cios w Schengen

Na groźbę zamknięcia granic oraz końca wizji społeczeństwa wielokulturowego zwraca uwagę Davis Lewin, zastępca szefa konserwatywnego think-tanku Henry Jackson Society. Przypomina on o zapowiedziach zamykania granic Francji.

Schengen, które zapewnia swobodny przepływ ludzi oraz towarów, okazał się dobrodziejstwem dla europejskiej gospodarki. Jednocześnie nie powstrzymał transferu broni oraz przemieszczania się dżihadystów. Tuż po piątkowych atakach francuski prezydent wprowadził kontrole na granicach, by m.in. nie dopuścić do ucieczki terrorystów, co miało miejsce podczas styczniowego ataku na siedzibę redakcji tygodnika Charlie Hebdo w Paryżu.

Jeszcze przed paryskimi atakami przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk ostrzegał, że Europę czeka „wyścig z czasem”, by ocalić 20-letni system, uważany za jedno z najważniejszych osiągnięć wspólnoty. Przykłady zachwiania się tego systemu widzimy od kilku miesięcy. Niemcy, Słowenia, Węgry, Słowacja oraz Republika Czeska już wprowadziły pewne formy kontroli granic, by ograniczyć napływ uchodźców głównie z Syrii oraz Iraku, którzy ciągną do Europy.

Specjaliści zwracają uwagę na fakt, iż to przez system otwartych granic terroryści nie mieli problemów z dostaniem szmuglowanej z Belgii broni, użytej przy zamachu na redakcje Charlie Hebdo oraz francuski pociąg w sierpniu tego roku. Ci sami specjaliści przypominają, że kontynentalna Europa jest zalana bronią, która stanowi pozostałość z wojen bałkańskich. W samej tylko Belgii liczącej zaledwie jedenaście milionów mieszkańców jest „w obiegu” ok. 900 sztuk takiej broni.