Zdesperowani medycy z krośnieńskich spółek niepublicznych
Lekarze z Krosna, pomimo że są zrzeszeni w porozumieniu zielonogórskim, nie zamknęli przychodni w czasie styczniowego, ogólnopolskiego protestu. Wierzyli wtedy, że uda im się porozumieć z Narodowym Funduszem Zdrowia. Ten jednak nie zapłacił im za styczeń, co dyrektor rzeszowskiego oddziału Piotr Latawiec tłumaczył brakiem pieniędzy.
- Wczoraj byłam na spotkaniu z dyrektorem Latawcem. Prosiliśmy go, żeby wypłacił niezbędną nam kwotę, w formie zaliczki za przepracowany miesiąc. Bez skutku - powiedziała "Dziennikowi" Elżbieta Münzberger, członek zarządu spółki partnerskiej "Medicus". - Nie pomogło ustne polecenie z ministerstwa. A przecież my musimy wypłacić pobory pracownikom, zapłacić ZUS itd. Pieniędzy, które moglibyśmy wybrać z prywatnych kont, nie wystarczy. To są zbyt duże kwoty. Jako prywatne spółki nie możemy także liczyć na wsparcie finansowe miasta.
Pacjenci odnieśli się do protestu swoich lekarzy ze zrozumieniem. W Krośnie nie ma publicznych zakładów podstawowej opieki zdrowotnej, więc ci, którzy nie musieli być wczoraj przyjęci, zdecydowali się czekać, zaś ci, których stan zdrowia wymagał natychmiastowej interwencji lekarza, znaleźli pomoc w szpitalu.
(ST)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?