Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zanim pojawił się wózek

Redakcja
W niektórych kręgach noszenie dzieci w chuście jest postrzegane jako bardzo nowoczesny trend. Przez wiele lat w Polsce królowały wózki dziecięce, i to one bywają traktowane jako najbardziej oczywisty sposób przemieszczania się z dziećmi. Ten dziecięcy środek transportu stał się dostępny w Polsce dopiero z końcem XIX wieku, wcześniej zaś…

„Jewka stanęła przed sądem i pohuśtując dziecko, obwinięte w zapaskę, jęła płaczliwie wywodzić krzywdy swoje i żale…” (Reymont, Chłopi)

Historia „chusty” polskiej

Noszenie dzieci w omotanych wokół ciała matki tkaninach ma długą przeszłość. Zanim jednak przyjrzymy się tej przyszłości bliżej, warto zwrócić uwagę na kontekst. Dzisiaj, przy wyborze spośród szeregu różnorodnych opcji pielęgnacyjnych kierujemy się naszą wygodą oraz zapewnieniem dziecku jak najdogodniejszych warunków do życia. Obejmuje to wiele dziedzin naszego życia – od mieszkania, przez pracę, sposób odżywiania aż po samochód (musi się zmieścić bezpieczny fotelik). Jednak nie zawsze wpływ dziecka na funkcjonowanie rodziny był tak widoczny.

Dawniej to dziecko musiało podporządkować się reszcie rodziny, przynajmniej do momentu, kiedy mogło już pracować - wcześniej raczej dbano po prostu o to, żeby przeżyło. Jedynymi chwilami, w których poświęcano dzieciom pełnię uwagi, były narodziny i chrzciny, ze względu na rozmaite rytuały z nimi związane. Owszem – dzieci były karmione piersią dość długo: 2 lata, czasem nawet 3, jednak tylko noworodki i małe niemowlęta były stale przy matce, czy to w domu, obejściu czy w polu. Kołyskę z dzieckiem można wtedy było powiesić na drzewie, w cieniu, blisko matki a jednocześnie tak, aby nie dziecko przeszkadzało w pracy. Starsze niemowlęta i dzieci , jeśli nie było konieczności aby były stale przy matce, zostawały w domu a mama lub mamka przychodziła tylko na karmienie.

W początkach XX wieku dzieci noszono w wiklinowych kołyskach, ze względu na ich lekkość i łatwość powieszenia np. na gałęzi, oraz w rozmaitych ‘nosidłach’ wykonanych z różnych tkanin – z płótna lub z wełny, co było zależne od pory roku i warunków atmosferycznych. Chusty polskie były kolorowe, często z frędzlami. Kolorystyka – podobnie jak w przypadku strojów – zależała od regionu Polski.

Chycki i odziewacki

Nosidła z tkaniny, w zależności od regionu Polski, nosiły różne nazwy – chusta, szmata, płachta, chycka., często także jako nosidło służyły elementy ubrania – dzieci noszono w zapaskach (obfitych haftowanych fartuchach), „zajdkach” i „odziewackach” – dużych i grubych wełnianych chustach. Sposób ich wykonania, wiązania oraz użyty materiał zależały od regionu Polski, pory roku czy tradycji rodzinnych albo osoby noszącej – najczęściej dzieci noszone były przez kobiety i starsze rodzeństwo, które było jeszcze za małe do pracy w obejściu czy polu.
Z nosideł najczęściej korzystała ludność wędrująca, np. Romowie, jednakże ludność osiadła także nie stroniła od tego typu rozwiązań przy dłuższych wyjściach lub podróżach wraz z dzieckiem. Sytuacje niebezpieczne, np. wojna, zmuszały ludzi do wykorzystywania jako nosidło nawet kapy z łóżka czy kilimu. W fartuchach i zapaskach noszono najczęściej małe dzieci. Hacki (chusty trójkątnej), zakładanej przez ramię, używano jako kołyski dla malutkiego dziecka – które było ułożone z przodu lub z boku osoby noszącej. Być może taki materiałowy trójkąt wspomagał noszenie na biodrze starszaków.

W szerokich, prostokątnych ‘szmatach’ dzieci były noszone z przodu i na plecach, ewentualnie nieco z boku, tak aby umożliwić matce kontrolę nad tym, co się dzieje z dzieckiem. Sadzano dziecko w pionowo w chuście, dolne końce wiązano w pasie osoby noszącej i przeprowadzano materiał pod pupą dziecka tak, aby nóżki wystawały na zewnątrz po bokach. Górne końce wiązano tak aby jeden z końców przechodził pod pachą, drugi nad ramieniem- tak aby podtrzymać główkę małego dziecka a starszemu pozwolić na obserwację otaczającego świata.

Teraz historia zatacza koło – pomimo tego, że biznes wózkowy całkiem nieźle się kręci, rodzice coraz częściej sięgają po chustę, żeby dać swoim dzieciom jak najwięcej bliskości w zabieganym świecie, oraz żeby zwyczajnie odpocząć od płaczu i mieć wolne ręce.

Autor artykułu: Marta Sobiło

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski