Zbyt wolne liczenie pieców

Nie milkną komentarze po tym, jak Miejskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej przedstawiło wyniki inwentaryzacji palenisk węglowych w ścisłym centrum.

- Dotychczasowe tempo prowadzenia liczenia pieców źle wróży. W efekcie jesteśmy coraz bliżej czarnego scenariusza. Wiele osób nie zdąży wymienić źródła ogrzewania, co będzie oznaczało tragedię dla miasta i setek rodzin - uważa radny PO Grzegorz Stawowy.

Dotychczas zostało bowiem zinwentaryzowanych zaledwie ponad tysiąc nieruchomości na terenie Starego Miasta, w których stwierdzono 5891 palenisk węglowych. Obszar zamknięty wewnątrz tzw. II obwodnicy to jednak zaledwie niewielki wycinek Krakowa.

- Wcześniej nie mieliśmy środków, aby móc prowadzić liczenie palenisk na szerszą skalę. Dopiero w marcu otrzymaliśmy pieniądze z Norweskiego Mechanizmu Finansowego. Wtedy zapadła decyzja, żeby inwentaryzacją objąć całe miasto - tłumaczy Tadeusz Trzmiel, wiceprezydent Krakowa ds. inwestycji i infrastruktury.

I zapowiada, że teraz w pierwszej kolejności liczenie pieców węglowych ma być prowadzone na terenie Kazimierza. Wyniki mają być jednak znane na przełomie sierpnia i września. - Wtedy przedstawimy koncepcję rozbudowy sieci ciepłowniczej na tym obszarze - twierdzi Trzmiel.

Pojawia się pytanie, jak w takim tempie władze miasta zamierzają policzyć wszystkie piece na terenie osiemnastu dzielnic do czerwca przyszłego roku.

To obszar ponad 32,5 tys. hektarów. W dodatku wiele osiedli peryferyjnych ma zabudowę jednorodzinną, gdzie do policzenia będzie wiele pieców.

- W pobliżu mojego domu jeszcze do niedawna dymił jeden komin. Teraz są już trzy. Tempo rozrastania się miasta jest tak szybkie, że nie wiadomo, na ile wyniki tak powolnego liczenia palenisk za kilkanaście miesięcy będą dokładne - zauważa Bogdan Achimescu, mieszkaniec Bronowic.

Sposób działania władz miasta niepokoi także działaczy ze Stowarzyszenia Krakowski Alarm Smogowy. - Inwentaryzacja palenisk trwa za długo. Tak naprawdę jesteśmy na początku drogi, a najbardziej czasochłonny etap, czyli przygotowanie inwestycji, jest jeszcze przed nami - alarmuje Andrzej Guła z KAS.

Co ciekawe, nawet prezes MPEC Zdzisława Głód przyznaje, że jeśli spółka miałaby podłączyć wszystkie dotychczas zinwentaryzowane budynki do miejskiej sieci ciepłowniczej przed wejściem w życie zakazu palenia węglem, ten proces trzeba rozpocząć niemal od zaraz. Jednak urzędnicy upatrują na razie źródeł ewentualnego niepowodzenia w niewielkim zainteresowaniu mieszkańców w przyłączaniu się do sieci.

- Spośród właścicieli i zarządców 126 budynków, do których rozesłaliśmy oferty, odpowiedziało zaledwie kilkunastu - twierdzi prezes Głód.

Takim tłumaczeniem są oburzeni działacze społeczni. - Przedstawiciele MPEC nie mogą ograniczać się jedynie do wysyłania informacji do zarządców nieruchomości. Powinni bardziej aktywnie prowadzić negocjacje i zachęcać do przyłączenia do sieci cieplnej - uważa Andrzej Guła.

Ostrożnie do postulatów podłączania wszystkich budynków w mieście podchodzi radny Paweł Ścigalski, przewodniczący Komisji Ekologii i Ochrony Powietrza Rady Miasta Krakowa.

- MPEC robi, co może, jednak musimy pamiętać, że na terenach, gdzie budynki są w dużym rozproszeniu, plany rozbudowy sieci może zablokować Urząd Regulacji Energetyki - wyjaśnia Ścigalski. Zauważa, że każda inwestycja ciepłownicza musi mieć uzasadnienie ekonomiczne i być zgodna z ustawą o efektywności energetycznej.

Obecnie szacuje się, że tylko rozbudowa sieci w obrębie II obwodnicy ma pochłonąć ok. 175 mln złotych.
W poniedziałek - czytaj, jak podłączyć się do miejskiej sieci ciepłowniczej