Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zawracać imigrantów

Jan Maria Rokita
Luksus własnego zdania. Trzeba było upływu roku czasu, przybycia do Niemiec miliona imigrantów, klęski europejskiego programu ich relokacji oraz trzech kolejnych przegranych przez chadecję wyborów regionalnych.

Dopiero po tych wszystkich zdarzeniach następuje powolna reorientacja polityki imigracyjnej rządu Angeli Merkel. W ostatni weekend niemieckie media informowały, że w ministerstwie spraw wewnętrznych, kierowanym przez zaufanego człowieka pani kanclerz - Thomasa de Maizière’a, powstał właśnie plan operacji natychmiastowego zawracania na brzeg Afryki ludzi wyławianych z Morza Śródziemnego.

Niby zmiana nie aż tak wielka, wymagała jednak reorientacji samego sposobu myślenia o kryzysie imigracyjnym. Jest jasne, że moralnym obowiązkiem nas - Europejczyków jest ratowanie na morzu ludzi usiłujących za wszelką cenę dostać się do Europy. Kwestia tylko w tym, dokąd potem mają płynąć statki, które przynoszą im ocalenie. Do Włoch i Grecji, czy raczej do Tunezji i Egiptu?

Nie przypadkiem mówi się, że niemiecka polityka przypomina ciężki krążownik: owszem, zmienia kurs na właściwy, ale czyni to niezwykle powoli. A już Merkel może pod tym względem uchodzić za kwintesencję „niemieckości”.

Jej wrodzony konserwatyzm i ostrożność sprawiają, że z trudem rewiduje przyjęte wcześniej założenia polityki. Kiedy rok temu otworzyła granice Niemiec dla tłumów przybyszów okupujących wtedy Budapeszt i Wiedeń, uratowała w istocie Austrię i Węgry przed kryzysem, którego skali kraje te nie potrafiły opanować. Jednak ówczesne decyzje niemieckiego rządu przeszły do historii nie jako odważna pomoc dużego i silnego kraju dla małych i słabszych sąsiadów, motywowana na dodatek szlachetnymi względami humanitarnymi.

Ale jako początek sławetnej „Willkommen Politik”, w rezultacie której tłumy nowych przybyszów zaczęły walić do bram Europy w przekonaniu, że bogate Niemcy z otwartymi rękami czekają na nich. Jednorazowa akcja rozwiązania zaistniałego już kryzysu urosła do rangi wielkiego mitu, w który zaczęli wierzyć nie tylko ludzie płacący mafii na brzegu Afryki dorobek swojego życia, aby tylko wsiąść na łódkę do Europy, ale także sami Europejczycy, w tym przede wszystkim Niemcy. Z tej niebezpiecznej „pułapki marketingowej” Merkel nie umiała wydobyć się przez wiele miesięcy, bez sensu biorąc w ten sposób na siebie rzekomą „winę” za rozpętanie kryzysu imigracyjnego.

Poza Węgrami żaden unijny kraj nie odważył się dotąd otwarcie postawić postulatu zawracania uchodźców, którzy wypływają na morze. Zwłaszcza dla Włochów, to że ich marynarka wyławia zagrożonych ludzi z morza i odstawia do Europy, jest powodem do dumy i krytyki wszystkich, którzy nie chcą im w tym procederze pomagać. Z tego właśnie powodu włoski premier Renzi nie znosi Donalda Tuska i nieustannie domaga się odebrania unijnych funduszów Polsce i Węgrom.

Trudno taką politykę traktować inaczej, jak pięknoduchostwo, które udaje, iż nie widzi, co dzieje się w Europie w efekcie przybywającej fali imigrantów. Nacjonalistyczne rozruchy, sukcesy partii antyeuropejskich, zaciekły ruch protestów przeciw idei wolnego handlu z USA i Kanadą, rosnący podziw dla Putina, w końcu Brexit. U źródeł tych wszystkich zmian na gorsze, w ostatecznym rachunku tkwi rosnący strach przed obcymi.

Tymczasem wielu polityków, duchownych i celebrytów uważa, że wszystkie te problemy rozwiązać można przy pomocy humanitarnej propagandy i ustaw „przeciw nienawiści”. Nie wiadomo na razie, czy i kiedy Berlin wystąpi ze swoją nową propozycją na forum Unii, nie wiadomo też, czy ta inicjatywa nie zostanie zakrzyczana przez politycznych pięknoduchów. Ale jakimś dobrym znakiem jest już sam fakt, że niemiecki krążownik, choć powoli i opornie, zaczyna jednak wchodzić na właściwy kurs.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski