Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zasłużyliśmy na remis...

zab
Wszystko wskazuje na to, że piłkarze Olkusza marzenia o powrocie do "okręgówki" będą musieli odłożyć na kolejny sezon. Podopieczni Bogdana Przygodzkiego przegrali na własnym boisku ze Spójnią Osiek Zimnodół 0-1 (0-1) i tracą dwa punkty do lidera olkuskiej klasy A.

Niedosyt w Olkuszu po meczu sezonu olkuskiej klasy A

   - Wiadomo, że nic nie jest jeszcze ostatecznie przesądzone, ale skoro przegraliśmy dwa mecze ze Spójnią, to na finiszu rozgrywek musielibyśmy mieć przynajmniej punkt więcej od przeciwnika. Przy równej liczbie punktów lepszy bilans bramkowy nic nam nie da. Na finiszu rozgrywek o wyższym miejscu decydują bezpośrednie spotkania - rozważa trener Olkusza. - Pozostało nam liczyć zatem na to, że Spójnia się gdzieś potknie. Nie bardzo ma gdzie. Jedynie w Żarnowcu - dodaje szkoleniowiec.
   Oba mecze kandydatów do awansu miały podobny przebieg. Olkuszanie już w pierwszej połowie tracili zawodnika. Jesienią był nim gracz z pola. Tym razem boisko przed czasem musiał opuścić Biały. - Teraz można tylko rozważać co byłoby, gdyby bramkarz nie zagrał ręką poza polem karnym. Gdybyśmy nawet stracili gola, nadal gralibyśmy w komplecie - dodaje trener Przygodzki.
   Olkuszanie ostatnio nie mieli powodów do narzekań na skuteczność. - Teraz jednak coś się zacięło. Już po 20 minutach powinniśmy mieć bezpieczną zaliczkę, pozwalającą nam kontrolować mecz. Nie wiem, co się stało. Być może moi chłopcy byli trochę spięci stawką meczu i dlatego zabrakło im precyzji - analizuje trener Przygodzki.
   Olkusz stracił gola po stałym fragmencie gry. - Mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że tego kornera nie było - podkreśla trener Przygodzki. - Jako ostatni piłki dotknął przecież Kowal. Dodatkowym atutem rywali był fakt, iż miał on miejsce dwie minuty po wyrzuceniu z boiska naszego bramkarza. Trudno oczekiwać, by zastępca od razu wpadł w meczowy rytm. Stało się. Byłem jednak przekonany, że po zmianie stron uda nam się wyrównać. Nawet w liczebnym osłabieniu graliśmy dobrze. Może zabrzmi to trochę paradoksalnie, ale rywal miał jedną pozycję bramkową, no może półtorej i wygrał mecz. Tak to jednak w futbolu bywa. Za styl punktów się nie daje. Z przebiegu gry zasłużyliśmy na remis. Wspomnę jeszcze tylko fakt, że w końcówce należał nam się karny za faul na Tryfanowie. Nie rozumiem dlaczego gwizdek sędziego milczał - kończy Bogdan Przygodzki.
(zab)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski