Zatrudnienie bardziej stabilne? Zobaczymy

Taką zmianę zapowiedział wczoraj w Sejmie minister pracy i polityki społecznej Władysław Kosiniak-Kamysz. A to tylko jedna z zapowiadanych przez rząd korekt w Kodeksie pracy. Cały pakiet zmian ministerstwo ma przedstawić we wrześniu.

Na razie w rządowych zapowiedziach brakuje jednak konkretów. Nie wiadomo na przykład, czy przy ustaleniu, że pracownik będzie mógł pracować na u­mowach czasowych nie dłużej niż 36 miesięcy, pozostanie obecny zapis o tym, że po dwóch czasowych u­mowach trzecią pracodawca musi dać już na czas nieokreślony.

Jeżeli taki zapis by zniknął, pracownik wcale nie miałby większej stabilności zatrudnienia, którą ma gwarantować zapowiadana zmiana. W ciągu trzech lat pracy mógłby bowiem otrzymać nawet kilkadziesiąt krótkoterminowych umów czasowych. – Dopiero połączenie zapisu o maksymalnie 36-miesięcznym czasie pracy na umowach czasowych i ograniczenie ilości tych umów w jakiś sposób poprawi sytuację pracownika – uważa Maciej Gruza, ekspert rynku pracy.

Obawy o to, że zapis regulujący, ile umów czasowych może nam zaoferować pracodawca zanim będzie musiał podpisać umowę stałą, nie są bezzasadne. Takiego rozwiązania zabrakło bowiem, kiedy od sierpnia 2009 roku do końca grudnia roku 2011 roku obowiązywał w naszym kraju Pakiet Antykryzysowy.

Wczorajsza zapowiedź ministra pracy wcale nie zadowala związków zawodowych. Jak tłumaczy Marek Lewandowski z NSZZ „Solidarność” okres czasowego zatrudnienia nie powinien być dłuższy niż 18 miesięcy. Bardziej zadowoleni są pracodawcy, choć oni postulowali okres 48-miesięczny.

– Ministerstwo znalazło kompromis między postulatami związkowców i pracodawców – mówi Wioletta Żukowska, ekspertka Pracodawców RP. Dodaje, że teraz obie strony czekają na kolejne zmiany proponowane przez ministerstwo. Wśród nich m.in. wydłużenia okresu wypowiedzeń w przypadku umów czasowych (teraz to dwa tygodnie) i kwestii odprowadzania składek od umów-zleceń.