Mieszkanka Białego Dunajca przyznała się do zabójstwa mężczyzny przed czterema laty
Jan L. z Białego Dunajca zaginął 17 lipca 2000 r. Wyjechał z domu na rowerze, do znajomej dziewczyny, mieszkającej w tej samej miejscowości. Kiedy nie wracał, rodzina właśnie tam zaczęła go szukać. Usłyszała jednak od dziewczyny, że Jan w ogóle tego dnia do niej nie dotarł.
Wszelki ślad po 35-letnim wówczas mężczyźnie zaginął. Wszystkie ustalenia zakopiańskich policjantów prowadziły donikąd. Po kilku miesiącach sprawę odłożono ad acta.
Przez ostatnie cztery lata Jan L. figurował w policyjnych kartotekach jako zaginiony. W tym czasie dziewczyna wyszła za mąż i urodziła dziecko. Nie zmieniła miejsca zamieszkania. Mieszkała w domu, który w 2000 r. był w trakcie budowy.
- Kilka miesięcy temu sprawą zajęli się policjanci z Archiwum X - mówi mł. insp. Dariusz Nowak, rzecznik małopolskiej policji. - Zaczęli ponownie analizować niektóre fakty i sprawdzać poufne informacje. Pojawiło się podejrzenie, że za zniknięciem mężczyzny stoi dziewczyna, do której wtedy jechał. We wtorek została ona zatrzymana. Podczas przesłuchania, w świetle zebranych dowodów, przyznała się do zabójstwa. Wskazała również miejsce, gdzie ukryła zwłoki. Znaleziono je pod drewnianą podłogą przedpokoju domu, w którym mieszkała. Obok szkieletu mężczyzny znajdował się również rower Jana L.
Na razie nie wiadomo, w jaki sposób i w jakich okolicznościach mężczyzna stracił życie. Nie są znane również motywy zabójstwa.
To druga zbrodnia sprzed lat, którą wykryli w tym tygodniu policjanci z krakowskiego Archiwum X.
W niedzielę, jak informowaliśmy, zatrzymali 38-letniego Piotra S. podejrzanego o dokonanie przed 11 laty w Zakopanem makabrycznego zabójstwa kobiety w siódmy miesiącu ciąży. Podobnych sukcesów Archiwum X ma już na koncie kilkanaście.
Ten unikatowy w skali kraju kryminalno-dochodzeniowy zespół policjantów działa w Komendzie Wojewódzkiej Policji w Krakowie od pięciu lat i pracuje nad sprawami o największym ciężarze gatunkowym, umorzonymi już raz z powodu niewykrycia sprawców. Większość z nich to zabójstwa, ale zdarzają się również tajemnicze zaginięcia, samobójstwa i nieszczęśliwe wypadki. Wykrycie wielu z nich było uznawane przez wiele lat za beznadziejne.
Tak jawiła się początkowo sprawa zabójstwa 18-letniej Moniki G. z Rabki. Zmasakrowane zwłoki dziewczyny w dziewiątym miesiącu ciąży znaleziono w 1998 r. w zaroślach w pobliżu strumyka. - Kiedy włączyliśmy się do śledztwa, sprawa zmierzała do umorzenia z powodu niewykrycia sprawcy. Ponownie przeanalizowaliśmy akta i doszliśmy do wniosku, że sprawca musiał być dobrze znany ofierze. Poszliśmy w tym kierunku. I rzeczywiście okazało się, że zabójcą był chłopak dziewczyny. W tej chwili jest on już po wyroku i odsiaduje karę w więzieniu - opowiada jeden z policjantów.
W 2001 r. udało się również wyjaśnić kulisy zamordowania w 1997 r. w Niedźwiedziu 18-letniej Magdy G. Jej mordercą był chory psychicznie chłopak z tej samej wsi. Dzięki wznowieniu śledztwa wpadł też dwudziestokilkuletni mieszkaniec Krakowa, który trzy lata wcześniej zgwałcił i usiłował zabić studentkę przy ul. Aleksandry w Krakowie. Dziewczyna cudem przeżyła. Wyjaśniono również zagadkę zaginięcia w 1995 r. 31-letniej Lucyny B. z Tarnowa. Kości kobiety znaleziono 4 lata później podczas prac remontowych w rejonie muru okalającego kompleks budynków kościelnych. Zabójca, jej konkubent, trafił do aresztu w 2002 r. Inne sukcesy Archiwum X to m.in. wykrycie sprawców zabójstwa i podpalenia bezdomnego na terenie ogródków działkowych przy al. Pokoju w Krakowie, ujęcie morderców właścicielki sklepu w Słomnikach, a także wyjaśnienie zagadki zaginięcia w Michalczowej koło Nowego Sącza matki z dwójką synów - w wieku 6 i 8 lat - których ciała znaleziono zakopane w ogrodzie.
Pytani o klucz do rozwiązywania takich spraw detektywi z Archiwum X mówią, że jest nim zawsze dokładna analiza akt: - Trzeba w nich znaleźć jakiś punkt zaczepienia, coś, co zostało przeoczone przed umorzeniem śledztwa. Karol Suder, pomysłodawca i wieloletni szef naszego zespołu, dziś już emerytowany policjant, wpajał nam, że aby poczuć sprawcę, trzeba znaleźć się na miejscu przestępstwa. W przypadku upływu czasu pewnych czynności nie da się już odtworzyć, pozostaje więc układanie kolejnych faktów w całość. Czasem do rozwiązania takiej łamigłówki prowadzi kod DNA, czasami pomaga badanie na wariografie, ale zawsze konieczne jest__wielomiesięczne "węszenie".
Bywa, że w wykryciu sprawy pomaga przypomnienie jej w mediach. Mimo upływu lat sprawca ma ją przecież cały czas w podświadomości. Zdarza się więc, że oglądając program lub czytając o niej w gazecie, nie wytrzymuje i komuś się chwali, że to "jego robota". Tak było właśnie w jednej z ostatnio wykrytych spraw.
EWA KOPCIK
Czy technologie niszczą psychikę dzieci?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Dzieje się w Polsce i na świecie – czytaj na i.pl
- Czarne chmury nad liderem Rammstein. Muzyk reaguje na oskarżenia o molestowanie
- 40 lat temu odbył się pierwszy rodzinny poród w Polsce. Wszystko dzięki sprytowi ojca
- Znana dziennikarka podziękowała za przypomnienie zdjęcia. Jak je skomentowała?
- Sceny jak z gangsterskiego filmu w centrum miasta. W ruch poszedł topór