Mieczysław Bareja przed Sądem Lustracyjnym
Sędzia, który przewodniczył sądowi lustrującemu Leszka Moczulskiego, sam jest teraz podejrzany o "kłamstwo lustracyjne". Mieczysław Bareja (który w 1994 r. był też krótko prezydentem Warszawy) zaprzecza, by był agentem.
Bareja jest sędzią wydziału pracy i ubezpieczeń społecznych Sądu Apelacyjnego w Warszawie (innym wydziałem tego sądu jest Sąd Lustracyjny). Był on oddelegowany do składu w sprawie Moczulskiego.
Kilka miesięcy temu zmienił się skład w sprawie Moczulskiego; wówczas nie ujawniono, co było tego powodem. W początkach czerwca tego roku proces lidera KPN, który wniósł o autolustrację, trzeba było z tej przyczyny zacząć na nowo. Tymczasem w końcu maja sąd wszczął postępowanie wobec nieujawnionego sędziego podejrzanego o "kłamstwo lustracyjne". Dopiero wczoraj okazało się, że chodzi właśnie o Bareję.
Sędzia twierdzi, że nie był agentem. - Nie ma ani jednego podpisu, ani jednego kwitu, nic nie ma, co by mnie obciążało - powiedział. Zastępca RIP, Krzysztof Lipiński określił jednak materiał zebrany w sprawie Barei jako "pełny", ale nie rozwinął tej wypowiedzi.
Bareja mówił dziennikarzom, że gdy w 1981 r. kierował warszawskim komitetem Stronnictwa Demokratycznego (satelity PZPR - przyp. red.), prowadził działalność opozycyjną. Wyjaśnił, że za to "przygotowywano na niego materiały".__Władze SD poszły na współpracę z władzami stanu wojennego, a ja nie - dodał.
Podczas jawnego dla prasy procesu Bareja przyznał, że w lutym 1983 r. otrzymał od dwóch esbeków ofertę współpracy, lecz odmówił. - Ale tego szanowni dwaj panowie z SB nie raczyli napisać w swej notatce znajdującej się w aktach sprawy - oświadczył. Przyznał, że w tym czasie dwa czy trzy razy spotykał się z esbekami, którzy prowadzili "operacyjne zabezpieczenie" działalności SD. Wiele czasu z obszernych wyjaśnień Barei zabrały jego wywody na temat roli reformatorskiego skrzydła SD w latach 1980-81 i potem w 1989 r. Sam określił się jako "jawny opozycjonista" tamtego czasu.
\ \ \*
Wczoraj na jawnym procesie lustracyjnym kandydata na prezydenta Bolesława Tejkowskiego sąd poinformował, że wezwany na ten dzień świadek - były oficer SB Marian Kieszkowski - odmówił przyjęcia wezwania na rozprawę, tłumacząc się złym stanem zdrowia. Sąd postanowił przesłuchać Kieszkowskiego dziś w jego mieszkaniu.
Sąd podał również, że z UOP wpłynął do niego w całości "kwestionariusz ewidencyjny" dotyczący Tejkowskiego. Zastępca RIP, Krzysztof Lipiński powiedział, że jest tam m.in. deklaracja o lojalności wobec PRL, dostarczone przez Tejkowskiego informacje interesujące SB, notatka napisana - według akt - odręcznie przez Tejkowskiego, maszynopisy z jego domniemanymi podpisami oraz "notatka dotycząca ruchu neopogańskiego".
Tejkowski, który zapoznał się z tymi dokumentami, mówił po rozprawie, że jest wśród nich jeden sfałszowany dokument oraz jeden sfałszowany jego podpis.
\ \ \*
Wczoraj za zamkniętymi drzwiami Sądu Lustracyjnego rozpoczął się proces byłego wojewody warszawskiego Macieja Gieleckiego, podejrzanego o "kłamstwo lustracyjne". RIP podejrzewa, że w oświadczeniu lustracyjnym, które Gielecki składał jako wojewoda w 1998 r., zataił on swoje związki ze służbami specjalnymi PRL. Gielecki twierdzi, że nigdy z nimi nie współpracował.
(PAP)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?