Zanim powieje gorący samum

Już dawno wokół polskiego filmu, który porusza współczesną tematykę, nie było tyle szumu. Najpierw szeptało się, że są mu przeciwne polskie służby specjalne (nie potwierdziły, ani nie zaprzeczyły), potem mówiło się, że będzie to pierwszy polski film współprodukowany przez amerykańską wytwórnię filmową (rzeczywiście, współproducentem została Warner Bros.), a ostatnio było głośno, że z ostrzeliwanego Belgradu nie można wydostać taśmy z muzyką, przygotowaną do filmu przez Gorana Bregovicia (dotarła do Warszawy). "Operacja Samum" wchodzi na nasze ekrany na początku maja.
Józef Mayer (Marek Kondrat), kiedyś as polskiego wywiadu, postanawia ratować aresztowanego i uwięzionego w Iraku syna (Radosław Pazura). Rozpoczyna działania na własną rękę i wyrusza w bardzo ryzykowną podróż. Nie zdaje sobie sprawy, że uwolnienie syna nie będzie jego jedyną misją. Byli szefowie za jego plecami knują spisek; chcą wykorzystać Mayera jako przynętę na irackie służby bezpieczeństwa. Jego prywatna akcja ma odwrócić uwagę i zmylić czujność tajnej policji Hussajna; Polacy mają w tym czasie wywieźć z Iraku amerykańskich szpiegów.
W filmie Władysława Pasikowskiego fikcja miesza się z prawdą, o której wiadomo tylko tyle: w wyniku brawurowej akcji Polaków tuż przed wojną w Zatoce Perskiej udało się uratować amerykańskich szpiegów. Jej bohaterowie pozostaną na zawsze anonimowi, natomiast w filmie Władysława Pasikowskiego mają twarze Bogusława Lindy i Olafa Lubaszenki. w "Operacji Samum" występują też dwaj wybitni artyści, którzy u twórcy "Krolla" i "Psów" zagrali po raz pierwszy: Gustaw Holoubek jako szef izraelskiego wywiadu i Jerzy Skolimowski jako szef wywiadu amerykańskiego. Samum to gorący i porywisty pustynny wiatr. Co przyniesie jego twórcom?
(Q)