MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zamiast pomnika zbudował Januszowi Kuligowi rajdówkę

MACIEJ HOŁUJ
Marek Handwerker przy zbudowanej przez siebie replice rajdówki Janusza Kuliga FOT. MACIEJ HOŁUJ
Marek Handwerker przy zbudowanej przez siebie replice rajdówki Janusza Kuliga FOT. MACIEJ HOŁUJ
Poznali się w 1994 roku. Przez przypadek. - Któregoś dnia mój kolega powiedział mi, że w Łapanowie, małej miejscowości na południe od Krakowa, mieszka młody człowiek, który buduje zespół i chce startować w rajdach - wspomina Marek Handwerker, dziś właściciel warsztatu samochodowego w Krakowie.

Marek Handwerker przy zbudowanej przez siebie replice rajdówki Janusza Kuliga FOT. MACIEJ HOŁUJ

LUDZIE. Marek Handwerker z Krakowa przez dziesięć lat przemierzał rajdowe trasy z wielokrotnym mistrzem Polski Januszem Kuligiem. Był jego mechanikiem i tłumaczem. Po tragicznej śmierci przyjaciela postanowił uczcić jego pamięć w nietypowy sposób. - Jedni wznoszą pomniki, inni piszą książki. Ja zbudowałem samochód - opowiada Handwerker.

- Pomyślałem: dlaczego nie? I pojechałem do Łapanowa. Spotkałem tam młodziana z ciemnym wąsem. Nazywał się Janusz Kulig.

Handwerker nie wiedział wówczas, że spotkał przyszłego mistrza kierownicy, zawodnika o wielkim talencie, pracowitym, przyjaźnie nastawionym do ludzi, człowieka, który zapisał swoją kartę w historii polskich rajdów, kierowcę wielbionego przez tłumy kibiców i dostarczającym tym tłumom przez lata niezapomnianych wrażeń i emocji.

- Pamiętam, że byliśmy, my, to znaczy zespół mechaników Janusza, zdolni do największych dla niego poświęceń - opowiada Handwerker. - Kiedyś Janusz startował w słowackim Rajdzie Gemer. Był to początek jego współpracy z fabrycznym zespołem Renault. Pod koniec pierwszego dnia rajdu w aucie Janusza rozpadła się miska olejowa. Zapasowa znajdowała się w... Krakowie, pięćset kilometrów od bazy rajdu. Aby Janusz mógł kontynuować zawody na drugi dzień rano, konieczne było przywiezienie tej miski. Pamiętam, że musieliśmy losować, kto po nią pojedzie, tylu było chętnych.

Przez dziesięć lat towarzyszenia Januszowi Kuligowi Marek Handwerker miał pod opieką kilka samochodów rajdowych. Dwa ople: kadetta i astrę, dwa renault: clio i megane, trzy fordy: escorta WRC oraz dwa focusy WRC. Obsługiwał je technicznie i pracował jako tłumacz zapewniający komunikację między kierowcą i jego zespołem a francuskimi partnerami z Renault. - Kiedy w 2004 roku dotarła do mnie porażająca informacja o śmierci Janusza, najpierw kilka dni płakałem, potem zamknąłem się na rajdowy świat na cztery lata - mówi Handwerker. - W 2008 roku obudziłem się ponownie do życia i pomyślałem, że powinienem w jakiś szczególny sposób uczcić pamięć Janusza. Budowa jeszcze jednego pomnika wydała mi się zbyt banalna. Wiedziałem, że muszę wymyślić coś bardziej oryginalnego. I wtedy wpadłem na pomysł, aby zbudować replikę jednego z jego samochodów.

Wybór padł na forda focusa w barwach jednej z firm tytoniowych, ale okazało się, że czerwony lakier, jakim pokryte było nadwozie tej rajdówki, jest zastrzeżony. Wówczas Handwerker zdecydował się na model focusa, którym Janusz wywalczył swój pierwszy tytuł wicemistrza Europy.

Na początek kupił cywilnego focusa. Było to zwykłe, drogowe auto, które krakowski mechanik przez cztery lata żmudnie zamieniał w pojazd kategorii WRC (World Rally Car), jakim startował Janusz Kulig. Sprowadzał oryginalne części z zagranicy, dopasowywał je, składał, skręcał, na koniec pokrył nadwozie dokładnie takimi samymi naklejkami, jakie znajdowały się na samochodzie Kuliga, naklejając je w dokładnie tych samych miejscach. - Samochód był nie do odróżnienia od oryginału - podkreśla z dumą Handwerker.

Kiedyś pod pomnikiem Janusza i Mariana Bublewicza (innego mistrza kierownicy, także tragicznie zmarłego, tyle że podczas rajdu - przyp. MH), stojącego w kultowym dla polskich kibiców rajdowych miejscu przy "kostce" walimskiej, odbywała się uroczystość związana z rocznicą urodzin Janusza. Przybyły na nią tłumy kibiców. Był mglisty, ponury dzień.
Poprosiliśmy młodego kierowcę krakowskiego Janka Chmielewskiego, aby przejechał serpentynami walimskimi, prowadząc zbudowaną przeze mnie replikę rajdówki Janusza. Kiedy spiker prowadzący uroczystość wymienił nazwisko Kuliga, z mgły wyłonił się pędzący focus WRC. Ludzie oniemieli. Wielu z nich miało łzy w oczach. Sam płakałem jak bóbr. Obraz był tak autentyczny, że wielu z tych ludzi, obecnych wówczas tam, pod Walimiem, pomyślało, że to naprawdę Janusz prowadził to auto.

Do dzisiaj Marek Handwerker, kiedy przyjeżdża na rajd i stoi przy odcinku specjalnym, wsłuchując się w ryk silnika nadjeżdżającej rajdówki, oczekuje widoku samochodu Janusza. - Choć niedługo minie dziesięć lat od śmierci Janusza, wciąż daję się nabrać na to, że to on mknie trasą OS-u. Tak bardzo chciałbym, aby była to prawda. Niestety, nigdy nie będzie już tak, jak tego chcę. Janusz startuje, ale po niebiańskich OS-ach.

Replika zbudowana przez Marka Handwerkera od początku spełnia swoje zadanie. Jeździ po całym kraju i przypomina, że był kiedyś taki kierowca, który bardzo szybko przemieszczał się trasami odcinków specjalnych, a który nazywał się Janusz Kulig. - O to mi właśnie chodziło, kiedy budowałem focusa - mówi Handwerker. - Chociaż wiem, że i bez tego samochodu pamięć o Januszu będzie długo, bardzo długo obecna wśród kibiców. Takich sportowców jak on świat szybko nie zapomina.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski