MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zasady i interesy

Redakcja
Zagraniczna polityka rządu PiS była podporządkowana pryncypialnym zasadom. Wyznaczało ją - upraszczając - przekonanie, że mamy bardzo poważne różnice interesów z Niemcami, że Rosja jest krajem autorytarnym i Polsce nieprzyjaznym, i że ścisły sojusz ze Stanami Zjednoczonymi zabezpieczy nasze narodowe interesy. Pierwsza teza wydaje mi się trafna. Druga także nie jest odległa od rzeczywistości, ale nie powinna być absolutyzowana. Trzecia jest czystym chciejstwem.

Ryszard BUGAJ: LEWY PROSTY

W następstwie tej diagnozy polska polityka zagraniczna była nieustępliwa wobec Rosji i Niemiec i bardzo przychylna wobec USA. Akcentowano więc niemieckie roszczenia majątkowe, niemiecką rewizję ocen historycznych II wojny i porozumienie z Rosją w sprawie gazu (obecny minister spraw zagranicznych mówił nawet o nowym pakcie Ribbentrop - Mołotow). Rosji wytykano niedemokratyczne praktyki, umorzenie odpowiedzialności za zbrodnię katyńską (Aleksander Szczygło chciał budować muzeum katyńskie naprzeciw ambasady rosyjskiej) i wiele innych przewin. Jednocześnie pomijano fakt, że Stany Zjednoczone mimo naszego kosztownego zaangażowania w Iraku, mimo zakupu F16 i innych "przymilnych" zachowań (ciągle nie została porządnie wyjaśniona sprawa więzień w Polsce dla talibów) nie zdobyły się na żadne gesty wobec nas. Wizy obowiązują, pomocy wojskowej nie ma, offset (uzgodniony przy zakupie F16) w lesie.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że nierówna miara stosowana w ocenie Niemiec oraz Rosji i Stanów Zjednoczonych miała podłoże emocjonalne: polski (dość tradycyjny) patriotyzm i miłość do amerykańskiego konserwatyzmu. Ale trzeba też przypomnieć, że poprzednicy PiS również nie byli wolni od emocji - tyle, że innych. Przede wszystkim "kochali Europę", która miała być gwarantem (a właściwie nadzorcą) naszej cywilizacyjnej transformacji. To im nie pozwalało dostrzec różnicy interesów polskich i niemieckich i sprzyjało uległości wobec Brukseli.
Polityka zagraniczna PiS była odważna, ale - mam takie wrażenie - nieuwzględniająca realnej siły Polski. Porozumieniu Niemiec z Rosją (tej zmory polskiej historii) nie można zapobiec będąc krajem dużo słabszym i mając napięte relacje z obydwoma sąsiadami. Oczywiście, nie ma powodu, by bić na alarm, ale jest pewnie powód, by dmuchać na zimne. Czyli co zrobić? Starać się w miarę możliwości mieć dobre stosunki z obydwoma sąsiadami.
W przypadku Niemiec najważniejsze wydaje się dotarcie z naszymi racjami do niemieckiej opinii publicznej i - w miarę możliwości - zrozumienie, że bardzo ich męczy siedzenie na oślej ławce historii. Nic więcej zrobić nie możemy - w sprawach majątkowych powinniśmy podtrzymać kategoryczny sprzeciw.
W przypadku Rosji najważniejsze jest, by ją zaakceptować mniej więcej taką, jaka jest - na wpół demokratyczna. No i - oczywiście - nie możemy stać się amerykańskim lotniskowcem (zresztą nie tylko - i nie najbardziej - z powodu stosunków z Rosją). To oznacza, że nie powinniśmy przyjmować na swoje terytorium amerykańskiej "tarczy" (Ameryce trzeba grzecznie wyjaśnić, że nie jest to akt nieprzyjazny).
Wiele wskazuje na to, że premier Tusk po wyborach chce skorygować naszą politykę zagraniczną. Nie wiem, czy ma rozsądny plan, ale wiem, że powinien dostać trochę czasu. Zbójeckim prawem opozycji jest krytykować wszystko, ale - w polityce zagranicznej - racja stanu powinna nieraz skłaniać do powściągliwości. Jej brak nie może być usprawiedliwiony zachowaniami rządzących obecnie polityków w przeszłości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski