To założenie zorganizowanych w środę strażackich ćwiczeń, w których oczywiście nikt nie ucierpiał, ale w rzeczywistości takiego scenariusza wykluczyć nie można.
Zwłaszcza, że stacja liczy blisko 50 lat i nigdy nie przeszła poważnej modernizacji. - Założyliśmy, że zatruciu uległ pracownik, dokonujący wymiany butli z chlorem. Takie butle, ważące 50 kilogramów, są na wyposażeniu chlorowni, a znajdujący się w nich chlor służy do zabijania znajdujących się w wodzie bakterii - tłumaczy st. kpt. Zbigniew Kwinta, dowódca JR-G PSP w Proszowicach.
Chlor to substancja niebezpieczna: 2,5 raza cięższa od powietrza i silnie trująca. Podczas prowadzenia pozorowanej akcji ratunkowej strażacy musieli zwrócić uwagę na to, by nie ustawić się „pod wiatr” w stosunku do miejsca zdarzenia, miernikiem sprawdzili poziom natężenia chloru, następnie wyznaczyli strefę bezpieczeństwa.
To były ćwiczenia, więc nie prowadzono ewakuacji sąsiednich domów, ale w razie prawdziwego zagrożenia, byłaby ona konieczna. Tylko znajdujący się w chlorowni „pracownik” został ewakuowany przez ratowników, działających w specjalnych ubraniach.
Kpt. Kwinta podkreśla, że choć wyposażenie stacji uzdatniania jest leciwe, to urządzenia - przynajmniej te ważne z punktu widzenia bezpieczeństwa pożarowego - są utrzymane w stanie sprawności technicznej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?