Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zapustne darcie pierza. W Zielonkach wracają do starych, ludowych tradycji, pielęgnują folklor

Barbara Ciryt
Barbara Ciryt
Darcie pierza w Zielonkach. W Izbie Regionalnej odtwarzają dawny zwyczaj ludowy
Darcie pierza w Zielonkach. W Izbie Regionalnej odtwarzają dawny zwyczaj ludowy Ryszard Cabała
Na stole kosze pełne pierza. Dookoła rozsiadły się kobiety w fartuchach i chustkach na głowach. Tak w Zielonkach odtwarzają zwyczaj darcia pierza i wspominają dawne dzieje, a może nie tak dawne, skoro wiele osób je jeszcze pamięta.

Zapusty z darciem pierza, potem śpiewy biesiadnych piosenek, zabawa - to obowiązkowa impreza etnograficzna organizowana od kilku lat przez Izbę Regionalną w Zielonkach z jej kustoszem Mariuszem Zielińskim, dyrektorem gminnej biblioteki. Stary zwyczaj organizowany jest we współpracy z sołectwem Zielonki i sołtysem Władysławem Orzechowskim.

W przedsięwzięciu uczestniczyli także radni gminy Zielonki Marzena Gadzik-Wójcik, Aneta Szablowska i Dariusz Dragosz. Najpierw gospodynie i goście zajęli się darciem pierza, a potem degustowali pyszne pączki z lukrem i faworki oraz chleb ze smalcem i ogórkiem kiszonym.

Panie uczestniczące w darciu pierza to mieszkanki niemal całej gminy. Wszystkie wspominają z czasów swojej młodości jesienne i zimowe wieczory z darciem pierza.

Wszystkie mają doświadczenie, bo dawniej chodziły po chałupach i pracowały przy tym pierzu prawie każdego wieczora. Zimą takie miały zajęcie, bo w polu był przestój, innych pilniejszych prac nie było - mówi kustosz Izby Regionalnej Mariusz Zieliński.

Kobiety opowiadają, że dawniej przygotowanie pierza na poduszki i pierzyny było obowiązkiem każdej wiejskiej gospodyni.

Mieszkali nad rzeką i hodowali gęsi

Najstarszą mieszkanką gminy Zielonki uczestniczącą w zapustnym darciu pierza była 85-letnia Zofia Sandecka. Opowiada, że kilkadziesiąt lat temu w Zielonkach przez całą zimę chodziło się na darcie pierza po sąsiedzku.

Wioska leży nad rzeką, więc tu prawie każdy hodował gęsi. Dla gęsi ważne jest, żeby miały codziennie dostęp do wody i mogły się kąpać, bo mają wtedy ładne, czyste pióra - podkreśla Zofia Sandecka.

Inna gospodyni Janina Flis z Garlicy Murowanej dodaje, że w gminie Zielonki niemal we wszystkich wioskach ludzie mieli stada gęsi. A zimą kobiety chodziły po wsi i każdego wieczora po cztery godziny darły pierze tak od godz. 18 do 22.

Janina Kozłowska i Anna Fliśnik wspominają, że w niektórych gospodarstwach pierza było tak dużo, że "skubaczki" spędzały tam trzy tygodnie, a nawet miesiąc.

- Jak my się chwyciły w siedem czy dziesięć kobiety, to przez zimę całą wieś my oskubały - wspominają ze śmiechem.

Pierzyny i poduszki na wiano dla córek

Zofia Chrzan, która od 45 lat mieszka w Zielonkach wspomina, że takie darcie pierza było w wielu regionach kraju. Ona pochodzi z Jangrotu w powiecie olkuskim i zaznacza, że tam również w wielu domach organizowano darcie pierza.

Przecież obowiązkiem każdej gospodyni było wywianować córki, czyli przygotować pierzyny na wiano - mówi.

Wanda Zajączkowska pochodząca z Bibic (w gminie Zielonki)- zaznacza, że skubanie gęsi było trzy razy do roku - wtedy, gdy ptaki pozbywały się piór. Potem gęsiom wyrastały nowe piękne pióra i z czasem znów służył domownikom. Wylicza, że na poduszkę trzeba było około 2 kg pierza, a na pierzynę około 4 kilogramy.

Do Zielonek sprowadziła się Leokadia Piątek z Piotrkowic koło Radomia. Tam także było darcie pierza zimą. A teraz kontynuuje te prace w Zielonkach, ale już tylko rekreacyjnie przy odtwarzaniu strego zwyczaju. Zaznacza, że to chodzenie po domach i skubanie piór było czymś w rodzaju integracyjnej zabawy, bo wszyscy chodzili do wszystkich, sąsiedzi się odwiedzali, poznawali, rozmawiali, a przy okazji pożytecznie spędzali czas.

Męskie psoty na zakończenie prac

- ]No i na koniec tego darcia pierza, na zapusty robiło się imprezę, zabawę ze śpiewem, a nawet tańcami. Wtedy przychodzili też mężczyźni, kawalerowie, zwłaszcza tam, gdzie były dziewczyny, panny na wydaniu. Chcieli skorzystać z zabawy, ale także narobić psot - tłumaczy dyrektor Mariusz Zieliński.

W tych męskich opowieściach na zakończenie darcia pierza uczestniczy kilku innych panów. Sołtys Zielonek Władysław Orzechowski zaznacza, że do całej tej pracy z pierzem trzeba było wnieść trochę humoru. Chociaż psoty czasem były nieco przesadzone, to nikt się nie obrażał.

Mężczyźni często łapali wróble pod strzechami. Zimą ptaki były zmarznięte, to nie tak trudno było je złapać. Potem wypuszczało się je w domach, w których kobiety darły pierze. Fruwające ptaki sprawiały, że cały puch z misek i koszyków fruwał po chałupie - śmieje się sołtys Orzechowski.

Uczestnicy darcia pierza podkreślają, że na zapusty te zabawy były niekiedy przesadzone, śpiewane piosenki - sprośne, ale ludzie musieli się wyszaleć przed wielkim postem.

Obchody pierwszego Święta Stroju Krakowskiego w Centrum Integracji Społecznej w Zielonkach

Zielonki. Święto Stroju Krakowskiego. Mają własną, historycz...

Na ile procent Polska otrzyma pieniądze z KPO?

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski