– Awans do trzeciej ligi był praktycznie pewny od dłuższego czasu. Został potwierdzony zwycięstwem w Giebułtowie z Jutrzenką 2:1. Kiedy uwierzył Pan w to, że będziecie grali w przyszłym sezonie w wyższej klasie rozgrywkowej?
– Myślę, że po rundzie jesiennej. Przewaga była naprawdę spora (11 punktów nad drugą w tabeli Kalwarianką – przyp. żuk) i widząc jak wygląda nasza gra, wydawało mi się, że nie powinniśmy tej przewagi roztrwonić. Pierwsze trzy – cztery mecze rundy wiosennej pokazały, że tak właśnie będzie. Byliśmy więc spokojni. Teraz już zrealizowaliśmy cel, ale nie oznacza to wcale, że osiądziemy na laurach. Do każdego spotkania przystępowaliśmy z chęcią zwycięstwa i tak będzie już do końca sezonu.
– Jak Pan myśli, gdyby nie wzmocnienia z pierwszej drużyny, to o promocję do trzeciej ligi byłoby chyba o wiele trudniej?
– Ciężko powiedzieć, bo graliśmy też wiele spotkań, w których byli sami chłopcy z zespołu rezerw. Choćby ciężki mecz z Wiślanami Jaśkowice, wygrany przez nas 2:0, w którym z pierwszej drużyny był tylko Krystian Stępniowski i ja. Potrafiliśmy wygrywać ważne spotkania i samym składem rezerwy dalibyśmy sobie radę w większości spotkań.
– W trzeciej lidze będą potrzebne wzmocnienia, bo ta liga postawi przed wami jeszcze większe wymagania.
– Na pewno, zazwyczaj są przecież zawodnicy z kadry pierwszego zespołu. Przed rundą wiosenną graliśmy sparing z Hutnikiem Nowa Huta, wygraliśmy 4:1. Ten mecz pokazał, że możemy sobie spokojnie radzić z zespołami z wyższej ligi. Myślę, że nie będziemy mieli z tym żadnych kłopotów.
– Pan jest w kadrze pierwszego zespołu, ale balansował Pan w tym sezonie między pierwszą, a drugą drużyną. Wiele spotkań zagrał Pan w IV lidze. Trudno się zmobilizować na te mecze?
– Mecz to mecz. My to lubimy, wręcz kochamy, aczkolwiek nie zawsze spotkanie wyjdzie. Gra się w tej lidze naprawdę ciężko. Nie zgodzę się z osobami, które twierdzą, że w IV lidze jest banalna gra i każdy sobie poradzi.
– Dlaczego ciężka gra? Bo zespoły rywali skupiają się przede wszystkim na walce?
Tak, gra jest mniej poukładana, jest więcej chaosu. Jest mniej miejsca do rozgrywania akcji, bo boiska są mniejsze i nie najwyższej jakości. Piłka podskakuje i ciężko się gra.
– Zdobył Pan w tym sezonie 16 goli, a w ostatnim meczu mógł Pan powiększyć dorobek, ale zmarnował Pan rzut karny.
– Bramkarz mnie wyczuł. Trener miał trochę pretensji, że podszedłem zbyt lekceważąco do tego rzutu karnego, ale ja się z tym nie zgadzam. Do każdej „jedenastki” podchodzę w ten sam sposób, po prostu bramkarz był lepszy. Najwięksi piłkarze nie strzelają rzutów karnych i jakoś z tym żyją. Nie mam więc problemu. Postawiłem sobie za cel 25 goli w sezonie, zostało jeszcze sześć kolejek, a więc jest szansa na realizację.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?