Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zawsze będę wdzięczny Wiśle

Rozmawiał Bartosz Karcz
Mariusz Pawełek zagrał w Wiśle 132 razy. W sobotę wystąpi w barwach Śląska przeciwko „Białej Gwieździe”.
Mariusz Pawełek zagrał w Wiśle 132 razy. W sobotę wystąpi w barwach Śląska przeciwko „Białej Gwieździe”. Fot. Andrzej Banaś
Rozmowa. – Bardzo cenię sobie trofea, które wywalczyłem z „Białą Gwiazdą”. W domu stoją one na czołowym miejscu – mówi MARIUSZ PAWEŁEK, bramkarz Śląska, który z krakowskim klubem trzy razy sięgnął po mistrzostwo Polski.

– Gdy w sobotę autokar będzie wjeżdżał na stadion przy ul. Reymonta, poczuje Pan ukłucie w sercu?

– Dreszczyk emocji na pewno się pojawi. Tak było już wtedy, gdy przyjechałem na Wisłę razem z Polonią Warszawa. Teraz przyjadę ze Śląskiem i pewnie będzie podobnie. To jednak będzie taki pozytywny dreszczyk emocji.

– Pozytywny, bo Wisła jest dla Pana klubem wyjątkowym? Zdobył Pan z nią przecież trzy tytuły mistrza Polski.

– Bardzo cenię sobie te trofea i one w moim domu stoją na czołowym miejscu. Zawsze będę wdzięczny za to, że dostałem w Wiśle szansę, by grać w tej drużynie i by walczyć o trofea. Zresztą cały czas śledzę to, co dzieje się w klubie. Wisła nie jest mi obojętna. Jak już kiedyś zakończę karierę, to z synem na pewno będę przyjeżdżał na mecze Wisły.

– W czasach, gdy prowadził was trener Maciej Skorża, mieliście mocną ekipę. Nie tylko zdobywaliście tytuły, ale również przyjemnie się was oglądało.

– Rzeczywiście tak było. Gdy trener Skorża ostatnio przyjechał do Wrocławia z Lechem, to wspominaliśmy stare, dobre czasy. Mieliśmy fajny zespół, w którym trener potrafił stworzyć dobrą atmosferę. A jak atmosfera jest dobra, to zawsze jest dużo łatwiej o wyniki.

– Jest jakiś szczególny moment, który wspomina Pan z czasów swojej gry w Wiśle?

– Pierwsze mistrzostwo Polski. Nie zapomnę chwili, gdy wyszliśmy na Sukiennice, a cały Rynek był wypełniony kibicami. Ciarki człowieka przechodziły i mogę się tylko cieszyć, że po roku przeżyłem to kolejny raz.

– A mecz z Barceloną, która w drodze po Puchar Europy przegrała tylko dwa spotkania, w tym jedno z Wisłą?

– Mógłbym wymieniać wiele rzeczy, które mile wspominam z czasów gry w Wiśle. Mecze z Barceloną też znalazłby się na tej liście. Powiem szczerze, że co kilka miesięcy włączam fragmenty tych spotkań z „Barcą” i pokazuję synowi. Najpierw oglądamy, jak tata puszcza cztery bramki na Camp Nou, a później, jak zachowuje czyste konto przy Reymonta.

– W Wiśle jest jeszcze kilku zawodników, z którymi Pan grał. Utrzymuje Pan z nimi kontakt?

– Jeśli Wisła wygrywa, to wysyłam SMS-a z gratulacjami czy to do Arka Głowackiego, czy do Pawła Brożka. Kilka tygodni temu spotkałem się z Darkiem Dudką. Jestem człowiekiem, który nie szuka konfliktów. Z każdym lubię porozmawiać. Dlatego ciągle mam z wiślakami bardzo dobre relacje.

– Jak podoba się Panu obecna Wisła, jej gra?

– Trener Smuda zawsze lubił grać pressingiem i dzisiejsza Wisła też tak próbuje grać. Ten zespół ma różne momenty, lepsze, gorsze. Myślę, że taka huśtawka spowodowana jest tym, że dzisiaj w Krakowie kadra nie jest zbyt liczna. Jeśli zatem trafiają się krakowianom słabsze mecze, to często wynika to właśnie z problemów kadrowych.

– Przejdźmy do Śląska, w którym błyskawicznie wywalczył Pan sobie miejsce w składzie. Trochę w tym było szczęścia, bo już w 2. kolejce czerwoną kartkę dostał Wojciech Pawłowski, a Pan wykorzystał swoją szansę.
– Tak to już jest z nami, bramkarzami. Czasami musimy czekać na takie sytuacje, choć oczywiście nie chodzi o to, żeby siedzieć na ławce i modlić się o potknięcie kolegi. Ja taki nigdy nie byłem i nie jestem. Faktem jest jednak, że w Śląsku wytworzyła się taka sytuacja, iż Wojtek musiał pauzować dwa mecze. Ja wskoczyłem do bramki i choć różne były na ten temat opinie, to tak zostało do dzisiaj. Cieszę się, że jestem w Śląsku, bo to fajny klub, gramy na ładnym stadionie, a i Wrocław jest pięknym miastem.

– Skoro wspomniał Pan o tych opiniach na Pański temat, to już wiele lat temu przypięto Panu łatkę bramkarza, który czasami popełnia proste błędy. Nawet zaczęto je nazywać „pawełkami”. Irytuje to Pana, czy podchodzi Pan do tego z dystansem?

– Podchodzę do tego z dystansem. Staram się nie czytać opinii na mój temat, komentarzy.

– Ostatnio wziął jednak Pana w obronę trener Czesław Michniewicz, który powiedział, że Pańskie błędy są wyolbrzymiane.

– Nie znałem tej opinii, ale to miłe, że trener Michniewicz coś takiego powiedział. Tym bardziej że ten szkoleniowiec też był bramkarzem i wie, o co w tej profesji chodzi. I tak jednak dla mnie najważniejsze jest to, co powie mi trener Pawłowski i ludzie ze sztabu Śląska.

– Trener Tadeusz Pawłowski sprawia wrażenie człowieka, który wie, czego chce i jednocześnie osoby, która potrafi stworzyć dobrą atmosferę. Tak jest w rzeczywistości?

– To charyzmatyczny szkoleniowiec. Mogę go porównać do Macieja Skorży, bo to podobny typ trenera. Atutem trenera Pawłowskiego jest również to, że wiele lat był piłkarzem. Doskonale wie, czego potrzebuje zawodnik. Wie, kiedy przykręcić śrubę, a kiedy odpuścić. Potrafi też porozmawiać na wiele tematów. Ma swoje lata, bogate doświadczenie, więc można się od niego czegoś nauczyć.

– Ma Pan 33 lata. Doświadczenie sprawia, że jest Pan dzisiaj lepszym bramkarzem niż jeszcze kilka lat temu?

– Coś w tym jest. Dużo dały mi wyjazdy do Turcji. To doświadczenie sprawia, że mam większą świadomość swoich możliwości i wychodząc na boisko, nie boję się o swoją dyspozycję.

– Zarówno Wisła, jak i wy, lubicie otwarty futbol? Jakiego meczu spodziewa się Pan w sobotę, bo np. Pana były kolega z drużyny, Kamil Kosowski, powiedział, że będzie na boisku tyle jakości, iż nie może być słabego spotkania.

– Rozmawiałem ostatnio z Kamilem przy okazji meczu z Lechem. Mieliśmy też później analizę i słyszałem jego komentarz, jak ekscytował się tym naszym meczem. A co do sobotniego spotkania, to mam nadzieję, że będzie dobre widowisko.

– Wisła w tym sezonie lepiej radzi sobie z drużynami, które preferują ofensywny styl gry. Akurat dla was to może nie być dobrym sygnałem.

– Ale to tak jak Śląsk. My również wolimy grać z drużynami, które, tak jak Wisła, lubią po prostu grać w piłkę, atakować. Dlatego powtórzę – mam nadzieję, że będzie dobre widowisko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski