Podczas zebrania, od lewej członkowie zarządu Beskidu: Mieczysław Studniarz, Adam Wiklik i Piotr Mazgaj Fot. Grzegorz Sroka
- Na razie najważniejsze, że mamy pięcioosobowy zarząd, więc klub może normalnie funkcjonować - mówi Mirosław Kmieć, nie tylko trener pierwszej drużyny piłkarzy, ale także członek zarządu Beskidu Andrychów. - Nie muszę nikomu przypominać, w jakich okolicznościach kończyliśmy rundę jesienną, kiedy skład zarządu nieustannie się zmieniał i - wobec kolejnych rezygnacji - w trybie awaryjnym szukaliśmy członków zarządu, włączając do niego piłkarza czy trenera młodzieży - dodaje trener Kmieć, na głowie którego razem z Adamem Wiklikiem zostało funkcjonowanie całego klubu.
O wyborze prezesa, po rezygnacji Fryderyka Walaszka, zarząd zdecyduje 15 stycznia. - Do tego czasu czekamy na oferty ludzi mających pomysł na poprowadzenie klubu - podkreśla Mirosław Kmieć. - Przecież nie brakuje ludzi podpowiadających różne rozwiązania, czy wręcz fali krytyki. Jest okazja, żeby coś zrobić dla futbolu. Oczywiście trzeba mieć nie tylko pomysł na klub, ale i pozyskanie środków na jego finansowanie. Zawsze może zjawić się ktoś spoza Andrychowa.
Najważniejsze, że w zarządzie ponownie znaleźli się ludzie, którzy zbudowali siłę Beskidu na miarę III ligi, a którzy z powodów różnych dziwnych uwarunkowań jesienią musieli odejść klubu. Z poprzedniej ekipy nie ma tylko prezesa Fryderyka Walaszka.
W klubie spore nadzieje wiążą z osobą burmistrza Tomasza Żaka, który czuje sport. - Na razie z jego strony nie padły żadne deklaracje odnośnie formy pomocy klubowi, ale też nikt z naszej strony na niego nie naciska - zapewnia Mirosław Kmieć. - Wiemy, że na początku kadencji musi sobie najpierw wszystko poukładać. Zresztą w tym sezonie nie mamy jakichś wygórowanych ambicji. Chcemy się spokojnie utrzymać w gronie trzecioligowców, aby uniknąć powtórki z poprzednich rozgrywek, kiedy o naszym "być albo nie być" decydowało spotkanie ostatniej kolejki. Po jesieni jesteśmy w połowie tabeli, więc skoro w trudnej sytuacji organizacyjnej klubu jakoś nam szło, to wiosną nie powinno być gorzej - dodaje.
Na razie nie chce mówić o zmianach kadrowych. - Nad tym tematem będziemy się mogli zastanowić dopiero wtedy, kiedy poznamy prezesa oraz ramy przyszłego budżetu - zapowiada Mirosław Kmieć. - Oczywiście, że jesienną kadrą jesteśmy w stanie zapewnić sobie utrzymanie. Na razie nie rozmawialiśmy o przyszłości zawodników, którzy jesienią występowali w Beskidzie na zasadzie wypożyczenia. Jeśli będą chcieli u nas zostać, potrafię zagospodarować ich siły. Odnośnie ewentualnych nowych twarzy nie zamierzam się wypowiadać, bo jest na to za wcześnie - kończy andrychowski szkoleniowiec.
Jerzy Zaborski
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?