Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zamiast PIT i innych składek jedna danina dla państwa

Grzegorz Skowron
Grzegorz Skowron
(zdjęcie ilustracyjne)
(zdjęcie ilustracyjne) archiwum
Podatki. PiS zapowiada, że zrealizuje obietnicę wyborczą... PO. Pewnie przy okazji wprowadzi zmiany w systemie podatkowym, które zmniejszą obciążenia dla najmniej zarabiających, a od bogatych ściągną więcej pieniędzy.

Skończą się problemy z wyliczaniem wysokości składek zdrowotnych i emerytalnych czy wysokości pensji brutto powiększonej jeszcze o składki płacone przez pracodawcę. Od 2018 r. od każdego wynagrodzenia będzie potrącana jedna kwota, która trafi do państwowej kasy. Jej rozdzieleniem pomiędzy Urząd Skarbowy, Zakład Ubezpieczeń Społecznych oraz Narodowy Fundusz Zdrowia zajmą się urzędnicy.

PRZECZYTAJ KOMENTARZ AUTORA: Proste rozwiązania wprowadzić najtrudniej

Wprowadzenie jednej daniny na rzecz państwa zamiast PIT oraz składek zdrowotnych i emerytalnych zapowiada obecny rząd. Tyle że obietnicę takiego uproszczenia podczas ostatniej kampanii wyborczej składali politycy PO, a nie PiS.

- To dobry kierunek zmian - twierdzi Radosław Piekarz z Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego. Ale jego zdaniem samo wprowadzenie jednolitej daniny to za mało, by Polacy odczuli korzystną zmianę. - Konieczny jest inny rozkład obciążeń podatkowych, by najmniej zarabiający płacili mniej, a więcej odprowadzali do budżetu ci bogatsi. I tak się najprawdopodobniej stanie, bo ze strony PiS od dawna płyną sygnały, że chce takich zmian w systemie podatkowym - zaznacza ekspert ds. podatków.

Prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista Business Centre Clubu i członek Narodowej Rady Rozwoju przy prezydencie Andrzeju Dudzie, podkreśla, że dziś nie da się ocenić, jakie skutki przyniesie pomysł PiS. Bo o tej propozycji wiadomo za mało.

- Mogę się odnieść jedynie do projektu PO z kampanii wyborczej, który wprawdzie zakładał niewielkie korekty wysokości podatków, ale nie były one tak znaczące, jak to może zrobić PiS - mówi prof. Gomułka. I ostrzega, że chociaż wprowadzenie jednej daniny wydaje się sprawą prostą, to będzie bardzo trudne do przeprowadzenia.

- Wymaga to znakomitej koordynacji instytucji państwowych, które będą się zajmować rozdzielaniem pobranej od nas kwoty. A z tą koordynacją pracy urzędów nie jest u nas najlepiej - przypomina ekonomista.

Szczegóły dotyczące nowego systemu podatkowego poznamy dopiero jesienią. Rząd powołał już zespół, który do tego czasu ma opracować konkretny projekt.

Jak i komu zwiększyć kwotę wolną od podatku? Czy zmniejszyć obciążenia fiskalne dla najmniej zarabiających i zwiększyć podatki najbogatszym? Jak zróżnicować składki ZUS dla jednoosobowych firm?

To pytania, na które musi odpowiedzieć rząd, szykując zmiany w systemie podatkowym. Ale konkretne propozycje będą zależały nie tylko od tego, jakie obietnice padały w kampanii wyborczej, ale też od możliwości finansowych państwa.

Najlepszym tego przykładem jest kwota wolna od podatku. Przed wyborami ze strony PiS padały zapewnienia, że zostanie ona podniesiona z obecnych niespełna 3,1 tys. do 8 tys. zł. Rząd nie kwapi się do takiego rozwiązania. Do tego pojawiają się sygnały, że zmiana będzie stopniowa, rozłożona na kilka lat i obejmie przede wszystkim najsłabiej wynagradzanych. A to oznacza, że nie wszyscy odczują realną podwyżkę płac ze względu na zwiększenie kwoty wolnej od podatku.

Takie podejście wynika nie tylko z tego, że nie wytrzymałby tego budżet państwa. PiS wielokrotnie krytykowało obecny system podatkowy za to, że większe obciążenia dotyczą najmniej zarabiających, a to ci najzamożniejsi powinni oddawać państwu więcej pieniędzy. I dlatego przy okazji wprowadzenia jednej daniny na rzecz fiskusa - zamiast podatku PIT, składek ZUS i NFZ - można się spodziewać ogłoszenia nowej skali podatkowej z dużo wyższymi stawkami dla najwyższych dochodów.

O ile nikt z rządu ani z szeregów PiS nie zdradza, jakie miałyby być nowe progi podatkowe, to nie brakuje zapewnień, że nie znikną ulgi podatkowe na dzieci. Obawy o to pojawiły się wraz z uruchomieniem programu Rodzina 500 plus, zwłaszcza po informacjach, że w przyszłym roku na nowe świadczenia wychowawcze nie ma pieniędzy.

Według Radosława Piekarza z Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego konieczna jest korekta dotycząca określania minimalnej kwoty płaconej ZUS przy jednoosobowej działalności gospodarczej. - Dla firmy, która ma dochód 3 tysiące, obowiązkowa składka na poziomie 1,4 tysiąca to zupełnie coś innego niż przy dochodach rzędu 30 tysięcy - tłumaczy ekspert ds. podatków. Jego zdaniem należałoby wprowadzić stawkę zależną np. od obrotów, by w ten sposób pomóc najmniejszych firmom.

- Nie da się ocenić propozycji PiS i ich skutków dla gospodarki, bo tak naprawdę nikt ich nie ujawnia - twierdzi prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista Business Centre Club. I przypomina, że pomysł PO wprowadzenia jednej daniny zamiast podatku PIT i składek wiązał się ze stratą dla budżetu w wysokości 10 mld zł rocznie. - A to miały być niewielkie korekty z nieco mniejszymi podatkami dla najmniej zarabiających i niewielkim wzrostem dla najbogatszych - przypomina prof. Gomułka.

Politycy PiS zapewniają, że nie zamierzają ściągać wyższych podatków, a chcą tylko zmienić rozkład obciążeń. Czy tak rzeczywiście będzie, dowiemy się już pod koniec tego roku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski