Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zaufanie do Kruczka jak kredyt odnawialny z krótkim terminem spłaty

Przemysław Franczak, Falun
Komentarz. Trener skoczków znów odpowiedział krytykom, Aleksander Wierietielny cudotwórcą, co dalej z Justyną Kowalczyk? Trzy rzeczy, które wiemy po Falun.

1. Łukasz Kruczek wie, co robi. Podważanie kompetencji trenera polskich skoczków to zajęcie w Polsce niemal tak popularne jak oglądanie "Ojca Mateusza". Z zaufaniem do niego (do Kruczka, nie do ojca Mateusza) w narodzie jest tak, jak z kredytem odnawialnym, tyle że z bardzo krótkim terminem spłaty, prawie niemożliwym do zrealizowania.

Kruczek, który doprowadził Kamila Stocha do historycznego sukcesu na igrzyskach w Soczi, o czym zdaje się już nikt nie pamiętać, ciągle dostaje wezwania do zapłaty i tych dowartościowujących się przez sport rodaków ni cholery zaspokoić nie może. Gdyby w Falun nie było medalu, gotowi byliby go przywiązać do krzyża na Giewoncie w ramach karnych odsetek za zwłokę. Kruczek jednak znów się obronił - oczywiście na krótko - i nie da się tak wykręcić rzeczywistości, by powiedzieć, że udało mu się to przez przypadek.

A wcale nie ma coraz łatwiej, wręcz przeciwnie. W kadrze zarządzać musi coraz większą sumą ambicji (vide: kłótnia z Janem Ziobrą), wokół zawodników pojawiają się coraz większe pieniądze, część współpracuje z Eve-nement Team Ewy Bilan-Stoch (żona Kamila), część nie, interesy bywają sprzeczne. Dla tej kadry to ciągle rzeczy nowe, a Kruczek potrafił te puzzle poukładać w medal.

2. Polskim biegom narciarskim nie mogło się przytrafić nic lepszego niż Aleksander Wierietielny. Nie jest to myśl odkrywcza, jednak w Falun zyskała na aktualności. Jak w miesiąc postawił Justynę Kowalczyk na nogi, pozostanie jego - i jej - tajemnicą (tym bardziej że trener od dłuższego czasu unika dziennikarzy), ale niewykluczone, że szwedzkie mistrzostwa świata będą dla tego duetu nowym początkiem. Wcześniej różnie plotkowano.

Że Wierietielny ostatnimi czasy miał już mniejszy wpływ na Justynę, a ona trenowała według własnego pomysłu i własnych planów, że ich drogi zaczęły się rozchodzić. Jeśli pęknięcia były, to wydarzenia ostatnich tygodni - omdlenie na Tour Ski, walka z kryzysem formy - z powrotem ich scementowały. No i nie wolno zapominać o Sylwii Jaśkowiec. Ponad pół roku treningów z Wierietielnym - oraz Kowalczyk - i medal w sprincie drużynowym stał się faktem. A to dopiero początek.

3. Justyna Kowalczyk wbiega w nowy etap kariery. Nie wiadomo na razie, jak ta jej droga będzie wyglądać, ale pewne jest, że prowadzi w jedno miejsce - do południowokoreańskiego Pyeongchang, gdzie za trzy lata organizowane będą igrzyska. Jak do tego czasu będą kształtowały się sportowe priorytety narciarki z Kasiny, z jaką intensywnością będzie startować w Pucharze Świata, tego na razie przewidzieć nie sposób. W Falun jednak pokazała, że jeszcze nie powiedziała ostatniego słowa i ma ochotę na więcej. 32 lata do dobry wiek, żeby zacząć marzyć od nowa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski