Zasadnicze 20 złotych

Niezdrowa atmosfera w limanowskim szpitalu trwa już dwa tygodnie, czyli od momentu, kiedy dyrekcja szpitala zaproponowała podwyżki. Na początku roku Dariusz Socha podpisał ze związkami zawodowymi porozumienie, obiecując w nim, że jeżeli szpital będzie posiadał środki finansowe, to do wynagrodzenia zasadniczego pracowników włączona zo stanie 220-złotowa podwyżka. Pieniędzy jednak nie ma, dlatego dyrektor podniósł wynagrodzenia zasadnicze pielęgniarek i położnych tylko o 200 zł. Reszcie personelu pozostawił bez zmian kwotę 220 zł, ale jako dodatek. "Solidarność" ciągle jednak walczy, by kwota w całości została włączona wszystkim pracownikom do wynagrodzenia zasadniczego.
- Nie wszyscy wiedzą, że w styczniu zostały podpisane tak naprawdę dwa porozumienia, jedno z Solidarnością, a drugie z innymi związkami zawodowymi - mówi Grażyna Mizgała. - Porozumienie z innymi związkami mówi, iż "w kwietniu rozpoczną się negocjacje o formie włączenia dodatku do uposażenia zasadniczego". Nasze natomiast, że w kwietniu "kwota zostanie włączona w całości do uposażenia zasadniczego i dyrekcja zobowiązuje się zapewnić środki finansowe na pochodne od tych kwot". To są różne umowy. Naszym zdaniem porozumienie zawarte z nami jest umową cywilno-prawną, z której dyrektor musi się wywiązać. Natomiast to zawarte z innymi związkami otwiera furtkę dyrektorowi do realizacji podwyżek w sposób, jaki to czyni. One nie mają możliwości starania się o większe pieniądze. My mamy, i z tego korzystamy. Chcemy jedynie tych 20 złotych.
Dyrektor szpitala nie zgadza się z wypowiedzią przewodniczącej. Sprawy jednak nie komentuje. - Zostanie ona rozwiązana wewnętrznie - stwierdza.
W piątek w szpitalu zjawiła się Państwowa Inspekcja Pracy. Wyniki jej kontroli będą znane w sierpniu. (TOP)