Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zaproszony obrażony

Redakcja
Status wizyty zostanie zmieniony z oficjalnego na roboczy. Li Peng planuje ograniczenie programu wizyty w Wilnie do kilkugodzinnego pobytu na... lotnisku.

Chiński polityk zapowiada, że nie opuści... lotniska

 Zaplanowana na dzisiaj wizyta przewodniczącego parlamentu Chin Li Penga zakończy się prawdopodobnie skandalem. Chiński polityk odmówił przybycia do parlamentu litewskiego. W kuluarach mówi się, że Li Peng miał nawet zamiar odwołać swoją dwudniową wizytę na Litwie.
 W ubiegłym tygodniu ambasador Litwy został wezwany do Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Pekinie. Poinformowano go o problemach związanych z wizytą Li Penga w Wilnie. Przewodniczący parlamentu, jeden z czołowych działaczy Komunistycznej Partii Chin, oświadczył, że jego noga nie przestąpi progu litewskiego Sejmu. Wczoraj rozpoczęły się tam obrady Międzynarodowego Trybunału ds. Ofiar Komunizmu.
 Li Penga zaprosił do Wilna przed rokiem, goszczący w Chinach, przewodniczący Sejmu Vytautas Landsbergis, który był jednym z inicjatorów powstania trybunału.
 W Wilnie chiński polityk zamierzał spotkać się z przewodniczącym Sejmu, premierem i z przedsiębiorcami. Li Peng miał również przekazać Litwie pół miliona dolarów, jako dar od Chin.
 Vytautas Landsbergis nie chce na razie komentować sytuacji. Prezydenta Valdasa Adamkusa nie będzie w Wilnie podczas wizyty Li Penga, bowiem udaje się on do USA.
 Socjaldemokratyczna opozycja parlamentarna jest oburzona zachowaniem rządzących konserwatystów. Tym bardziej że Chiny mogą sprzeciwić się kandydaturze Litwy na niestałego członka Rady Bezpieczeństwa ONZ.

JADWIGA BIELAWSKA (Wilno)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski