Pierwsze przesłuchania odbyły się wczoraj w Komisariacie Policji przy ul. Szerokiej w Krakowie. Dwóm osobom postawiono zarzut... blokowania drogi publicznej, czyli wjazdu na Wawel. Kolejne już dostały wezwania na policję. Za takie wykroczenie grozi kara grzywny lub nagany.
Autor: Piotr Subik
Chodzi o wydarzenia z 18 grudnia 2016 r., kiedy grupa osób próbowała zablokować wjazd na Wawel czołowych polityków PiS, m.in. Jarosława Kaczyńskiego, Ryszarda Terleckiego i Beaty Szydło. Miały się tam odbyć uroczystości w miesięcznicę pogrzebu Lecha i Marii Kaczyńskich, którzy 10 kwietnia 2010 r. zginęli pod Smoleńskiem.
- Nie przyznaliśmy się do tego zarzutu. Stoimy na stanowisku, że braliśmy udział w legalnej, spontanicznej manifestacji, w związku z czym ten artykuł nie może mieć zastosowania. Czekamy na ewentualne skierowanie sprawy do sądu - tłumaczył wczoraj jeden z uczestników tych wydarzeń Michał Grzemowski. - Te wezwania mają tak naprawdę za zadanie nas represjonować i pokazać nam, że nie możemy protestować, mimo że robimy to zgodnie z prawem i pokojowo - mówiła z kolei Katarzyna Kulerska.
Kulerska i Grzemowski działają w krakowskich strukturach KOD. Podkreślali, że obchody miesięcznic pogrzebu prezydenta przez polityków PiS uważają za upolitycznianie Wawelu.
Uczestniczący regularnie w tych protestach prof. Jan Hartman, etyk z Uniwersytetu Jagiellońskiego, stwierdził, że nieprawdą jest, iż manifestacje mają na celu uniemożliwienie wizyt Jarosława Kaczyńskiego na grobie brata. - Chodzi nam tylko o polityczne naznaczanie i zawłaszczanie Wawelu, organizację tam spotkań dygnitarzy partyjnych - mówił.
Zdaniem mec. Katarzyny Burdy, obrońcy jednej z demonstrantek, tego dnia prawo złamała policja. Przystąpiła do odciągania na bok uczestników spontanicznej manifestacji bez dwukrotnego wezwania do rozejścia się.
- My przede wszystkim przywracamy ład i porządek. Zarzuty dotyczą nie manifestowania, lecz blokady drogi. Każdy manifestować może, byle nie blokował nikomu przejazdu - mówi mł. insp. Sebastian Gleń, rzecznik małopolskiej policji.
Krótko po zdarzeniu Ryszard Terlecki powiedział, że to, co działo się na Wawelu, było „przykre i niesmaczne”. - Nadzwyczajną sytuacją jest to, że prezydent spoczywa na Wawelu i członkowie jego rodziny powinni mieć prawo odwiedzić jego grób. A to, co robili ci ludzie: zatrzymywanie samochodów, groźby agresji fizycznej, przekraczało granice współżycia społecznego - komentuje posłanka PiS Barbara Bubula.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?