Przed wypadkiem miałem różne marzenia, ale nie wierzyłem, że je spełnię. Wydawało mi się, że głupotą jest w to wierzyć. Gdy straciłem rękę i nogę, poznałem podróżnika Marka Kamińskiego, który przywrócił mi wiarę w marzenia i pomógł w ich realizacji. Mam szczęście do ludzi takich jak Marek. To oni są moją inspiracją - mówił wczoraj, podczas spotkania z małymi pacjentami sądeckiego szpitala Jasiek Mela, podróżnik i założyciel Fundacji "Poza horyzonty", która pomaga osobom bez kończyn zdobyć pieniądze na protezy. Fot. (MONK)
Nowy Sącz
Dzieciaki z zapartym tchem słuchały opowieści 21-letniego Jaśka o tym jak w wieku 13 lat w wyniku porażenia prądem stracił prawą rękę i lewą nogę. Z promiennym uśmiechem zademonstrował protezę nogi.
- Leżałem w szpitalu trzy miesiące. Po wypadku wydawało mi się, że nigdy już nie będę chodził, że mogę pożegnać się z marzeniami o podróżach. Wydawało mi się, że poza szpitalem już nic nie ma. Ale to tylko pewien okres w moim życiu. Okres, który minął. Miałem po wypadku świadomość, że ludzie patrzą na mnie i myślą: "nie ma ręki, ani nogi, niewiele będzie w stanie zdziałać w życiu". Ale ja już myślałem o tym, z czym bez ręki i nogi dam sobie radę - opowiadał Jasiek.
Odzyskał marzenia i wiarę w to, że je spełni dzięki polarnikowi Markowi Kamińskiemu, z którym mimo swej niepełnosprawności zdobył biegun. Mówił o trudnej wyprawie na Elbrus - najwyższy szczyt Kaukazu,o podróży do Afryki, gdzie oglądał słonie, żyrafy i kolorowe banany, o tym, jak wspinał się po skałach. Dzieci zadawały podróżnikowi pytania, a Jasiek chętnie na nie odpowiadał. Pytany o największe marzenie wyznał, że pragnąłby kiedyś założyć szczęśliwą rodzinę, bo to najpiękniejsze, co człowiek może w życiu osiągnąć. Mówił też o uśmiechu, który powoduje, że wszystko w życiu wydaje się łatwiejsze. Szpitalny oddział pediatrii fundacja Jaśka Meli obdarowała książkami, które przekazało wydawnictwo WAM.
Odwiedziny w szpitalu to nie jedyny cel wizyty Jaśka w Nowym Sączu. Przyjechał tu na dwa dni, na zaproszenie Patryka Wichra i Michała Izworskiego ze studenckiego Stowarzyszenia "Orion". Odwiedził Liceum i Gimnazjum Akademickie. W poniedziałkowym spotkaniu w auli Wyższej Szkoły Biznesu - NLU udział wzięło prawie 350 osób. Za pośrednictwem Stowarzyszenia "Orion" Fundacja "Poza horyzonty" nawiązała kontakt z Komisją Integracji z Niepełnosprawnymi PTTK w Nowym Sączu, która od ośmiu lat pomaga niepełnosprawnym przekraczać bariery.
- Mam wielką nadzieję, że razem z PTTK uda nam się zorganizować mnóstwo niesamowitych wyjazdów. Jest wielu ludzi, zarówno niepełnosprawnych, jak i pełnosprawnych, którzy tego potrzebują, których trzeba zmotywować i nadać cel ich codziennym wędrówkom - stwierdził Mela.
- To się już udaje, bo członkowie naszego koła na wózkach, z pomocą wolontariuszy, zdobywają Turbacz, Przehybę, Dolinę Chochołowską. Bariery od lat są u nas łamane i mam nadzieję, że będą łamane nadal, a może dzięki Jankowi Meli nasi niepełnosprawni ruszą w świat - wyraził nadzieję Adam Sobczyk, prezes Oddziału PTTK "Beskid" w Nowym Sączu.
Pierwsze efekty współpracy Fundacji "Poza horyzonty" z Orionem i sądeckim PTTK to zaplanowany na maj dwudniowy Rajd Jaśka Meli na Babią Górę oraz czerwcowy Rajd Integracyjny, którego głównym organizatorem jest PTTK w Nowym Sączu.
Monika Kowalczyk
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?