Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zarobiłem tak dużo, że nie muszę się niczym martwić [WIDEO]

Rozmawiał Sebastian Staszewski
Skorża: Gdyby ktoś po dwumeczu z Levadią powiedział mi, że wyjadę do Arabii, uznałbym, że upadł na głowę
Skorża: Gdyby ktoś po dwumeczu z Levadią powiedział mi, że wyjadę do Arabii, uznałbym, że upadł na głowę fot. Grzegorz Dembiński
Rozmowa. Przed meczami z FK Sarajewo boję się tylko kontuzji czołowych piłkarzy i ich transferów z Lecha za granicę. Ale może uda się awansować do Ligi Mistrzów? Wszystko jeszcze przede mną – mówi trener Maciej Skorża

Dzisiaj w Poznaniu Lech zagra z Legią o Superpuchar Polski. Potraktuje Pan ten mecz drugorzędnie?

Nie.

Czyli pierwszorzędnie?

Tak.

A mecz eliminacji Ligi Mistrzów z FK Sarajewo?

FK Sarajewo to nasz priorytet!

Czyli Superpuchar to jednak sprawa drugorzędna?

Dziekanowski przed Superpucharem: Legia nie będzie chciała grać tak, jak wiosną

Źródło: AIP

Nie, nie! Mówiąc, że to dla nas mecz pierwszorzędny, mam na myśli to, że zrobię wszystko, aby w piątek wystawić możliwie najsilniejszy skład. Chcemy zdobyć Superpuchar.

Dlatego że wkurzają Pana buńczuczne zapowiedzi Henninga Berga, który twierdzi, że Legia uciszy kibiców Kolejorza?

No dobrze, dobrze, niech ucisza. Wiadomo, że trener Berg chce wpłynąć na swoją drużynę. My tego nie potrzebujemy. Nas motywuje stawka tego meczu: relacje kibicowskie, kolejne trofeum do zdobycia.

Jeśli dziś Lech wygra, będzie czuł Pan podwójną satysfakcję?

Że pokonaliśmy akurat Legię? Nie. Po jakimś czasie w pamięci zostają już tylko dobre wspomnienia. O złych doświadczeniach z Warszawy zapomniałem.

Mecz o Superpuchar ma duże znaczenie w kontekście przygotowań do eliminacji LM?

To kolejny, istotny etap. Niektórzy zawodnicy potrzebują dziś przetarcia. Poza tym możemy się zbudować psychicznie. Każdy puchar daje zespołowi energetycznego kopa.

Biorąc pod uwagę czynniki, na które ma Pan wpływ, wierzy Pan, że Lech jest dziś gotowy, aby zagrać w fazie grupowej Ligi Mistrzów? To realne?

Jestem optymistą. Moja praca w Poznaniu to pewien proces, a teraz zbliżam się do kolejnego etapu. Bardzo liczę na to, że drużyna pokaże charakter i jakość, bo o zaangażowanie jestem pewny. Wierzę, że to wystarczy, aby o fazie grupowej co najmniej marzyć.

Pan poznał smak Ligi Mistrzów…

Wcale nie.

A sezon 1995/1996, kiedy Legia pokonała w eliminacjach Szwedów z Goeteborga i awansowała do Champions League? Pan pomagał wtedy Pawłowi Janasowi!

Pomagałem? Przygotowywałem tylko raporty, które Paweł wyrzucał do kosza (śmiech). Nie byłem nawet członkiem sztabu szkoleniowego. Stażowałem jako student AWF i mecze oglądałem wyłącznie z trybun. Nie uważam, że byłem częścią tamtej Legii.

Był Pan jednak blisko klubu, piłkarzy. Obserwował Pan tamte procesy. Później wielokrotnie przygotowywał Pan zespoły do europejskich pucharów. Porównując te okresy przygotowawcze, jak ocenia Pan ten kończący się Lecha?

Z tego, co zrobiliśmy, jestem zadowolony. To był bardzo specyficzny okres. Mieliśmy mało czasu, a więc bardzo ciężkiej pracy wykonać nie mogliśmy. Bardzo pomogło nam to, że na zgrupowaniu mieliśmy już nowych zawodników. Na początku nie trenowali kadrowicze, a więc miałbym do dyspozycji siedmiu czy ośmiu piłkarzy. To byłaby katastrofa! A tak mogliśmy pracować normalnie.

Wyciągnął Pan wiele wniosków z poprzednich europorażek?

Całkowicie zmieniłem filozofię pracy.

Maciej Skorża sprzed jedenastu lat, gdy Amica Wronki grała w Pucharze UEFA, a Maciej Skorża dziś to inni trenerzy?

Nie ma nawet co porównywać. Osobowość na pewno wciąż jest podobna, natomiast warsztat pracy, podejście czy filozofia zmieniły się bardzo. Wydaje mi się, że jako trener okrzepłem i lepiej znoszę sytuacje trudne, stresowe.

Piłkarze FK Sarajewo to nie są kelnerzy...

Na pewno szanujemy tego rywala, bo wiemy, że drużyna z Bośni ma kilku niezłych grajków. Na obozie w Gniewinie rozmawiałem z Semirem Stiliciem, który zna ten zespół, i usłyszałem, że to będzie trudny dwumecz. Teoretycznie jesteśmy faworytem, ale spodziewamy się ciężkiej przeprawy. Dlatego w każdym szczególe musimy być przygotowani. Wiemy, że Bośniacy zrobili kilka transferów, nie sprzedają też swoich najlepszych zawodników. Nastawiamy się więc na prawdziwą wojnę.

Jest coś, czego się Pan przed tym dwumeczem obawia?

Kontuzji kluczowych zawodników. Mamy kilku piłkarzy z problemami, więc siedzę na bombie zegarowej.

Kontuzjowani są wciąż Gergo Lovrencsics i Paulus Arajuuri, w Poznaniu został Tomasz Kędziora, w pełni formy nie jest jeszcze Marcin Robak.

To dla nas wielkie osłabienia. Przecież Gergo, Paulus i Tomek to nasi podstawowi zawodnicy.

A boi się Pan, że klub opuści ktoś z trójki: Karol Linetty, Dawid Kownacki, Marcin Kamiński?

Ciągle mam się czegoś bać? No ale tak, to jest coś, co budzi mój niepokój. Tego się obawiam... Odejście każdego z nich byłoby problemem. A że Lecha prawdopodobnie opuści ktoś, kto gra w podstawowej jedenastce, to drużyna otrzyma cios. Ale wiem też, że klub potrzebuje pieniędzy. Dlatego nie będę lamentował.

Jest Pan zadowolony z letnich transferów?
Umiarkowanie. Każdy zakup należy oceniać dopiero po jakimś czasie. Na pewno jednak pozyskaliśmy solidnych graczy.

Byli piłkarze z polskiej ligi, których nie udało się sprowadzić?

Kilkoma takimi byliśmy zainteresowani, ale nazwisk nie zdradzę. Tematy może wrócą.

Czy Dariusz Dudka i Marcin Robak to wzmocnienia, czy tylko uzupełnienia składu? Bo sam Darek żartuje, że nie wie, czy przyszedł do Lecha grać, czy robić w szatni atmosferę.

To zawodnicy do gry. Wbrew pozorom nie mamy szerokiej kadry. Nie możemy sobie pozwolić, aby kogoś wprowadzać do drużyny przez kilka miesięcy. Darek to moc doświadczenia i liczę na niego od pierwszego meczu.

A co z Denisem Thomallą i Abdulem Azizem Tettehem?

To piłkarze, którzy będą potrzebowali trochę czasu na aklimatyzację. Niby to transfery na teraz, ale teraz nie dadzą nam tyle, co za dwa, trzy miesiące. Liczę na nich i będę na nich stawiał.

Jest Pan w kluczowym momencie trenerskiej kariery?

Nie chcę tak tego postrzegać. Piłka jest na tyle zmiennym sportem, że niczego nie da się ocenić obiektywnie. Gdyby ktoś po dwumeczu z Levadią Tallin powiedział mi, że wyjadę do Arabii Saudyjskiej, to stwierdziłbym, że upadł na głowę. A jednak tak potoczyło się moje życie. Dlatego nie odpowiem na to pytanie.

Zmienił się Pan...

Jak?

Wyluzował Pan. Tak przynajmniej mówią dziennikarze.

Z dziennikarzami zawsze mieliśmy różnicę zdań…

Ale po powrocie z Arabii łatwiej się z Panem rozmawia.
Bo zarobiłem tam tak dużo, że niczym nie muszę się martwić (śmiech). Na pewno człowiek się zmienia i ja też się zmieniłem. Muszę powiedzieć, że we wszystkich klubach, w których pracowałem, presja była ogromna i chyba się na nią uodporniłem. Nie jestem już taki drażliwy. Nie reaguję też emocjonalnie na artykuły niektórych dziennikarzy.

Na nieautoryzowane wywiady?

Trafił pan! Dziś mam chyba więcej dystansu.

Myśli Pan jeszcze o wyjeździe za granicę?

Oczywiście. Może pana zaskoczę, ale prawdopodobnie wyjadę już w sierpniu.

Gdzie?

Do ciepłego kraju. Mam zabukowane wakacje w Hiszpanii!

Wie Pan, co mam na myśli...

Mówiłem, że mam więcej dystansu (śmiech). Ale tak, spodobał mi się smak pracy za granicą. I przyznam, że chętnie wróciłbym nawet w rejony Zatoki Perskiej.

Ale...

Ale najpierw muszę pograć trochę w europejskich pucharach. Tego w Arabii brakowało mi najbardziej. Pamięta Pan sezon 2011/12, kiedy z Legią pokazaliśmy się w Lidze Europy? Pokonaliśmy wtedy Spartaka Moskwa, Rapid Bukareszt, Hapoel Tel Awiw, powalczyliśmy ze Sportingiem Lizbona. To dla mnie azymut. Zawsze będę do niego dążył. To inne emocje, inne wyzwania. Oby z Lechem udało się pobić tamten wynik. A może uda się awansować do Ligi Mistrzów? Wszystko jeszcze przede mną.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski