Skrzydłowy Dawid Kostuch (przy krążku) i jego partnerzy z trzeciego ataku Cracovii świetnie spisują się w play-off Fot. Michał Klag
HOKEJ. Dziś w Tychach drugi mecz finału play-off
Czy tyszanie w ciągu dwóch dni zdołają się odbudować psychicznie i fizycznie? Bo w Krakowie gracze GKS dotrzymywali krakowianom kroku tylko w pierwszej tercji, potem byli zdecydowanie wolniejsi. - To jest play-off i nie można absolutnie się sugerować wynikiem pierwszego meczu. Tychy na pewno zagrają u siebie inaczej, bardziej bojowo, odważnie. Musimy być przygotowani na naprawdę bardzo ciężki mecz. Musimy wyciągnąć lekcję z meczów drugiej rundy play-off. Wtedy w pierwszym spotkaniu wysoko pokonaliśmy GKS Jastrzębie, a w drugim meczu przegraliśmy w karnych. Nie chcemy, by się to powtórzyło - mówi trener "Pasów" Rudolf Rohaczek.
W Cracovii nie zagra Grzegorz Pasiut, który w poniedziałek otrzymał karę meczu. W pierwszym ataku z braćmi Danielem i Leszkiem Laszkiewiczami zagra Damian Słaboń, do drugiej formacji na środek przesunięty zostanie Piotr Sarnik, do czwartego ataku wskoczy Sebastian Biela. Bez zmian pozostanie świetnie spisujący się w play-off i w pierwszym meczu finałowym trzeci atak Petra Dvoraka ze skrzydłowymi Dawidem Kostuchem i Rafałem Martynowskim.
W Tychach mają zmartwienie. - Do końca sezonu nie zagra już Adrian Parzyszek, któremu w Krakowie odnowiła się kontuzja pachwiny. Wcześniej wypadł nam Sławomir Krzak, a więc nie mamy dwóch podstawowych środkowych napastników. Liczymy, że nasz zespół zagra inaczej niż w Krakowie, bojowo, odważnie, agresywnie. Ale przyznaję, że Cracovia pozostawiła po pierwszym spotkaniu bardzo dobre wrażenie. Będzie ciężko - mówi kierownik tyskiej drużyny Józef Zagórski.
- Pamiętajmy, że mecze na wyjazdach są dużo cięższe, niż te rozgrywane u siebie - zauważa bramkarz "Pasów" Rafał Radziszewski. - Mecze w Tychach będą z pewnością bardzo trudne. Tak łatwo nam nie pójdzie. Skupiamy się przede wszystkim na pierwszym meczu - potwierdza Daniel Laszkiewicz.
Cracovia już w czwartek może zakończyć finałową rywalizację, tego dnia w Tychach odbędzie się kolejny mecz. - Może nie bądźmy pazerni. Jedna wygrana w Tychach nam wystarczy, choć byłoby miło, jakby się udało zwyciężyć dwukrotnie. Nie wyobrażam sobie za to, byśmy przegrali na Śląsku oba mecze. Nie dopuszczam do siebie w ogóle takiej myśli - kończy Radziszewski.
(AS, ML)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?