Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zapach fioletu

Redakcja
Harare nie przypomina innych miast Czarnego Lądu Fot. Jakub Ciećkiewicz
Harare nie przypomina innych miast Czarnego Lądu Fot. Jakub Ciećkiewicz
Nad miastem wisi ciężkie, wilgotne popołudnie. Jest ciepło, parno, za chwilę krótki deszcz wyzwoli miodowy zapach, a potem intensywną barwę fioletowych drzew jackarandy.

Harare nie przypomina innych miast Czarnego Lądu Fot. Jakub Ciećkiewicz

Jakub Ciećkiewicz: AFRYKAŃSKI DLA POCZĄTKUJĄCYCH

Wokoło widać nowoczesne drapacze chmur, szerokie, europejskie ulice, przeszklone witryny sklepów. Po chodnikach spacerują rozbawieni licealiści w garniturach, dziewczęta w kolorowych sukienkach, starsze panie w beretach, rastafarianie w długich, wełnianych alpejkach, zakończonych kolorowymi pomponami.

Niektórzy porównują Harare z Nowym Jorkiem. Mnie stolica Zimbabwe kojarzy się raczej z Nowym Sączem - ma piękną, angielską dzielnicę willową, kameralny kampus, park, a także budzące dumę wysokościowce - siedziby rządu, ministerstw, banków, instytucji międzynarodowych.

Na obrzeżach przycupnął port lotniczy, dzieło krewnego prezydenta - Leo Mugabe. Podobno krewny złożył najdroższą ofertę i to w dodatku po terminie, ostatecznie jednak koligacje zadecydowały. Budynek jest przeszklony, nowoczesny, zaskakująca kształtem wieża nawigacyjna nawiązuje do architektury Wielkiego Zimbabwe. (Trzeba ją było zresztą przerabiać - bo wizjonerska konstrukcja architekta naruszała przepisy lotnicze.)

Włóczę się samotnie po fioletowym mieście z plecakiem fotograficznym na ramieniu. Popijam smaczny miejscowy napój z kukurydzy - maheu, jem pyszne bułki w cieście francuskim, nadziewane mięsem, zachodzę do antykwariatu rodem z XIX wieku... Próbuję ułożyć listę pytań do emerytowanego pracownika ministerstwa handlu - pana dr Johna Saungweme, który może mi wyjaśnić, co i dlaczego szwankuje dzisiaj w Afryce południowej. Ale to "dziś" zaczęło się przecież wczoraj!

***

Z przeszłości wyłania się zaskakujący obraz. W 1890 roku duży kraj na południu Afryki podbiła prywatna firma Cecila Rhodesa i nadała mu nazwę od... nazwiska prezesa. To całkiem tak, jakby np. korporacja Shella wynajęła najemników, opanowała Mołdawię, a następnie ogłosiła powstanie Shellandii, w której władzę przejmują pracownicy koncernu.

W ciągu 33 lat takich rządów wprowadzono drakońskie porządki. Czarnych rolników spędzono do rezerwatów - na najgorsze gleby, na odludzie, gdzie klimat sprzyjał malarii i chorobom. Potem, aby zapewnić firmie robotników, wszystkich czarnych obłożono podatkami. Mechanizm sam się kręcił - "podludzie" za bezcen budowali państwo białych "Panów".

Firma Rhodesa podzieliła między białych farmerów 12 milionów hektarów najlepszych gruntów rolnych, rozpoczęła wiercenia: wydobywała złoto, miedź, chrom, węgiel, azbest, nikiel; stworzyła przemysł, zbudowała drogi, miasta i koleje. Kiedy już wszystko działało jak trzeba, w 1923 roku prywatne imperium mianowano samorządną kolonią Wielkiej Brytanii - z bardzo szeroką autonomią. Autonomią, którą świat nazwał wkrótce rasizmem.

***

Po miejskim parku biegają rozbawione dziewczęta w błękitnych strojach mażoretek. Za chwilę ustawią się w pary i zademonstrują przechodniom balet przy wtórze orkiestry. Muzycy są ubrani w zielone kubraczki, kobiety noszą śmieszne kapelusze, mężczyźni sztywne czapki - wszyscy rozmawiają po angielsku i przez chwilę naprawdę dokoła pachnie Ameryką. Harare nie przypomina innych miast Czarnego Lądu - wszędzie jest czysto, światowo, spokojnie, normalnie.
Ale jeszcze 30 lat temu czarni nie mogliby się tu pojawić. Nie wolno im było uczęszczać do porządnej szkoły, zajmować stanowisk administracyjnych, awansować, należeć do związków zawodowych, głosować, jeździć wspólnie z białymi koleją, wchodzić do kin, teatrów, barów i hoteli. Takie upodlenie nazywa się segregacją. Segregacja była esencją Rodezji!

Zaglądam do notatek. Jestem już w latach 60-tych, kiedy wyzwalają się kolejne państwa Afryki, kiedy wybucha wolność w sąsiedniej Zambii i Malawi. Tam - po sąsiedzku - wielka radość. Tu, na południu "białe imperium".

Kiedy w 1964 roku Anglia zażądała praw dla czarnych mieszkańców Rodezji, premier Ian Smith - ogłosił jednostronną deklarację niepodległości i zerwał wszelkie więzi z macierzą. Jego kraj okrzyknięto zbuntowaną republiką. Kolonią, która urwała się z postronka, która po prostu dokonała rebelii.

Czarna ludność sięgnęła po karabiny... Biały reżym wezwał najemników - ludzi pokroju Kongo Mullera, Patricka Olliviera, Gan-Ganowicza...

***

Park miejski pokrywa fioletowy mrok. Drzewa pachną intensywnie. Zapalają się światła w hotelu Sheraton, gdzie jak głosi legenda - pracownicy ambasad, organizacji międzynarodowych i rozmaici cwaniaczkowie bez skrępowania handlują bronią albo diamentami. Przy wejściu do kawiarni zwalisty pianista w garniturze gra muzykę jazzową, na sali siedzą bogaci Afrykanie i ich kobiety w połyskliwych sukniach...

Właściwie kto tu kupuje karabiny? Za czyje pieniądze? Dlaczego, skoro tyle ich jeszcze zostało po piętnastoletniej wojnie narodowowyzwoleńczej, kiedy biały reżym zaatakowali bojownicy Shona pod wodzą Roberta Mugabe i Ndebele pod wodzą Joshua Nkomo. Partyzantów wspierali Chińczycy, Rosjanie, Koreańczycy Północni, a także państwa tzw. frontowe: Tanzania, Zambia, Botswana, Angola, Mozambik, Libia... Dotkliwe sankcje handlowe na Rodezję nałożyła Wielka Brytania, USA, ONZ... W końcu rząd Smitha, po długich walkach, oddał władzę. Dopiero w 1980 roku! Czy biali przygotowali czarnych do przejęcia rządów? Nie! Jakiej ich nauczyli demokracji? W jaką wyposażyli wiedzę?

***

Czas jechać na spotkanie. Taksówka wjeżdża do dzielnicy płaskich, kolonialnych willi, zatopionych w zielonych ogrodach. - Gdzieś tutaj mieszka Mengystu - przypominam sobie niejasno. - Tak. Pod ochroną wojska - wyjaśnia kierowca.

Samochód skręca przy willi strzeżonej przez kilku facetów w mundurach, którzy wyraźnie nie przykładają się do roboty. Jeden pali papierosa, drugi się przeciąga, trzeci dłubie w nosie. Człowiek, którego pilnują to Mengystu Hajle Marjam, etiopski dyktator - "Czarny Stalin", który w maju 1991 r. uciekł do Zimbabwe i do dziś dnia korzysta z opieki rządowej. Siewca czerwonego terroru, zbrodniarz zwany "kremlowską papugą"...

Podobno osobiście udusił cesarza Haile Selassie. Prowadził czystki, zainicjował falę morderstw politycznych, doprowadził do głodowej śmierci 1, 5 mln rodaków. Przed 3 laty sąd w Addis Abebie uznał go winnym zbrodni ludobójstwa i skazał na karę śmierci... - Podobno sąsiedni dom przygotowano dla Kaddafiego - plotkuje kierowca...

No wreszcie. Przed parterowym budynkiem na końcu uliczki czekają dr John Saungweme i jego żona - Anna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski