Trener reprezentacji siatkarzy Stanisław Gościniak:
- Jest Pan chyba zadowolony z wyników losowania, z tymi przeciwnikami jesteśmy w stanie wygrać i zająć pierwsze miejsce, gwarantujące wyjazd do stolicy Grecji.
- Oczywiście, ale spokojnie czekałem na wiadomości z Tokio. Wyszedłem bowiem z założenia, że niezależnie od tego, na kogo trafimy, to chcąc marzyć o olimpiadzie, trzeba udowodnić swoją wyższość na boisku. O Portugalczykach i Wenezuelczykach mam pełną informację, graliśmy z nimi w Lidze Światowej, a z Portugalią także w ostatnich mistrzostwach świata.
- I niestety, w Argentynie doznaliśmy z nimi porażki.
- Zespół Portugalii od paru sezonów prowadzi Kubańczyk Juan Jesus Diaz, który podporządkował ligę reprezentacji. W marcu kończą rozgrywki i rozpoczynają przygotowania do turnieju w Porto. Widać, że bardzo poważnie do tego podchodzą. Nie można też zupełnie lekceważyć Kazachstanu. W turniejach azjatyckich zajmował wysokie lokaty, na pewno coś ta drużyna potrafi. Musimy jak najszybciej również o niej zebrać informacje, choć zdaję sobie sprawę, że nie będzie to łatwe.
- Polski Związek Piłki Siatkowej również starał się przekonać Polskę Ligę Siatkówki do wcześniejszego zakończenia sezonu. Doszło do konfliktu interesów, czy udało się osiągnąć porozumienie?
- Znalazłem się w nietypowej sytuacji. Objąłem reprezentację po Waldemarze Wspaniałym, który nagle zrezygnował. Nie miałem wcześniej żadnego wpływu na plany kadry i dopasowanie ich do terminów rozgrywek ligowych. Przygotował je Waldek. Po przejęciu przeze mnie reprezentacji od razu był nieszczęsny Lipsk (Polacy startowali tam bez powodzenia w europejskim turnieju kwalifikacyjnym, zakończonym sukcesem i awansem Rosjan - przyp. red.), ale wtedy wiedzieliśmy, że będziemy znów grać pod koniec maja i po konsultacjach z Wydziałem Szkolenia PZPS, zaproponowałem przyspieszenie ligowej rywalizacji, zakończenie jej 20 kwietnia, aby mieć więcej czasu na przygotowania niż przed turniejem w Lipsku. Nie mogłem sobie po raz kolejny pozwolić na improwizację i__zaledwie kilkudniowe treningi całej reprezentacji.
- Na czym ma polegać Pana współpraca z innymi szkoleniowcami, czy jest to konieczne?
- Z chwilą, gdy zostałem pierwszym trenerem reprezentacji, głośno mówiłem o tym, że chcę współpracować z trenerami drużyn, których zawodnicy są w kadrze. Takie kroki poczyniłem. Wiem, jak ważne dla klubów są rozgrywki play off, ale mnie również zależy na tym, aby siatkarze powołani do kadry nie zapominali o przygotowaniach do turnieju kwalifikacyjnego i ewentualnego startu w igrzyskach. W porozumieniu z trenerami klubowymi chcę dać im pewne zadania do wykonania.
- Wstępne decyzje personalne musiał Pan już podjąć?
- Terminy zgłoszeń narzucone przez FIVB są niekorzystne dla każdego trenera, powoływanie zawodników na kilka miesięcy przed imprezą jest pewnego rodzaju loterią. Do końca tego tygodnia muszę podać nazwiska osiemnastu graczy, z których wybiorę dwunastkę na turniej w Porto. Cieszy mnie i napawa optymizmem postawa niektórych kadrowiczów, ale martwi jednocześnie słabsza dyspozycja paru innych, wydawałoby się kluczowych postaci reprezentacji. Muszę więc porozmawiać i jak najszybciej wyjaśnić przyczyny ich gorszej formy.
- Nie ulega chyba wątpliwości, że wszelkie niesnaski, niedomówienia, konflikty interesów powinny pójść na bok, bo pojawiła się naprawdę duża szansa, żeby po ośmiu latach przerwy polscy siatkarze wystąpili znów w igrzyskach olimpijskich.
- Mam nadzieję, że nie tylko kibicom, ale przede wszystkim zawodnikom udzieli się optymizm, dostaną wiatr w plecy, zapomną o niepowodzeniach w Lipsku, uwierzą w możliwość awansu. Ramowy program przygotowań mamy gotowy, czekaliśmy tylko na losowanie, żeby zająć się szczegółami. Rozmawiał
JERZY SASORSKI
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?