MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zasromana Rzepicha

Redakcja
Szynka przewija się przez całe dzieje plemienia laszego. Była pokarmem i przedmiotem gier politycznych, ozdobą stołów i podejrzanym symbolem, obiektem westchnień i tematem dowcipów.

Leszek Mazan: FELIETON

Jeśli wierzyć uczonym mędrcom, gdy ok. 560 roku nad Gopłem archaniołowie przynieśli Piastowi do chaty złotą polską koronę, Rzepicha, rugnięta przez kołodzieja, podała na stół szynkę. - Na Boga, a cóż to za cudo? - zawołał archanioł Gabriel, patrząc na wielki jak obietnica Zbawienia kawał gotowanego mięsa z dumnie sterczącym białym gnatem. - No, Ziemowit, popisz się - zamruczał zadowolony Piast i jego pierworodny, pożądliwie łypiąc okiem w kierunku stołu wyrecytował:

- Szynka, proszę ojców archaniołów, to element gastronomiczny z kością, obejmujący tylną część półtuszy wieprzowej - bez nogi i golonki, odcięty od półtuszy w odległości 7 - 8 centymetrów od spojenia łonowego...

- Ziemek, przestań - chlipnęła zasromana Rzepicha, ale kołodziej machnął ręką: niech gada dalej, byle to nie były dowcipy polityczne.

...od spojenia łonowego ku przodowi pomiędzy pierwszym a drugim kręgiem kości krzyżowej. Mać to najpierw wędzi i pekluje, a potem gotuje, ale ociec awantury cięgiem robi, że najlepiej do piekarnika. Onegdaj tak się była naparła na gotowanie, niby że barszcz na wywarze będzie robić, że ją ociec ośką zmacali...

- Co ojciec czyni, świętym jest! - rzekł surowo archanioł Michał. - Pamiętaj, że to jego ręka cię spłodziła. A swoją drogą, barszczyku na szynce to bym nie odmówił.

Rzepicha zasromała się po raz drugi.

- Ociec wszystek wypili - tłumaczył za nią Ziemowit. - Świeci ojcowie nie wiecie, ale taki barszczyk spod szynki po przepiciu wart wszystkie pieniądze, a ociec wczoraj, że to postrzyżyny szły... trochę... trochę...

I tak sobie przy szynce gadali o polskich sprawach. I było im dobrze. Ba, a gdzie będzie lepiej niż przy szynce, która bije do głowy jak stare wino, daje rozkosz, wiarę w lepsze jutro, oczywiście, pod warunkiem, że coś z niej, myślę oczywiście o szynce, zostanie na śniadanie.

Moje pokolenie pan Bóg wziął w temacie szynka na chudą dietę. Płynęły lata, a marzenie polskiej świni, by po śmierci zostać w ojczyźnie, nadal pozostawało niewysłuchane. Lechici wydawali się z tym pogodzeni, a ich marzenia urealnione, tzn. sprowadzone do szynki konserwowej. Hej, ludzie, czy pamiętacie ten ceremoniał otwierania puszki? Ten gorzki smak ryzyka na wargach, te spęczniałe od najwyższych emocji oczekiwanie: będzie śmierdzieć? Nie będzie śmierdzieć? Niby na blasze nie było żadnego wybrzuszenia, niby termin spożycia upłynął dopiero przed miesiącem, ale...

A potem ten błogi spokój (oczywiście, w wypadku happy endu) i poczucie dobrze wypełnionego chrześcijańskiego, rodzinnego obowiązku: jest ciężko, ale na Wielkanoc szynkę mam!

LESZEK MAZAN - dziennikarz, krakauerolog i szwejkolog

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski