Zanim się popsujesz

Żyjemy coraz dłużej. „Winny” temu jest postęp medycyny - nowe leki, technologie, możliwość - przynajmniej teoretyczna - wykonywania skomplikowanych badań diagnostycznych. Ale nie tylko. Bo faktem jest, że zaczęliśmy się troszczyć o swoje zdrowie jeszcze zanim zachorujemy - profilaktyka ma coraz większe znaczenie.

Skończyły się już np. czasy bezkrytycznego ładowania w siebie wszystkiego, co zaoferują nam producenci żywności. Teraz patrzy się już uważnie, a czasem wręcz podejrzliwie na składniki, z których te pyszności przygotowano. Ubywa amatorów słodzików, wszechobecnych do niedawna „kostek rosołowych”, kartonowego mleka, konserw i różowiutkich wędlin. Zaczynamy pilnować dzieci, by nie zapychały się hamburgerami, frytkami i chipsami i nie wlewały w siebie hektolitrów coca-coli. Idzie to oczywiście opornie, ale jednak do przodu.

Gorzej wygląda troska o odpowiednią dawkę ruchu. Tu wszystko sprzysięgło się przeciw dzieciom i dorosłym. Komputery, komórki i telewizja sprzyjają nieruchomemu siedzeniu i ćwiczeniu wyłącznie palców dłoni, coraz sprawniej naciskających różnego rodzaju klawiatury. Jeśli dołączyć do tego obowiązkowe ślęczenie w szkolnej ławce czy przy biurku, obraz będzie pełny.

Ten syndrom omija tylko ludzi pracujących fizycznie np. na roli, bo tam ruchu nie brakuje. W fabryce przy taśmie produkcyjnej jest już inaczej, bo to „ruch” jednostajny i mający raczej negatywne skutki. Na szczęście coraz więcej instytucji troszczy się o to, by przeciętny mieszkaniec nie tylko wielkiego miasta, ale i małej wsi mógł się ruszać z korzyścią dla swojego zdrowia. Temu służą coraz liczniejsze imprezy rekreacyjne, turystyczne i sportowe, organizowane praktycznie przez cały rok.

Nie ma prawie tygodnia, by nie zapraszano nas na rajdy, zawody, turnieje. Są też bezpłatne badania profilaktyczne - można sprawdzić poziom cukru, ciśnienie krwi, pojemność płuc i zagrożenia onkologiczne. Trzeba tylko chcieć z tych okazji skorzystać. Bo warto.