Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zasłużona nagroda za waleczność

Daniel Weimer
Przed chwilą Łukasz Grzeszczyk zdobył trzeciego gola dla Sandecji, a radością dzieli się z kolegami
Przed chwilą Łukasz Grzeszczyk zdobył trzeciego gola dla Sandecji, a radością dzieli się z kolegami FOT. JERZY CEBULA
I liga. Udany finisz futbolowej jesieni sprawił, że do zimowych przygotowań zespół Sandecji przystąpi w niezłych nastrojach. Sprawiła je wygrana z Arką.

Sandecja Nowy Sącz 3 (1)
Arka Gdynia 1 (0)

Bramki: 1:0 Bębenek 41, 1:1 Szubert 56, 2:1 Ella Ken 65, 3:1 Grzeszczyk 81.

Sandecja: Kozioł 7 – Makuch 6, Szufryn 7, Szarek 7, Szczepański 6 – Bębenek 7 (90+2 Urban), Nather 6, Niane 7, Grzeszczyk 8 – Ella Ken 7 (84 Gerkenaszwili), Traore 6 (67 Fałowski).

Arka: Miszczuk 5 – Kowalski 5, Alan Fialho 5, Sobieraj 6, Warcholak 5 – da Silva 5, Lech 5 (71 Wa-rdziński), Nalepa 6 (82 Calderon), Łukasiewicz 5 – Wojowski 5 (58 Jagiełło), Szubert 6.

Sędziowali: Tomasz Radkiewicz oraz Arkadiusz Śpiewak i Maciej Majewski (wszyscy Łódź). Widzów : 850.

Arka przyjechała do Nowego Sącza opromieniona czterema kolejnymi wygranymi w lidze, zaś Sandecja, by zapewnić sobie w miarę spokojną zimę, zamierzała przerwać tę imponującą serię przeciwników.

Obydwie drużyny rozpoczęły ostrożnie, od wzajemnego badania sił. To „obwąchiwanie” trwało przez kilkanaście minut. Później większą aktywność przejawiali goście i to oni jako pierwsi zagrozili bramce rywali, gdy po zablokowanym strzale Grzegorza Lecha, na przedpolu Marka Kozioła okrutnie się zakotłowało, ale skończyło się na świetnej interwencji sądeckiego golkipera.

Miejscowi poczynali sobie z nadmierną nerwowością, mając spore kłopoty ze skonstruowaniem choćby jednej w miarę składnej akcji zaczepnej. Ich ofensywne porywy kończyły się zwykle na nieudanych dośrodkowaniach.

Gdynianie szczęścia szukali natomiast w większości chybionych uderzeniach z dystansu. „Biało-czarni” pierwszy celny strzał, pewnie obroniony przez Jakuba Miszczuka, oddali dopiero tuż przed upływem drugiego kwadransa gry, a uderzał Marcin Makuch. 6 minut później goście bliscy byli wyjścia na prowadzenie.

iebezpieczeństwo zażegnał ponownie Kozioł, wygrywając pojedynek z Antonim Łukasiewiczem. Wydawało się, że to gdynianie bliżsi są zdobycia gola. Tymczasem piłka zatrzepotała w ich siatce: Maciej Bębenek bezbłędnie trafił z 14 m po wymianie podań między Mouha-madou Traore i Łukaszem Grzeszczykiem.

Z trudem zneutralizowany przez Jakuba Miszczaka strzał Grzeszczyka, z wykonywanego z 30 m rzutu wolnego, był pierwszym godnym odnotowania zdarzeniem z drugiej połowy. Wkrótce skuteczniejsi okazali się przyjezdni. Po strzale Michała Nalepy Kozioł sparował piłkę przed siebie, dopadł do niej Michał Szubert, kierując do siatki. Ten gol się Arce należał. Radość gości nie trwała jednak długo. Bębenek wrzucił futbolówke w pole karne, Grzeszczyk zgrał ją głową do Armanda Elli Kena, a ten nie miał problemów z pokonaniem Miszczuka.

Kropkę nad „i” postawił Grzeszczyk. Najpierw po jego ni to strzale, ni dośrodkowaniu, zmierzającą pod poprzeczkę piłkę bramkarz Arki wybił na rzut rożny. Po jego wykonaniu efektownym uderzeniem przewrotką popisał się Fabian Fałowski. Odbita przez Miszczuka piłka trafiła pod nogi wspomnianego Grzeszczuka, który z kilku metrów nie miał kłopotów ze skierowaniem piłki do siatki.

Szansę na zmniejszenie rozmiarów porażki gdynianie mieli w 90 min, ale potężne uderzenie Marcusa da Silvy z rzutu wolnego, w świetnym stylu obronił Kozioł. Sandecja postawiła więc na swoim, inkasując komplet punktów. Powinna je przyjąć jako nagrodę za waleczność.

Rozmowa. Odczuwałem skutki przerwy w występach

Jednym z bohaterów Sandecji był wczoraj bramkarz Marek Kozioł, który powrócił między słupki wobec kontuzji, jakiej nabawił się Łukasz Radliński.

- Musiał Pan czekać na niefart swego rywala, by przypomnieć się sądeckim kibicom...

Żałuję, że tak to się ułożyło. Trwa między nami sportowa rywalizacja, a ja naprawdę nie mam do trenera ani trochę żalu. Powróciłem do bramki i muszę przyznać, że ten czterotygodniowy rozbrat z ligowymi występami był wyraźnie odczuwalny.

- Szczególnie przy zdobyciu przez Arkę gola na 1:1?

Właśnie. Piłka odskoczyła mi od piersi, upadła pod nogi rywala. Stało się... Usłyszałem gwizdy z trybun, ale mnie to nie załamało. Przeciwnie, szybko wziąłem się w garść i już do końca meczu błędów udało mi się uniknąć. W kilku przypadkach interweniowałem z wyczuciem, a najwięcej problemów miałem tuż przed końcem z obroną strzału da Silvy z rzutu wolnego.

Rozmawiał (DW)

Zdaniem trenerów

GRZEGORZ NICIŃSKI, Arka:
– Gratuluję Sandecji wygranej. To ważne dla niej punkty. Wszystkie bramki dla rywali padły po naszych błędach, których można było spokojnie uniknąć. Zostaliśmy wypunktowani.

PIOTR STACH, Sandecja:
– W pierwszej połowie mieliśmy problemy z pressingiem gdynian. Obroniliśmy się golem strzelonym „do szatni”. Po przerwie było już znacznie lepiej. Zimą planujemy wzmocnienia personalne. (DW)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski