Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

„…Zawsze będzie choćby jedna”

Zofia Gołubiew
Szanowni Państwo, wśród wielu drobiazgów stanowiących o estetyce i kulturze naszego miasta jest też i taki, który dotyczy dorożek. Kiedyś były niemal symbolem Krakowa, zwłaszcza od czasu, gdy Konstanty Ildefons Gałczyński „zachował je od zapomnienia” pisząc piękny wiersz o „Zaczarowanej dorożce”.

Jest w nim taki passus: „Póki dorożka dorożką,/ a koń koniem, dyszel dyszlem,/ póki woda płynie w Wiśle,/ jak tutaj wszyscy jesteście,/ zawsze będzie w każdym mieście,/ zawsze będzie choćby jedna,/ choćby nie wiem jaka biedna:/ Zaczarowana Dorożka/ Zaczarowany Dorożkarz/ Zaczarowany Koń”.

Te słowa napisał poeta w 1946 roku, wówczas w Krakowie dorożki były jednym ze środków lokomocji, np. moi rodzice często z nich korzystali wsiadając na postoju u wylotu ul. Kremerowskiej na Karmelicką. Mnie zaś, wiele lat później, spotkała wielka radość, gdyż ze ślubu wiózł nas właśnie „zaczarowany dorożkarz”, czyli Jan Kaczara. Oprócz wielu postojów w różnych miejscach Krakowa, dorożki stały też w Rynku Głównym, przy linii A-B.

Ktoś powie: „I dzisiaj nadal tam stoją”, ale nic bardziej błędnego. To nie są dorożki, zwane też dryndami. Te były jednokonne, lekkie, czarne, z podnoszoną budą, a te dzisiejsze - białe, czasem zdobione złoceniami, a czasem - o zgrozo! - ledowymi lampkami - pozują na jakieś pseudo-karoce w nienajlepszym guście. Nie mają one nic wspólnego z krakowskimi tradycyjnymi dorożkami. Nie pamiętam kiedy takowe zniknęły z naszych ulic i kiedy pojawiły się te białe dziwactwa - wcześniej widziałam podobne w Pradze czeskiej.

Podobnie jest z ubiorem osób powożących. Dawni fiakrzy ubrani byli przeważnie w eleganckie czarne, choć zrudziałe, garnitury oraz kapoty i często w takież meloniki. Dzisiejsi woźnice to albo panowie w zwykłych kurtkach i najróżniejszych czapkach, albo panienki w jakichś pseudo-stylowych żakiecikach i przewiązanych wstążką cylinderkach. Pojazd ciągnięty jest już nie przez „zaczarowanego konia”, lecz przez dwa - poobwieszane różnymi błyszczącymi i brzęczącymi ozdobami, bo przecież musi być bardzo kolorowo i głośno!

Zapewne te niby-karety podobają się turystom, gdyż to oni się nimi poruszają. Dla nas, mieszkańców, są „ciałem obcym”, niemającym nic z niegdysiejszego „czaru”. A co z przepowiednią mistrza Gałczyńskiego?…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski