Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zamrożone progi pożerają pensje harujących Polaków. Przy obecnym tempie wzrostu płac za 3 lata połowa krakowian zapłaci 32 proc. PIT

Zbigniew Bartuś
Zbigniew Bartuś
Podatek dochodowy PIT może się stać w nadchodzących wyborach ważnym tematem, bo coraz więcej Polaków musi oddawać państwu 32 proc. od lwiej części swych dochodów, zamiast, jak dotąd - 18 proc.
Podatek dochodowy PIT może się stać w nadchodzących wyborach ważnym tematem, bo coraz więcej Polaków musi oddawać państwu 32 proc. od lwiej części swych dochodów, zamiast, jak dotąd - 18 proc. Andrzej Banaś
Co piąty pracujący krakowianin wpadnie w tym roku w wyższy próg podatku dochodowego i zapłaci od części swych zarobków 32 zamiast 18 proc. PIT. W Warszawie dotknie to aż 40 proc. zatrudnionych. A wszystko z powodu zamrożonego od dekady progu PIT.

32 proc. podatku muszą płacić ci, których dochód przekroczy 85.529 zł rocznie, czyli średnio 7,1 tys. zł brutto miesięcznie. W 2008 r., gdy wprowadzano ów próg, tacy podatnicy stanowili w Małopolsce 1,1 proc. ogółu, a w 2016 r. 3 proc. Oficjalnych danych za zeszły rok jeszcze nie ma, ale ze statystyk GUS i przecieków ze skarbówki wynika, iż „bogaczy” wpadających w wyższy PIT przybywa lawinowo: w skali Małopolski stanowili oni w 2017 r. 7 proc. podatników, a w Krakowie 14 proc. Zaś w Warszawie… 25 proc.!

A to nie koniec. W 2018 r. płace rosną szybciej i w drugi próg wpadają kolejne tysięce płatników, w tym większość informatyków i licznych w Krakowie pracowników centrów usług dla biznesu, a w Warszawie połowa pracowników przemysłu i jedna trzecia budowlańców oraz… rolników.

Stary próg uwiera coraz bardziej

Kiedy w 2008 r. rząd ustanowił próg dochodowy, powyżej którego trzeba płacić 32 proc. podatku PIT zamiast 18 proc., średnia pensja krajowa wynosiła 3,1 tys. zł brutto. Dochody powyżej owego progu, czyli 85,5 tys. zł rocznie, miało zaledwie 2 proc. Polaków. Dziś średnia pensja to 4,5 tys. zł, a próg przekracza juz ok. 14 proc. pracujących.

- Niezmienianie progu oznacza faktyczne zwiększenie obciążeń podatkowych – wyjaśnia Przemysław Pruszyński, sekretarz Rady Podatkowej Konfederacji Lewiatan. Zwraca uwagę, że od 2008 r. ceny większości towarów wzrosły o 30 proc., a niektóre nawet o połowę. Zatem znaczną część podwyżek płac pożarła inflacja.

- Rząd się cieszy, bo nie zmieniając progów w prosty sposób zwiększa wpływy do budżetu. Ale to jest bardzo niedobra praktyka – ocenia Zygmunt Tabisz, przewodniczący małopolskiego oddziału Krajowej Izby Doradców Podatkowych (KIDP).

Dodaje, że należymy do wąskiego kręgu egzotycznych krajów, w których nie ma mechanizmu waloryzacji progów PIT i innych stawek np. o wskaźnik inflacji i przez to realne obciążenia obywateli stale rosną. Jego zdaniem, nadszedł czas na ogólnonarodową debatę o wprowadzeniu takich mechanizmów. Społeczna presja, by to uczynić, będzie rosnąć w miarę, jak miliony Polaków zmuszone będą płacić 32-procentowy podatek.

Już dziś w metropoliach, jak Kraków, problem dotyczy jednej piątej płatników PIT, a w niektórych branżach – większości. W Warszawie mediana płac w informatyce, telekomunikacji, bankowości, energetyce oraz przemyśle lekkim i ciężkim przekroczyła lub niebawem przekroczy 7,2 tys. zł. Oznacza to, że ponad połowa pracowników tych sektorów wpada w 32-procentowy PIT - z poprawką na tych, którzy rozliczają się z małżonkami zarabiającymi dużo mniej lub korzystają z ulg.

- Wejście w wyższy próg działa na ludzi demotywująco. Pytają: po co mam więcej pracować, skoro państwo mnie za to karze? Zarazem fiskus odbiera ludziom pieniądze, które mogliby przeznaczyć na konsumpcję. Wreszcie: z powodu niezmienionych progów rosną koszty przedsiębiorców, bo przy 32-procentowym podatku muszą oni wysupłać na płace dużo więcej – mówi ekspert Lewiatana.

Jego zdaniem, podniesienie progu, np. do 100 tys. zł, nie musiałoby prowadzić do spadku wpływów podatkowych państwa, m.in. dlatego, że pozostawione w kieszeni ludzi pieniądze trafiłyby do budżetu w postaci podatku VAT od zakupów.

- Jeśli progi nie zostaną podniesione, sfrustrowani ludzie będą mieli tendencję do ucieczki w szarą strefę oraz inne niż umowa o pracę formy zatrudnienia – ostrzega Przemysław Pruszyński.

PiS nie ulży mieszkańcom dużych miast, bo to nie jest jego elektorat. Szybciej podniesie kwotę wolną od podatku

Bartosz Jasiołek, Partner z PwC, nie spodziewa się kombinacji na masową skalę.– Problem wpadania w wyższy próg dotyczy pracowników zatrudnionych na umowach o pracę, a tu możliwości ucieczki przez podatkiem są bardzo skromne – podkreśla.

Zwraca przy tym uwagę na rosnące wydatki państwa, zwłaszcza te kluczowe dla PiS, czyli socjalne. By je sfinansować, rząd potrzebuje pieniędzy, więc nie zdecyduje się raczej na podwyższenie progu PIT - zwłaszcza że w ten sposób ulżyłby osobom zamożniejszym, z metropolii, a to nie jest ukochany elektorat partii rządzącej.

- W przypadku rosnącego niezadowolenia podatników spodziewałbym się raczej powrotu do obietnicy podniesienia kwoty wolnej od podatku – nie tylko dla najuboższych, jak to zrobiono po wyborach, ale dla wszystkich. To by się lepiej wpisywało w politykę PiS – uważa Bartosz Jasiołek.

Przypomina, że rząd próbuje zwiększyć obciążenia zamożniejszych, m.in. przez wprowadzenie daniny solidarnościowej (ekstrapodatku dla milionerów) oraz zniesienie limitu 30-krotności składek na ZUS. To ostatnie uderzy w lepiej zarabiających menedżerów i specjalistów oraz ich pracodawców. Sprawa ta wciąż czeka na orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego.

ZOBACZ KONIECZNIE:

WIDEO: Magnes. Kultura Gazura

Źródło: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski