Nie ma na razie ryzyka, że w Muzeum Tadeusza Kantora, otwartym uroczyście we wrześniu tego roku na krakowskim Kazimierzu, zabraknie prac reżysera spektakli „Niech sczezną artyści” i „Wielopole, Wielopole”. Wczoraj ogłoszono, że doszło do porozumienia ze spadkobierczyniami: drugą żoną artysty, Marią Stangret-Kantor, oraz jego córką, Dorotą Krakowską.
Agnieszka Oprządek z Cricoteki poinformowała nas, że umowa obejmuje ponad trzyletnią licencję, która pozwala na prezentację prac Kantora na indywidualnej wystawie (do 31 grudnia 2017 r.), a także wydanie albumu towarzyszącego ekspozycji.
Opłatę ostatecznie ustalono na kwotę 90 tys. zł brutto na każdą z uprawnionych osób, co daje łącznie 180 tys. zł brutto.
Zgodnie z polskim prawem spadkobiercom przysługuje – przez 70 lat od śmierci artysty – prawo do pobierania opłat licencyjnych.
W przypadku Kantora prawa te dziedziczą po równo Dorota Krakowska i Maria Stangret-Kantor. Problem powstał, gdy – według nieoficjalnych informacji – pojawiły się żądania kilkakrotnie wyższe od sumy, którą ostatecznie wynegocjowano.
To było ponad możliwości Ośrodka Dokumentacji Sztuki Tadeusza Kantora Cricoteka. Roczna dotacja z budżetu marszałka małopolskiego na utrzymanie instytucji w 2013 roku wynosiła 1 mln zł.
– Bardzo mnie cieszy, że doszło do zawarcia tego porozumienia. Dzięki niemu możemy bez przeszkód prezentować prace Kantora. Do dla mnie zamknięcie tak naprawdę etapu otwarcia naszej siedziby – mówi Natalia Zarzecka, dyrektorka Cricoteki.
O groźbie niewystawiania dzieł Taduesza Kantora w nowo wybudowanym muzeum mu poświęconym jako pierwszy poinformował „Dziennik Polski” na początku października.
Co ciekawe, nie wiadomo, czy porozumienie to zamknie sprawę sporów na linii władze instytucji a spadkobierczynie. Przypomnijmy bowiem, że po latach powróciła sprawa własności niektórych obiektów, które dziś znajdują się w zbiorach muzeum. Dorota Krakowska i Maria Stangret- -Kantor uznają je za część swojego majątku.
Chodzi o 24 rzeźby-instalacje, wykonane pod nadzorem artysty, takie jak „Pokój Ulissesa”, „Maszyna Pogrzebowa”, „Kurka Wodna kąpiąca się w wannie”, „Szatnia”. Na jakiej podstawie spadkobierczynie domagają się zwrotu tych dzieł – nie wiadomo.
– Dysponuję księgą inwentarzową, dokumentami i ekspertyzą prawną zaświadczającą, że to własność Cricoteki, więc dla mnie sprawa jest jasna – ucina dyskusję Natalia Zarzecka.
Z Dorotą Krakowską nie udało nam się wczoraj skontaktować.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?