W wypadku polskiego autokaru w Rumunii zginęło 5 osób, a 15 jest rannych
- Dziesięcioro dzieci i jedna osoba dorosła, których życiu nie zagraża niebezpieczeństwo, znajduje się w szpitalu w Devie. Wcześniej mówiono o dziewięciu osobach. Troje dzieci w stanie ciężkim przebywa w szpitalu w Timisoarze, a jedno w Targu Mures. Wszystkie przeszły ciężkie operacje - powiedziała attaché prasowy polskiej ambasady w Bukareszcie Monika Wysocka.
Ambasada polska odmówiła podania informacji dotyczących tożsamości dzieci i skąd one pochodziły. Zaznaczono jednak, że "rodziny dzieci są informowane na bieżąco".
Początkowo mówiono o 29 rannych, jednak w ciągu dnia okazywało się, że niektóre dzieci mogą opuścić szpital. - Te, które nie odniosły obrażeń, albo wyszły już ze szpitala, znajdują się w liceum w Devie pod opieką lekarzy, psychologa i lokalnych władz - powiedziała Wysocka.
- Mamy już kontakt ze wszystkimi rodzinami. Nadal jednak nie mamy potwierdzonych wszystkich nazwisk osób poszkodowanych - powiedział rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych Bogusław Majewski.
Po południu do Klużu w Rumunii przyleciał z Warszawy samolot wysłany przez polski rząd. Miał on zabrać do Polski 25 dzieci, które nie wymagały hospitalizacji.
Do wypadku doszło wczoraj około godz. 6. Autobus jadący z prędkością 95 km/godz. stoczył się w kilkunastometrową przepaść. - Zdają się potwierdzać informacje, że kierowca zasnął za kierownicą, ale rumuńska policja nadal prowadzi dochodzenie w tej sprawie - powiedziała Monika Wysocka.
W autokarze było 47 dzieci w wieku od 12 do 17 lat, trzech kierowców, czterech wychowawców i pilot grupy.
\\\
Akcja ratunkowa trwała wiele godzin i była bardzo trudna - poinformowano w konsulacie RP. Według agencji France Presse, w akcji ratunkowej uczestniczyło 14 ambulansów i śmigłowce, którymi przewożono najciężej rannych do okolicznych szpitali.
Pasażerowie autokaru, którzy nie zostali poważniej poszkodowani, zostali umieszczeni w szkole sportowej w Devie, gdzie miejscowe władze zapewniły ofiarom wypadku zarówno nocleg, jak i wyżywienie.
Opiekunka grupy dzieci udających się tym autokarem na kolonie do Bułgarii Izabela Łazęcka nie potrafiła nic powiedzieć o przyczynach wypadku. Według niej, droga była sucha, w autokarze było trzech kierowców.
Jak dowiedział się dziennikarz PAP w biurze turystycznym Gama ze Skierniewic, które zorganizowało wyjazd, dzieci jechały autokarem marki mercedes 303. Był to drugi autokar podstawiony przez organizatora. Rodzice zakwestionowali stan techniczny pierwszego autokaru.
\\\
Wczoraj po godz. 17 specjalnym samolotem do Rumunii wyruszyła grupa przedstawicieli rządu wraz z psychologiem i lekarzem. Wylądował on w Klużu. Delegacja miała ocenić sytuację na miejscu.
Przygotowywany jest też samolot sanitarny (zapewniany przez ubezpieczyciela organizatora kolonii). Ma on zabrać do Polski rannych, których stan zdrowia na to pozwala.
\\\
Informacje o osobach podróżujących autokarem do Burgas można uzyskać w skierniewickim biurze podróży pod numerami: 0 (prefix)46-832-11-04 i 0 (prefix)46-832-30-89. Bliscy osób poszkodowanych mogą dzwonić do Bukaresztu pod numer 00-40-12-30-23-30, wew. 244, 243.
\\\
Według wicepremiera i ministra infrastruktury Marka Pola, kolejny wypadek polskiego autokaru "nie może być przypadkiem". Dodał, że skoro w ostatnich wypadkach brały udział sprawne technicznie pojazdy, "coś źle funkcjonuje w systemie pracy kierowców i firm transportowych". Zapowiedział przedstawienie we wtorek pakietu działań specjalnych, mających na celu zakończenie pasma wypadków autobusowych. Ma się w nim znaleźć m.in. natychmiastowe cofnięcie licencji dla wszystkich, którzy naruszyli zasady pracy kierowców. Wkrótce też firmy transportowe będą kontrolować inspektorzy Państwowej Inspekcji Pracy.
(PAP)
- Wśród osób, które jechały autobusem do Burgas, nie ma mieszkańców Krakowa - powiedziała Monika Wysocka z ambasady RP w Bukareszcie. Natomiast jest wśród nich osoba z Tarnowa. Żadna z 14 osób dosiadających się do autobusu w Krakowie nie zginęła w wypadku. Jak mówi Monika Wysocka, większość z nich odleciała wczoraj do Polski. - Część jest hospitalizowana - dodała.
Stan 11 z 15 osób, które przebywają w rumuńskich szpitalach jest dobry. W ciężkim stanie są 4 osoby (trójka przebywa w szpitalu w Timisoarze, jedna osoba w Targu Mures). - Jak uzgodniliśmy z wicepremierem Markiem Polem, rodziny rannych mają przylecieć do Rumunii specjalnym samolotem - poinformowała nas Monika Wysocka.
Jak dowiedzieliśmy się w ambasadzie, rodziny wszystkich podróżnych skontaktowały się już z biurem podróży ze Skierniewic.
(DŁ)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?