Piękne, wysmakowane kadry, żagle dumnie wydęte na tle nieba. Jakby jachty – podobnie jak ludzie na tych zdjęciach – po prostu pozowały do fotoreporterów.
Zobaczymy w tych kadrach jachty z końca XIX wieku. Bohaterami są tu „Britannia” czy „Navahoe”, ale i bywalcy pokładów. Eleganckie damy w długich spódnicach i kapeluszach, członkowie załogi w mundurach.
Tym zdjęciom nie sposób odmówić czaru przeszłości. Stare fotografie zawsze przyciągają wzrok niedzisiejszym urokiem. Choć oczywiście otwartym pytaniem pozostaje, czy to nie za mało. Muzeum Historii Fotografii w ostatnim czasie przyzwyczaiło nas do nieco ambitniejszego podejścia do tematu starych zdjęć, podejmowało próby przewartościowania i krytycznego spojrzenia na kadry z przeszłości. Co prawda widać próbę zastanowienia się nad fenomenem tej kolekcji, zgromadzonej przez anonimowego wielbiciela tematyki marynistycznej. Ale to próba, bez ciągu dalszego – przynajmniej takie odnoszę wrażenie.
Z kolei w Otwartej Pracowni (ul. Dietla 11) zobaczymy wystawę „Leprozorium” (czyli „Dom trędowatych”) Bartłomieja Radosza. To portrety brzydoty: zdeformowane ludzkie twarze, wizerunki zatrzymane w chwili dziwnego abstrakcyjnego grymasu. Zamazane, zdeformowane twarze są dość symboliczne, czytać je można na wielu poziomach. Ale przede wszystkim są opowieścią o dzisiejszym świecie wykluczenia.
To malarstwo, które uwiera, każe konfrontować się z zamierzoną brzydotą. Choć nie wszystko – patrząc od strony artystycznej – musi tu zachwycać, to jest to ciekawa propozycja wystawiennicza.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
