Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zanosiło się na formalność, a bój był ciężki

Redakcja
MTS Chrzanów znudziła się rola dostarczycieli punktów, więc pokonał we własnej hali beniaminka ze Świdnicy 29-25 (15-10) dzięki czemu awansował o jedno miejsce w tabeli, uciekając z przedostatniej lokaty.

I LIGA PIŁKARZY RĘCZNYCH. MTS Chrzanów pokonał we własnej hali ŚKPR Świdnica 29-25 (15-10)

MTS Chrzanów rozpoczął ostro, bo od prowadzenia 6-2, by w 20 min uciec nawet na 12-3. - Chłopcy wreszcie zagrali agresywnie i zdecydowanie w obronie - zwraca uwagę Adam Piekarczyk, trener MTS. - Zawsze im powtarzam, że każdy sukces musi mieć solidny fundament i tym razem tak było. Mam nadzieję, że podobnie będzie w kolejnych meczach. Moi zawodnicy pamiętali, że świdniczanie nie tak dawno przegrali w hali spadkowicza tylko jedną bramką, a my wcześniej polegliśmy w Piotrkowie zdecydowanie. Beniaminek musiał zatem prezentować solidny styl. Szkoda, że nie udało nam się wygrać bardziej zdecydowanie pierwszej połowy, bo to pozwoliłoby nam zagrać spokojniej po przerwie. Może zanotowalibyśmy jakąś rekordową wygraną, odbijając sobie wcześniejsze niepowodzenia. Jednak pod koniec pierwszej połowy sędziowie nałożyli na nas kilka kar, co pozwoliło gościom zbliży ć się do nas pięć goli.

Po przerwie przyjezdni zaczęli walczyć o jak najkorzystniejszy wynik. - Zbliżyli się do nas na trzy gole, bo pokryli indywidualnie naszych liderów, czyli Marcina Skoczylasa z Adamem Kruczkiem - tłumaczy Adam Piekarczyk. - Dobrze, że w tym momencie dali o sobie znać inni zawodnicy, jak choćby Tomasz Zacharski, który tego dnia był najskuteczniejszy. Na tym polega siła zespołu. Byliśmy skuteczni nie tylko w ofensywie, ale także bramkarz Łukasz Borecki miał sporo udanych interwencji. Te wszystkie drobne elementy złożyły się w jedną całość i zwycięstwo.

Kibice cieszyli się z dobrej postawy Adama Kruczka, który po długim leczeniu kontuzji znowu jest wiodącą postacią zespołu, potrafiącą skutecznie punktować przeciwnika, choć miał swojego opiekuna. - Zawsze powtarzałem, że po ciężkim urazie każdy zawodnik potrzebuje czasu, by wrócić do pełni sił i przestać na parkiecie myśleć o ewentualnym odnowieniu się urazu - podkreśla trener Piekarczyk. - Wygląda na to, że Kruczek najtrudniejsze chwile ma już za sobą i widać, że z meczu na mecz jego forma rośnie.

Choć zapowiadało się, że spotkanie będzie formalnością, to jednak skończyło się ciężkim bojem. - Najważniejsze, że dla nas zwycięskim - podkreśla trener Piekarczyk. - Wykonaliśmy zatem połowę planu przewidzianego na dwa kolejne mecze przed własną widownią.

Przed MTS pojedynek z Ostrovią.

JERZY ZABORSKI

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski