Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zbigniew Klęk: Człowiek się wzruszy, w końcu po to się pracuje

Jacek Żukowski
Jacek Żukowski
Zbigniew Klęk, wychowawca Katarzyny Niewiadomej, rafała Majki, Tomasza Marczyńskiego, Karola Domagalskiego i wielu wielu innych zawodników Krakus Swoszowice
Zbigniew Klęk, wychowawca Katarzyny Niewiadomej, rafała Majki, Tomasza Marczyńskiego, Karola Domagalskiego i wielu wielu innych zawodników Krakus Swoszowice Andrzej Banaś
Wychowawca i pierwszy trener Katarzyny Niewiadomej i Rafała Majki w Krakusie Swoszowice – Zbigniew Klęk przeżywał ostatnio wzruszające chwile. Niewiadoma jechała we Flandrii po medal mistrzostw świata. Dopięła swego, zdobywając brązowy medal, trener także.

Było wzruszenie?

Zawsze gdy są te sukcesy to przed oczami staje mi początek naszej pracy, gdy byli młodzi. Gdy np. siedzieliśmy w Wysowej na zgrupowaniach. Można się wzruszyć i jest to duże wzruszenie. Potem dostałem też wiadomość, że zostałem zgłoszony do nagrody z ministerstwa sportu.

Jaka to nagroda?

Dostałem telefon z Polskiego Związku Kolarskiego, że zostałem zgłoszony do nagrody ministerstwa sportu, gdy zawodnik zdobywa jakiś medal mistrzostw świata czy igrzysk. Kasia zgłosiła mnie jako jej pierwszego trenera. Zrobiło mi się bardzo miło. Raz w życiu jak się trafi coś takiego, to można być szczęśliwym. Człowiek na co dzień nie patrzy na takie rzeczy, tylko na promocję zawodników.

Oglądał pan zapewne cały wyścig o mistrzostwo świata, od początku do końca.

Nie tylko ja, ale oglądaliśmy go z zawodnikami Krakusa, bo akurat byliśmy na zgrupowaniu w Wysowej. Tak ustawiłem treningi, by była możliwość zobaczenia wyścigów, także czasówek, bo to jest doskonała nauka dla młodych. Ci, którzy chcą być zawodnikami, muszą zobaczyć, jak to się robi. Jest z nami kuzyn Kaśki – Darek Niewiadomy, 17-latek.

Widział pan, w jakiej formie jest Niewiadoma. Czuł pan, że to może być piękny dzień dla niej?

Cały czas w rozmowach przed mistrzostwami nakręcałem ją, że wierzę w nią. Zresztą sama powiedziała po mistrzostwach Europy, w których zajęła 4. miejsce, że pojedzie do bólu. Trudno okiem szkoleniowca nie zauważyć tego, że „ma nogę” w tym dniu i że może powalczyć. Gdyby było inaczej, to po jednym, czy drugim „zaciągu” by już jej nie było w czołówce.

Ale choćby na igrzyskach olimpijskich, walczyła, atakowała, a obyło się bez medalu.

Tam był błąd jednej z Polek, ale to już jest historia. Czasem trzeba zaryzykować, jak Michał Kwiatkowski, który zdobył mistrzostwo świata w 2014 r. , jechało za nim czterech rywali i nikt nie chciał podjąć walki. Podobnie było w Rio podczas igrzysk, gdy Kasia wychodziła na zmianę, to niwelowała różnicę, gdy schodziła z prowadzenia, rywalki liczyły na to, że ona je dociągnie do ucieczki. Trzeba postawić wszystko na jedną kartę – wóz, albo przewóz. Na jednym z klasyków uciekała z Włoszką, która z nią nie chciała współpracować i szansa na zwycięstwo przepadła. W wyścigu mężczyzn w ostatnich MŚ też trzeba było zaatakować i zrobił to Alaphilippe.

Teraz Polce też żadna z rywalek z peletonu nie chciała dawać zmian.

No właśnie. Największymi przegranymi są Holenderki. Było ich siedem, potem zostały cztery i wszystkie atakowały. A Kasia nie miała innego wyjścia, jak tylko atakować. Taki jest sport. Podobnie było w przypadku Rafała, który wygrywał w górach. Zostawał sam, zdany na własne siły, musiał umieć się „przesiadać” z koła na koło. W tej formie, w której jest obecnie Kasia, gdyby miała obok siebie, ze dwie zawodniczki, na pewno byłoby lepiej. Finisz był pod górę, liczyła się jej moc. Wierzyła w to, że zrobi wynik. Od mistrzostw Europy była tak nastawiona, po tym 4. miejscu. Mówiła mi: Trenerze, jestem mocna, uwierzyłam w siebie.

Od czasu gdy już „wyfrunęła” spod pańskich skrzydeł, jaki macie kontakt?

Nie mogę za bardzo w nią ingerować, trzeba to robić dyplomatycznie. Przeważnie mamy kontakt po jakichś zawodach. Wtedy rozmawiamy. Jest już dorosła, nie można przesadzać z radami. Na pewno słów otuchy i tego, że wie, iż człowiek w nią wierzy. Trochę lat spędziliśmy razem. Gdy rozmawialiśmy w poniedziałek podziękowała za wsparcie.

Niewiadoma jest jeszcze młoda, ma 26 lat i pewnie pojedzie na kolejne igrzyska.

Wszystko zależy od niej. Była taką zawodniczką, że od początku kariery wygrywała. To bardzo ważna rzecz ze względów psychologicznych. Miała też trudny okres, kiedy to dołowała, było to dla niej trudne do zaakceptowania, bo była przecież na najwyższej półce.

To był taki „brylancik” od początku?

Oczywiście. Pierwszy start o stawkę i od razu wywalczyła 2. miejsce w Olimpiadzie Młodzieży juniorek młodszych w Raciechowicach. A był to jej dopiero ósmy start w życiu. Była niedoświadczoną zawodniczką. Pracowałem z nią, gdy miała 15 lat. Po to się jest trenerem, by doczekać się walki podopiecznych o największe trofea. Taki brylancik trzeba tylko obrabiać. Będąc jeszcze juniorką wygrała z Pauliną Brzeźną, seniorką, najcięższy wyścig dla kobiet w Wałbrzychu. Takich talentów nie ma. Pechowo startowała w MŚ, raz miała defekt, innym razem kraksę.

Ma przede wszystkim umiejętność jazdy w górach, a to w kolarstwie jest najważniejsze.

Ma przede wszystkim predyspozycje. Wiadomo, że mało ważąc nie może skutecznie finiszować.

Podobnie było z Rafałem Majką w młodości, też łatwo wygrywał?

Tak, jemu też łatwo przychodziły zwycięstwa. Niedawno wygrał w pięknym stylu etap na Vuelta a Espana.

Jest pan trenerem spełnionym?

Tak, to jest największe spełnienie. Wielu pracuje, a niewielu się udaje. Trzeba mieć swój system i trochę szczęścia. Poświęcenie w ciągu 40 lat procentuje taką zapłatą zawodników. Takie sukcesy cieszą.

Zobaczy się pan z Majką, Niewiadomą?

Tak planuję. Zawsze robimy zakończenie sezonu. W ubiegłym roku był tylko Rafał, bo pandemia pokrzyżowała wszystkim plany. Kasia mieszka w Hiszpanii, ale może przyjedzie. Chciałbym tez zrobić zakończenie kariery Tomkowi Marczyńskiemu, który po 25 latach kończy uprawianie kolarstwa. On otworzył drogę innym w szeroki świat.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Zbigniew Klęk: Człowiek się wzruszy, w końcu po to się pracuje - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski