Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zdobywanie medali nigdzie nie smakowało tak jak w Krakowie

Andrzej Stanowski
Daniel Laszkiewicz: - Kraków stał się moim domem, czuję się tak, jakbym był wychowankiem "Pasów"
Daniel Laszkiewicz: - Kraków stał się moim domem, czuję się tak, jakbym był wychowankiem "Pasów" Michał Klag
Hokej. Po 30 latach Daniel Laszkiewicz kończy karierę sportową. W niedzielę w hali przy ul. Siedleckiego rozegra swój pożegnalny mecz.

"Choć czasami chcielibyśmy, żeby pewne momenty nie nadchodziły, to jednak są one nieuchronne. Obecnie znajduję się w sytuacji, w której mogę i chcę powiedzieć tylko jedno - DZIĘKUJĘ!

Dziękuje Wam za to, że przyczyniliście się do tego, że Cracovia stała się dla mnie wyjątkowym klubem, MOIM KLUBEM" - napisał 38-letni Daniel Laszkiewicz, który po trzydziestu latach gry w hokeja zakończył karierę sportową i w niedzielę benefisowym meczem pożegna się z kibicami "Pasów".

Daniel Laszkiewicz zaczął grać w hokeja w Jastrzębiu, mając 8 lat.

- To było dokładnie 30 lat temu, we wrześniu. Do naszej szkoły przyszli trenerzy, była akcja naborowa do drużyny hokejowej. Grałem w JKH w różnych drużynach młodzieżowych do 15. roku życia. Wtedy w Jastrzębiu było tylko otwarte lodowisko, wokół rosły drzewa, często liście spadały na lód. Po dwóch latach dołączył do mnie młodszy brat Leszek - wspomina.

Z Naprzodu przeniósł się do Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Jastrzębiu.

- Bardzo miło wspominam ten okres. Grając w mistrzostwach świata do lat 20 - w drużynie m.in. ze Stanisławem Urbanem i Marcinem Cieślakiem, czyli byłymi graczami "Pasów", a obecnie trenerami zespołów młodzieżowych w Cracovii - zajęliśmy pierwsze miejsce i zdobyliśmy awans do grupy A. Po raz ostatni w historii polskiego hokeja - przypomina.

Potem były KTH Krynica, Unia Oświęcim, TKH Toruń i przez ostatnie osiem lat Cracovia. Nazbierał w tych klubach sporo medali w mistrzostwach Polski: sześć złotych (dwa z Unią, cztery z Cracovią), trzy srebrne, dwa brązowe, do tego trzeba doliczyć trzy Puchary Polski (z trzema klubami: KTH, Unią i Cracovią). Zaliczył sporo występów w europejskich pucharach, było też trochę meczów w reprezentacji Polski.

- Zabrakło tylko kropki nad "i", czyli występów w reprezentacji w mistrzostwach świata. W kadrze grałem w meczach towarzyskich, turniejach EIHC - opowiada.

Marzeniem Daniela było, by grać w jednym zespole z bratem Leszkiem. - Na szczęście jakoś tak się składało, że nasze hokejowe ścieżki łączyły się. Przez trzy lata broniliśmy razem barw SMS, potem przez rok graliśmy w Unii i przez siedem lat w
Cracovii. Bardzo często występowaliśmy w jednym ataku. Wspólnie, zwłaszcza w Krakowie, mogliśmy świętować sukcesy - mówi.

Hokeista przyznaje, że jest dumny, że przez osiem lat mógł występować w krakowskim zespole. - Zdobywanie medali nigdzie nie smakowało tak jak w Krakowie. Tutaj jest wspaniała atmosfera, jedyni, niepowtarzalni kibice. Kraków stał się moim domem, czułem się tak, jakbym wychował się w Cracovii - twierdzi Laszkiewicz, który przez ostatnie siedem lat był kapitanem "Pasów".

- Przejąłem tę funkcję po Zbyszku Podlipnim. Jakoś dawałem sobie radę, miałem świetnych kolegów, choć czasem niektórych trzeba było dyscyplinować, bo porządek w zespole musi być - dodaje z uśmiechem hokeista.
Cracovia zawsze słynęła gry do końca, do ostatniego gwizdka sędziego.

- Do końca życia nie zapomnę meczu w Krakowie z GKS w play-off. Przegrywaliśmy 2:4, w ostatnich 27 sekundach udało nam się strzelić dwa gole, a potem w karnych Leszek zapewnił nam wygraną. Albo mecz w Sanoku, też w play-off. Po morderczej wymianie ciosów pokonaliśmy rywala 7:6, strzelając w ostatniej tercji sześć goli.

Fantastyczny był mecz z kazachską drużyną z Karagandy w Pucharze Kontynentalnym. Pełna hala przy Siedleckiego i wygrana 3:2. Trener gości przyznał po meczu, że jego hokeistom ugięły się nogi, kiedy wyszli na lód i usłyszeli gorący doping naszych fanów - wspomina hokeista.

Jak ocenia swoją karierę sportową? - Żałuję tylko jednego, że kiedy zaczynałem grać w hokeja nie miałem takich warunków, jakie są dzisiaj. Nie było krytego lodowiska, dobrego sprzętu, nie było trenerów, uczyłem się na własnych błędach. Można powiedzieć, że byłem hokejowym samoukiem - odpowiada.

Od dwóch lat zajmuje się szkoleniem młodzieży w Cracovii. - Mam grupę dzieci od pięciu do ośmiu lat. Tych szkrabów jest około 50. Marzy mi się, aby w przyszłości któryś z nich zasilił pierwszy zespół. Musimy jednak poprawić organizację szkolenia, to wszystko musi mieć ręce i nogi. To dla nich organizuję niedzielny mecz, chcemy zebrać pieniądze, które wspomogą szkolenie.

W niedzielę Daniel Laszkiewicz zaprasza wszystkich kibiców na godz. 19.06 (godzina nie przypadkowa, bo 1906 to data założenia Cracovii) na benefisowy mecz.

- Będą liczne niespodzianki. W moim zespole zagra ośmioletni syn Oskar, który ćwiczy w Cracovii od dwóch lat - zdradza główny bohater wieczoru.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski