Zapomnieć o klęsce i odkuć się na Wiśle

W niedzielę „Żubry” poniosły najbardziej dotkliwą porażkę od ponad trzech lat. 0:4 po pierwszej połowie, 1:5 na koniec. Spotkanie z GKS-em Tychy było niczym koszmar.

– Kiedy tuż przed przerwą straciliśmy bramkę po strzale z połowy boiska, to aż ręce nam opadły – przyznaje Nowak. – W szatni początkowo było nerwowo. I trzeba przyznać, że z bagażem czterech goli ciężko wychodziło się na drugą połowę. Jednak zagraliśmy o wiele lepiej, mieliśmy przewagę – przekonuje 26-letni piłkarz.

Sam przeżył huśtawkę nastrojów. Strzelił kapitalną bramkę z wolnego (8. gol w sezonie), ale kilkanaście minut później zmarnował rzut karny... Trener Dariusz Wójtowicz, mimo wszy­stko, występ Nowaka komentował w raczej ciepłym tonie.

– Ze swojej gry byłem dość zadowolony. Wiadomo, że za tego zmarnowanego karnego jestem na siebie zły. Uderzyłem za słabo, bramkarz obronił. Mogę się pocieszać, że nie takim piłkarzom jak ja zdarzają się takie rzeczy – mówi Nowak.

Kilka dni po klęsce kapitan Pu­szczy przypomina, że w podobnej sytuacji zespół już w tym sezonie się znalazł – i podniósł się. Po porażce 2:5 z Arką Gdynia „Żubry” wygrały trzy następne spotkania. – Mecz z Tychami wymazujemy z pamięci. Nie obawiam się, że drużyna będzie zdołowana – mówi. – Przewiduję raczej większą mobilizację. W starciu z Wisłą Płock będziemy chcieli udowodnić, że przytrafił się nam wypadek przy pracy.

Spotkanie z Wisłą jutro w Nie­­­połomicach (godz. 16). Z płockim zespołem Puszcza dotąd nie wygrała – ani w II lidze, ani jesienią (porażka 0:1).

– To jedna z lepszych drużyn w I lidze. Dobrze wychodzi jej rozgrywanie piłki, jest poukładana, gra mądrze taktycznie. Nasze poprzednie mecze z Wisłą były wyrównane, padało w nich mało bramek, dlatego sądzę, że teraz też tak będzie – prognozuje Łukasz Nowak.