"Policja woli nagrywać niż interweniować" - przeczytaj komentarz Remigiusza Półtoraka >>
Straszenie delegalizacją Stowarzyszenia Kibiców Wisły Kraków to akt bezradności krakowskiej policji - twierdzi Jerzy Dziewulski, były policjant i poseł. Ocenił w ten sposób działania funkcjonariuszy w sprawie wstrzelenia płonących rac na stadion przy ul. Reymonta podczas sobotniego meczu z Ruchem Chorzów. Według policji, chuligani odpalili petardy z ogródka pobliskiej restauracji "U Wiślaków".
Mimo zapewnień, że wszystko zostało nagrane, policja po czterech dniach nie złapała ani jednej osoby. - Zatrzymanie podejrzanych może nam zająć nawet kilka tygodni - mówi Mariusz Ciarka, rzecznik małopolskiej policji. Twierdzi, że funkcjonariusze nie mogli nikogo schwytać na gorącym uczynku, ponieważ poza stadionem nie ma zakazu posiadania i odpalania rac. - Z interwencją musieliśmy czekać, aż prokurator dyżurny uzna, że takie zachowanie kwalifikuje się jako zagrażające bezpieczeństwu osób na stadionie - mówi rzecznik policji.
Gdy funkcjonariusze dostali wreszcie zielone światło, zdołali zatrzymać tylko Piotra Wawrę, który dwa dni temu zrezygnował z funkcji wiceprezesa Towarzystwa Sportowego Wisła Kraków. Usłyszał zarzuty utrudniania pracy policji, bo blokował wejście funkcjonariuszy do restauracji "U Wiślaków".
Aby postawić zarzuty osobom odpowiedzialnym za odpalenie rac, potrzebne są dowody. - Prawdopodobnie będzie potrzebny biegły, który po zapoznaniu się z zapisem monitoringu, wskaże osoby podejrzane. To może potrwać nawet kilka tygodni - mówi rzecznik Ciarka.
Dziewulski zwraca tymczasem uwagę, że policja nie powinna w ogóle wypuścić z rąk kiboli już w dniu feralnego meczu. - Oczywiste jest, że odpalenie racy stwarza zagrożenie, niezależnie od tego gdzie. To wystarczający argument, by zatrzymać podejrzanych zgodnie z prawem - mówi były policjant.
Krakowscy funkcjonariusze nie tracą jednak rezonu. Nikogo nie złapali, ale rzecznik zapewnia, iż "szykują się wyjątkowe wnioski i działania, być może pierwsze tego typu w Polsce". Owymi precedensowymi działaniami okazały się wczoraj rozważania, czy wystąpić z dwoma wnioskami. Do władz miasta - o cofnięcie zezwolenia na sprzedaż alkoholu w wiślackiej restauracji, a do sądu - o delegalizację Stowarzyszenia Kibiców Wisły Kraków. - Sąd wyśmieje taki wniosek - twierdzi Dziewulski.
Popiera go Wojciech Bergier, krakowski adwokat, który sam był na sobotnim meczu. - Policja próbuje się wykazać w bardzo nieudolny sposób. Nie ma podstaw prawnych, żeby za działania garstki pseudokibiców karać wszystkich fanów Wisły- mówi mecenas Bergier.
W takim samym tonie wypowiada się Ludwik Miętta-Mikołajewicz, prezes TS Wisła. - Nie ma odpowiedzialności zbiorowej. Policja musi wyłapać winnych - mówi szef TS Wisła Kraków.
Komentarza unika Jacek Bednarz, prezes piłkarskiej spółki Wisła Kraków SA. - Wokół tej sprawy wszystko dzieje się bardzo szybko. Musimy spokojnie przeanalizować ostatnie wydarzenia - mówi za niego rzecznik Maksymilian Michalczak.
Co to jest SKWK
* Stowarzyszenie Kibicówwisły Kraków powstało w 2001 r. i zrzesza dziś ok. 500 najbardziej zagorzałych fanów "Białej Gwiazdy". Zgodnie z oficjalnym statutem ma na celu "popularyzowanie i upowszechnianie barw, historii oraz osiągnięć sportowych Wisły Kraków", a także współdziałanie w organizacji kulturalnej widowni oraz przodowanie w zespołowym, kulturalnym dopingu.
W ostatnim czasie członkowie SKWK zajmują się jednak czyminnym. Głównie walką o wpływy w klubie, krytyką Jacka Bednarza, prezesa Wisły SA oraz trenera pierwszej drużyny piłkarskiej Franciszka Smudy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?